23. Pora się pożegnać

3.1K 138 15
                                    

Wybudzam się powoli i widzę, że jego nie ma, kiedy machnęłam ręką w jego stronę. Jedyne co poczułam to pościel. Obróciłam się w tą stronę. Pomruczałam z niezadowolenia. Usiadłam i się rozciągnęłam. Rozejrzałam się po pokoju i nigdzie go nie zauważyłam. Wstałam z łóżka. Otworzyłam drzwi od garderoby. Tutaj go nie ma. Wchodzę do łazienki i tutaj go również nie ma. Wychodzę więc z pokoju. Trę ręką moje oko, przy tym ziewając.

- Wyspałaś się? - pyta mnie Marco, śmiejąc się z mojego zachowania. Podchodzę do niego, kładąc ręce na jego szyi. On łapie mnie za talie i od razu mnie do siebie przysuwa. Składa pocałunek na moich ustach.

- Co gotujesz? - odchylam usta od niego i widzę, że gotuje coś na patelni.

- Śniadanie - uśmiecha się do mnie, po czym ponownie mnie do siebie przysuwa. Chce mnie pocałować, ale stawiam rękę pomiędzy naszymi wargami.

- Pamiętasz, jak było ostatnio? Nie ma mowy, Marco. - zaprzeczam ruchem głowy - Znając twoje zapędy, to lepiej się odsuń i kontynuuj gotowanie, kucharzu. - zanim zdążył zaprzeczyć, odsunęłam się od niego, co spowodowało u niego kwaśną minę.

- Zaryzykuję. - złapał mnie za biodro i przysunął do siebie. Od razu wbił się w moje wargi. Chciałam się odsunąć, ale przysunął mnie do blatu, nie dając mi możliwości ucieczki.

- Nie przeszkadzam? - zaśmiał się mój tata z tej sytuacji. Marco chciałby ze mną spędzić czas, a po jego minie widzę, że jego cierpliwość się kończy. Najchętniej wziąłby mnie teraz w kuchni, ale przez obecność mojego taty, musi jeszcze poczekać. - Spokojnie Marco, jutro rano wyjeżdżam. Wytrzymaj jeszcze trochę. - śmiał się dalej z Marco, po czym ja do niego dołączyłam.

Puścił mnie, po czym powiedziałam tacie, aby usiadł sonie przy stole. Od razu wzięłam talerze i sztućce. Nakryłam je na stole.

- Zrobiłem dzisiaj na śniadanie bułeczki. Dodatkowo uszykowałem naleśniki z wieloma dodatkami. - wymieniał, co dziś uszykował.

- Nie mogę się doczekać, aż skosztuję twoich robótek. - powiedział miło, co mnie ucieszyło. Wszystko jest na dobrej drodze. Rozmowa pewnie trochę dała.

Tak mi się wydaje. Raz mój ojciec jest miły, a raz nie jest. Wczoraj na początku tylko udawał. Mam nadzieję, że już tak nie jest, ale wiem, że nie pasuje mu to, że jestem z Marco. Powiedział, że spróbuje to zaakceptować. Wiem, że jest to trudne. W końcu mieszkam z najniebezpieczniejszym człowiekiem na świecie. Mimo to cieszę się, że chociaż się stara. Doceniam to.

- Danielle pomożesz mi? - mówi po paru minutach, kiedy skończył robić danie. Kiwam do niego głową i szybko podchodzę. - Weź to na stół. - wskazuje rękoma na ciepłe bułeczki. Biorę je i kładę na stół.

Widząc je, mój tata gwizdnął z zachwytu. Wziął jedną na talerz. Wziął jednego gryza i przez przypadek się oparzył.

- Uważaj, bo gorące jeszcze. - ostrzegł go dzisiejszy kucharz, ale niestety za późno. Od razu wziął wodę i mu przyniósł. Od razu ją wziął i upił.

- Już w porządku - uspokoił go.

Po paru minutach w końcu Marco skończył robić naleśniki. Dekorował je i dodawał milion dodatków. Dlatego trochę to zeszło.

W końcu je dostaliśmy. Podał nam na stół każdemu z osobna.

- Marco - zachwycił się - Jestem pod wrażeniem. Spisałeś się. Zaraz spróbuję, to zobaczymy jaki z ciebie kucharz, ale jak na to patrzę, to widzę, że będzie przepyszne. - pochwalał. Nabił widelec w danie, kiedy Marco siadał na swoim miejscu z nadzieją w oczach. Bardzo mu zależy, aby mu smakowało. Nic to nie daje do charakteru i nie sprawi, że mój tata zmieni zdanie, co do tej sprawy, ale chce chociaż dostać od niego plusa. - Wow - gwizdnął, gdy wziął pierwszy kęs. Widać po jego minie, że serio mu smakuje, co spodobało się Marco.  - Masz dar do gotowania. Może zamiast zabijania ludzi, to weź się za goto... - wbił mu szpilkę, gdzie stracił nadzieję na dobrą relację. Natomiast widziałam po jego minie, to nie chciał tego powiedzieć. Teraz żałuje. - Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. - spuścił głowę w dół, zajadając się daniem.

Marco! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz