𝗧𝗪𝗘𝗡𝗧𝗬-𝗙𝗜𝗩𝗘 (𝗧𝗛𝗘 𝗘𝗡𝗗);

220 25 17
                                    

POV. Ivo

Obudził mnie głośny dźwięk z dołu. Z prędkością światła założyłem kapcie i zbiegłem na dół.

Pierwsze co ujrzałem to wielka machina, stojąca na środku salonu. Dookoła leżały porozrzucane różne przedmioty naprawcze i nie naprawcze. Dopiero po chwili zauważyłem, że w rogu pokoju leży rozbita szklanka.

- Obudziłem Cię? Przepraszam - usłyszałem głos swojego brata - niechcący rozbiłem szklankę. Posprzątałem ją. Wiem, że nie za bardzo dokładnie, ale przecież dzisiaj i tak już wracamy do prawdziwego domu - wzruszył ramionami.

- To już pewne? - spytałem, a ten pokiwał głową na tak.

Ziewnąłem, po czym ruszyłem w stronę schodów. Wszedłem do swojego pokoju, wziąłem do rąk ubrania które przygotowałem wczoraj i poszedłem do łazienki. Przebrałem się, po czym znów wróciłem do swojego pokoju. Wziąłem do rąk aparat.

Znalazłem go wczoraj, gdy sprzątałem swój pokój. Jak się okazało to nie było na nim żadnych zdjęć, dzięki czemu miał jeszcze dużo pamięci.

Zszedłem na dół. Zostawiłem w kuchni karteczkę, że wrócę później i wyszedłem z domu. Skoro już dzisiaj wracamy do prawdziwego domu to muszę mieć jakąś pamiątkę. Na przykład zdjęcia...

Na pierwszy rzut poszło miejsce, gdzie byłem razem ze wszystkimi. Na początku stanąłem pod drzewem i zrobiłem zdjęcie okolicy, a później samego drzewa. W końcu to ono nadaje temu miejscu pewien urok...

Później poszedłem w miejsce, które jako pierwsze pokazała mi Lilly. Był to stary most, który wygląda jakby miał się zaraz zawalić... Nie miałem jednakże zamiaru na niego wchodzić. Nie tylko dlatego, że nie chce wpaść do wody, ale bardziej dlatego, że to właśnie jemu chce zrobić zdjęcie. Z tego mostu zwisają różne pnącza i takie inne... Wygląda to po prostu cudownie...

Następnie poszedłem w inne miejsca, które pokazała mi dziewczyna. Dzięki temu aparat był już prawie pełny.

Jako iż nie miałem już miejsc do fotografowania, skierowałem się w stronę domu. Moją uwagę przykuł jednak pewien lisek. Był bardzo ładny, dlatego stwierdziłem, że zrobię mu zdjęcie. Poczekałem, aż gdzieś usiądzie i... Cyk! Ładnie!

Obejrzałem od nowa wszystkie zdjęcia, aby upewnić się, że wszystkie zdjęcia są wyraźne. Jak były git, postanowiłem, że wrócę w końcu do domu.

Wszedłem cicho przez drzwi, aby nikomu nie przeszkadzać. Wszedłem na górę, a później do swojego pokoju.

Nie minęła chwila, a ktoś zapukał do moich drzwi. Odezwałem się, że otwarte, a do środka wszedł Erwin.

- Gdzie byłeś? - spytał od razu, siadając obok mnie na łóżku.

- Po pamiątki - powiedziałem, a widząc jego zdezorientowanie, postanowiłem mu to wytłumaczyć - znalazłem stary aparat i porobiłem trochę zdjęć.

Starszy pokiwał głową. Zamyślił się, a po chwili zabrał głos.

- Pokażesz? - spytał ciekawy.

Wziąłem do rąk aparat i zacząłem pokazywać mu zrobione przeze mnie zdjęcia.

Już miałem mu pokazać ostatnie zdjęcie, aż nagle ktoś zawołał nas na dół.

- Wuja, zaczekaj! - zatrzymałem go w drodze do kuchni.

- No co jest? - spojrzał na mnie.

- Zapomniałem pokazać Ci ostatnie zdjęcie - powiedziałem, pokazując mu zdjęcie z liskiem.

𝟏𝟖𝟗𝟗 ;; 𝗶𝘃𝗼 𝗰𝗮𝗿𝗯𝗼𝗻𝗮𝗿𝗮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz