15. Jesteś pewien swoich uczuć

4.8K 143 82
                                    

Obracam się na bok i widzę go koło siebie. Dalej śpi. Uśmiecham się, gdy widzę jego zamknięte oczy i lekko otwarte usta. Leżymy razem przytuleni do siebie. Dalej nadzy.

Poleżeliśmy długo w wannie. Czułam się przy nim cudownie. Wtuleni w siebie w wannie całkowicie bez ubrań. Cudownie się przy nim czułam. Jak nigdy przedtem. Poczułam, że mogę być przy nim prawdziwa - już zawsze. Mogę mu ufać w stu procentach. Nie skrzywdzi mnie. Wiem to. Będzie o mnie dbał i chronił do samego końca. W końcu się o tym przekonałam. Poczułam to naprawdę. Nie muszę już udawać przy innych, że naprawdę tak myślę. Teraz już nie muszę udawać. Będę to mówiła z pełnym przekonaniem, ponieważ teraz to wiem.

Ruszam się powoli, aby wstać, ale nie pozwala mi. Odruchowo przez sen przysuwa mnie jeszcze bardziej do siebie. Ponawiam próbę, ale nawet nie mogłam drgnąć. Napiął mięśnie i nie mogłam się ruszyć nawet na milimetr.

Leżę jeszcze pare minut i znowu chcę się wydostać, ale nic. Znów mnie przysunął do siebie.

- Nie uciekaj - wyszeptał, po czym wzdychnął. Obrócił mnie przodem do niego. Teraz moje piersi stykają się z jego klatką piersiową przez materiał. Jego ręce leżą na moich plecach. Jedną nogę położył na moich, abym jeszcze bardziej nie miała możliwości uciec. - Chcę cię mieć przy sobie

Poczułam jak zmiękcza mi się serce.

- Pamiętaj - wypowiedział po dłuższej chwili milczenia - Od teraz jesteś już całkowicie moja. Jesteś już do mnie przypisana. Zrobiłaś to ze mną. Jesteś moja na wyłączność.

- Ale... - chciałam zaprzeczyć jego słowom, natomiast nie zdążyłam.

- Sama kiedyś powiedziałaś, że nie będziesz moja, ponieważ cię nią nie uczyniłem. Ale już to zrobiłem. Jesteś moja. Tylko moja. Całkowicie moja. W stu procentach moja. Tym sposobem zawarłaś pakt z diabłem, kochanie. Nie ma już odwrotu.

- Jeżeli nie będę miała ochoty to nic nie zrobisz. Nie zmusisz mnie.

- Wręcz przeciwnie. Zrobię z tobą, co tylko mi się zamarzy. Już zawsze tak będzie. - wbił się na jego ustach cwaniacki uśmieszek.

- Nie zmusisz mnie. Wczoraj to był jeden jedyny raz. - wyrwałam się i usiadłam.

- I nie ostatni. Jeszcze będziesz mnie błagać, abym cię pierdolił tak samo jak wczoraj. - podniósł jedną brew że swoim pełnym siebie uśmiechem na twarzy. - Nigdy nie zapomnę twojego widoku, kiedy błagałaś mnie, abym cię zadowolił. Byłaś w takiej desperacji. Byłaś taka bezradna.

- Lubisz, jak ktoś jest na twojej łasce.

- Nawet nie wiesz jak bardzo

Od razu mnie pocałował, ale szybko oddalił swoje usta od moich.

- Szczególnie jak ty na niej jesteś. - obrócił nas tak, że ja jestem plecami do materacu, a on nade mną zwisa. Zaczął całować mnie po szyi.

- Marco, nie - wyrwałam się z jego uścisku, zeszłam z łóżka. - Musimy porozmawiać. - spojrzałam na niego ostro.

- No to chodź porozmawiać - złapał mnie za nadgarstek, po czym pociągnął na materac. Ponownie obrócił mnie w taką pozycję jaka była wcześniej.

- Na spokojnie porozmawiać. - położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, aby go odsunąć. On jednak spiął się, nie dając mi za wygraną.

- To na spokojnie porozmawiamy - uśmiechnął się cwaniacko - No mów, Danielle.

- Nie chcę jechać do Nowego Yorku. Jest może jakiś sposób, aby cię przekonać? - robię maślane oczka.

Widzę, że się zastanawia. Po chwili jednak się odzywa:

Marco! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz