Wnętrze jest białe. Są świece i wielkie długie żyrandole. Sufity są niemal bardzo wysokie. Są kwiaty oraz na stole różne przystawki.
Położono przede mną ogromny tort. Jest mnóstwo gości więc nie dziwię się, że aż taki wielki. Wstałam, aby zdmuchnąć te świeczki.
- Tylko pomyśl życzenie - wyszeptał mi do ucha, gdy tylko miałam zdmuchnąć świeczki. Zatrzymał mnie jego głos.
W tej chwili naprawdę nie mam pomysłu, co poprosić. Nie mam pomysłu. Pogodziłam się z takim życiem i szczerze to nawet mi się podoba. Ma to swoje plusy i minusy. I tak to nie zależy ode mnie. Napewno chciałabym być szczęśliwa. O to poproszę. Ważne jest żeby być szczęśliwym. Inaczej życie jest szare i ponure. To najbardziej chcę. Nie ważne w jakim gównie będę. Chcę się uśmiechać.
Zdmuchuję świeczki i rozlega się klaskanie w dłonie. Mój wzrok pada na zebranych gości. Uśmiechnęłam się w duchu. Właśnie mam dwadzieścia lat. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jeszcze nie tak dawno miałam dziesięć. To było coś. Tęsknie za tymi czasami.
Podchodzi do mnie pani z nożem. Na początek wyjmuje świeczki na miseczkę. Później kroi kawałek mi na talerz i innym osobom. Gdy już wszyscy dostali, co trochę to potrwało to wszyscy zajadali ze smakiem. Jest waniliowy z warstwą truskawki. Mój ulubiony. Jest tez bita śmietana, co średnio za nią przepadam, ale daje niesamowite połączenie, jak zawsze w każdym torcie.
Rozległa się muzyka. Wiele osób poszło tańczyć. Ktoś nawet zaprosił Vi do tańca. Poszła ze śmiechem. Teraz ja zostałam sama z nim. I wcale mi to nie przeszkadza. O dziwo stres zniknął. Czuję się teraz komfortowo. Czuję teraz, że wszystko pójdzie dobrze.
- Podoba ci się? - zwrócił się do mnie. Rozejrzałam się po wnętrzu i innych tańczących.
- Jest jak z bajki. - zaśmiałam się. - Już wszystko dobrze. Nie czuję się zestresowana. - powiedziałam zgodnie z prawda.
- To bardzo dobrze. - podniósł kąciki ust. Wstał i wyjął do mnie rękę pochylając się - Czy mogę prosić? - zaproponował, śmiejąc się. Od razu tak samo zareagowałam.
- Jak ładnie poprosisz to może i masz szanse - zaśmiałam się. Zmrużył oczy. Złapał mnie za rękę i pociągnął. Przysunął mnie do siebie za talie, doprowadzając na parkiet.
Obecnie gra wolna muzyka. Objął mnie w tali. Ja go objęłam za szyje. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie, że nie zostało między nami ani milimetra odstępu. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jego zapach doszedł do moich nozdrzy. Jak ja kocham jego perfumy. Wyczułam jego pulsujące serce. Kołysaliśmy się na boki.
Ta chwila naprawdę jest dla mnie magiczna. Chciałabym, aby trwała już wiecznie. Muzyka, jego dłonie, jego zapach, jego dotyk, po prostu on. Gra to wszystko ze sobą idelnie. Czuję się teraz bezpiecznie w jego ramionach. Kompletnie zapomniałam, że wszyscy na nas patrzą. Liczy się teraz on i ja. Teraz czuję się szczęśliwa. Nie wiem co do niego czuję, ale chyba coś zaczynam. Moje ciało chce go. Chce coraz więcej.
Odchylam głowę patrząc mu w oczy. Widzę w nich troskę, spokój i szczęście. Moje kąciki ust drgnęły do góry. Przeniosłam wzrok na jego usta. Pocałowałam go. Od razu odwzajemnił pocałunek. Poczułam, jak się uśmiecha w moje usta na ten gest. Przysunął mnie jeszcze bliżej tak, że nasze ciała wręcz wciskały się w siebie. Przeniosłam dłonie na jego szyje. Pierwszy raz to ja zrobiłam pierwszy krok, a nie on.
Usłyszałam jak ktoś nas okrzykuje. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Chciałam odsunąć swoje usta, ale on złapał mnie za kark, nie umożliwiając mi odsunięcia się. Dopiero po paru sekundach mnie puścił. Patrzyłam mu w oczy. Wiedziałam, że wszyscy na nas patrzą i szczerze to miałam to gdzieś. Niech widzą jaki jest szczęśliwy i jak ja. Jak my. On ma mnie, a ja jego. To się liczy.
CZYTASZ
Marco!
RomansDruga część książki „Danielle" Dziewczyna uciekła od niego. Marco z bólu szuka ją w całych Włoszech. Gdy tylko ją znalazł pokazuje jej wszystkie swoje emocje pełne miłości. Na początku jest delikatny ale później pokazuje jej swoje prawdziwe oblicze...