Siedziałam na dworze w ogrodzie. Było tam ogromne jeziorko. Fontanny. Wielkie rośliny. Parę drzewek. Naprawdę świetnie posiedzieć. Czytałam książkę. Francuski romans. Przez to, że zawsze chciałam polecieć do Fracji, ta książka jakoś przykłuła moją uwagę. Zauważyłam ją w jakiejś szafce na korytarzu.
Minus jest taki, że nie mogę być sama. Cały czas jest ze mną jakiś ochroniarz. Jest to już wnerwiające. W sumie to nie jakiś, tylko ciągle ten sam. Wygląda jak jakaś skała. Jego wyraz twarzy nigdy się nie zmienia.
Nagle poczułam pocałunki na ramieniu. Wzdrygnęłam się na ten dotyk co pewnie odczuł. Odchylił usta. Spojrzałam na tą osobę i moje przypuszczenia się sprawdziły. To Marco.
- Spokojnie - wyszeptał - to tylko ja - usiadł koło mnie na ławeczce. Uśmiechnął się lekko do mnie na co odpowiedziałam tym samym. Obróciłam głowę do tyłu i mężczyzny już nie było. Spojrzałam jeszcze raz na Marco i przyglądał mi się wnikliwie - podoba ci się?
- Co? Nie - odpowiedziałam z niewielkim zaskoczeniem.
Naprawdę mi się ten ochroniarz nie podobał. Nie wiem skąd w ogóle wziął to pytanie.
- Nawet na początku się nie obejrzałaś kto cię dotyka - stwierdził. Do czego on dąży?
- Do czego zmierzasz? - podałam mu pytające spojrzenie.
- Dotykał cię? - nagle cały się spiął. Zaczął ciężej oddychać, a jego żyła na na szyi natychmiastowo zaczęła pulsować. Zacisnął pieści i zaczął kciukiem masować palce.
- Nie - odpowiedziałam twierdząco - wiem, że nie skończyłoby się to dobrze, gdyby ktoś mnie dotykał bez twojej zgody.
- Dlatego może nie chcesz mi powiedzieć prawdy - spojrzał na mnie podejrzliwie. Cały czas mi się przyglądał. Każdym moim gestom. Za każdym oddechem. Chciał się przekonać czy na pewno mówię prawdę.
- Nawet się do mnie ani razu słowem nie odezwał. Zawsze jak chciałam gdzieś iść to mówiłam, a on zawsze tylko kiwał głowa. Nie masz się o co martwić.
- No mam nadzieję - podniósł jedną brew.
- Naprawdę muszę być cały czas pod kontrolą? To jest męczące. Jest to dla mnie dość nietypowe, że cały czas ktoś mnie obserwuje - spojrzałam mu głęboko i odważnie w oczy po czym podniosłam podbródek.
- Musisz być pod moją kontrolą. Chcę wiedzieć, że nic ci nie jest. Wolę, jak ktoś przy tobie jest w razie gdyby coś ci się stało.
- Może tak naprawdę boisz się, że znowu ucieknę? - spytałam. Chwilę nie odpowiadał. W ten sposób sama dostałam odpowiedz - naprawdę sądzisz, że znowu to zrobię? Wiem, że możesz mi nie ufać, ale naprawdę nie zamierzam uciekać. To jest totalnie bez sensu. Po co mam to robić skoro i tak mnie złapiesz, a później byłoby jeszcze gorzej. Pogodziłam się z tym.
- Tu nie chodzi tylko o to. Ludzie wiedzą że... że mi na tobie zależy. Dlatego inni będą chcieli ci zrobić krzywdę, aby mi dopiec. Tak samo jak Konrad. Tutaj jesteś bezpieczna. Na razie nie będziesz wychodzić poza moją posesję, ponieważ ktoś cię może porwać. Rozumiemy się?
Na jego odpowiedź kiwnęłam głową, co mu się najwidoczniej nie spodobało. Zmrużył oczy i wziął głęboki oddech.
- Odpowiedz. Rozumiemy się?
- Tak - mrugnęłam - co nie oznacza, że nie mógłbyś zluzowac. Nie czuję się z tym dobrze, że cały czas jestem obserwowana.
- Rozumiem to, ale...
- Ale mi nie ufasz - odpowiedziałam sobie sama. Spuścił głowę i wziął dość głęboki wdech. Podniósł głowę i spojrzał mi ponownie głęboko w oczy - nie ufam. Nie wiem co ci chodzi po głowie. Wtedy byłaś posłuszna, a jednak uciekłaś. Nie mogę ci zaufać. Nie jestem pewien. Bardzo nie chcę, aby coś ci się stało. Chciałbym ci zaufać, lecz nie potrafię. Musi minąć trochę czasu - skończył swoją wypowiedź, po czym dodał - ale przemyślę to. Nie chcę, abyś czuła się tutaj jak w klatce, a na pewno tak jest. Przemyślę to, ale nic nie obiecuję. Naprawdę bardzo się o ciebie martwię. Spróbuj mnie zrozumieć tak samo, jak ja ciebie. Zastanowię się nad tym. A jak konkretnie mam zluzować?
CZYTASZ
Marco!
RomansaDruga część książki „Danielle" Dziewczyna uciekła od niego. Marco z bólu szuka ją w całych Włoszech. Gdy tylko ją znalazł pokazuje jej wszystkie swoje emocje pełne miłości. Na początku jest delikatny ale później pokazuje jej swoje prawdziwe oblicze...