𝗧𝗪𝗘𝗡𝗧𝗬-𝗧𝗪𝗢;

174 21 11
                                    

POV. Ivo

Gdy wróciliśmy do domu, ja od razu podszedłem do Lilly.

- Cześć - przywitałem się z uśmiechem.

- Cześć - odwzajemniła uśmiech.

- Może chciałabyś pójść ze mną do pokoju? - spytałem - W sensie pogadać, wiesz...

- Tak, tak... Jasne...

Spojrzałem ostatni raz kątem oka w stronę Carbonary, po czym ruszyłem z dziewczyną na górę. Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i gestem ręki zaprosiłem ją do środka. Jak dziewczyna już weszła, zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku. Lilly usiadła obok mnie i jakby czekała, aż ja zacznę rozmowę. Chwilę myślałem nad tematem, jednak nic nie przychodziło mi do głowy... Cholera... Nie wymyśliłem powodu naszej rozmowy...

- Um... Może coś obejrzymy? - spytałem po krótkiej ciszy.

- Jasne, czemu nie - odpowiedziała mi z uśmiechem.

Jak można jej nie lubić? Jest taka miła i ma bardzo ładny uśmiech... Nie, zaraz... Stop. Masz misję.

Usiadłem wygodnie na łóżku, a dziewczyna zrobiła to samo. Włączyłem stary telewizor i zacząłem szukać czegoś ciekawego.

- O, to! - powiedziała, a ja zatrzymałem się na wybranym przez nią kanale.

Jako iż film mnie nudził, zacząłem ziewać. Miałem taką dużą ochotę na spanie przez ten film, że to szok. Nigdy nie oglądałem tak nudnej rzeczy! Jeszcze w takich byle jakich kolorach!

Niższa musiała zauważyć, że mnie to nie interesuje, dlatego wyłączyła telewizor. Spojrzałem na nią zdziwiony.

- Widzę, że Cię to nie interesuje - odezwała się.

- Nie no, interesuje... Bardzo... Bardzo ciekawe... - zmieszałem się.

- Nie okłamuj mnie. To widać - wywróciła oczami - możemy za to porozmawiać. Mam już nawet dobry temat.

- Dobry temat? Jaki? - spytałem ciekawy.

- Ty mi opowiesz trochę o swoim życiu i roku, a ja Tobie o moim.

- Mhm... Dobry pomysł... Kto zaczyna?

- Może Ty?

- A no jasne... - zawiesiłem się.

Zacząłem myśleć o tym, co mogę powiedzieć. Czy wspomnieć o napadach innych czy nie... Nie wiem ile ona wie, a ile nie...

- A więc tak... W moim roku jest o wiele lepiej. W sensie, nie zrozum mnie źle, ale po prostu mi jest tam lepiej. Jest o wiele ładniej, jest więcej ładnych budynków, parków... Ja tam w sumie nie mieszkam tak długo jak reszta, ale jednak nadal coś tam wiem. Aha, no jeśli chodzi też o resztę... Mogę Cię teraz zdziwić, ale są to kryminaliści... - zatrzymałem się, aby zobaczyć jej reakcje. Gdy dziewczyna nic nie odpowiedziała, a jedynie machnęła ręką abym kontynuował, znów zacząłem mówić - Mhm, okej... Ja za bardzo nie biorę w tym udziału, jednak gdy mnie poproszą o pomoc to im oczywiście pomogę. Wiesz, jest tam jednak mój brat i ludzie, których traktuje jak rodzina... Oni są naprawdę spoko. Nawet, jeśli czasami wydają się chujowi czy coś... Technologia też jest o wiele bardziej rozwinięta, tak samo jak społeczeństwo...

W sumie to nie wiedziałem co mogę jeszcze powiedzieć. Pewnie znalazłoby się wiele więcej tematów, ale musiałbym nad tym bardziej pomyśleć. Lilly widząc, że już nic więcej nie powiem, sama się odezwała.

- Okej, to nawet ciekawe... - zamyśliła się na chwilę - Pomimo tego, że Ty i Twoja rodzina uważacie mój rok za nudny, to wcale taki nie jest. Może nie macie tutaj jak robić napady, ale możecie znaleźć tutaj naprawdę wiele innych ciekawych zajęć, jak i ładnych miejsc. Te drzewo co znalazł Sonny nie jest jedynym wyjątkowym miejscem tutaj. Będę mogła Ci kiedyś pokazać więcej, jeśli będziesz chciał... - zatrzymała się, a ja tylko pokiwałem głową - Gdy mieszkałam jeszcze u rodziców, często chodziliśmy na różne spacery. Poznaliśmy przy tym wiele super ludzi, jak i miejsc. Czasami przesiadywałam tam, gdy chciałam pobyć sama. W sumie to nikt oprócz mnie i mojej rodziny o tych punktach nie wiedział... O niektórych wiedziałam nawet tylko ja... Może nie jest tutaj tak jak u Was, jednak... Mój rok też jest w jakimś stopniu wyjątkowy...

Pokiwałem głową na znak, że rozumiem i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Nigdy nie myślałem, że to wszystko może być takie ciekawe...

POV. Carbonara

- Gdzie Ivo? - spytał siwy, siadając z nami w salonie.

- Jest z Lilly - odpowiedziałem mu.

Widziałem, że chce wstać, dlatego go powstrzymałem.

- Powiedziałem mu, aby spędził z nią trochę czasu, abyśmy my mogli spędzić go trochę z Tobą. Jak już wrócimy do naszego roku to spędzę czas również z nim, aby nie było... - powiedziałem, czując na sobie wzrok Kui'a.

- Ja chce Ivo - powiedział poważnie siwy.

- Na razie nie jest to możliwe, ponieważ...

- Ja chce Ivo - przerwał mi.

- Myślałem, że już bardziej nam ufasz... - odezwał się tym razem Kui.

- Bo ufam. Wam, ale nie Lilly. Kto wie co ona robi teraz Twojemu bratu? - spojrzał na mnie.

- Na pewno nic złego. Ivo już dawno zacząłby krzyczeć...

Erwin westchnął. Rozłożył się bardziej na fotelu na którym siedział i patrzył na nas wyczekująco.

My po jakiś kilku minutach zaczęliśmy z nim rozmawiać. Jakie było moje zdziwienie, gdy on normalnie nam odpowiadał. Ale to dobrze... Bardzo się z tego powodu cieszę.

Tematy były coraz ciekawsze, a rozmowa ciągle się ciągnęła. Szczerze to czuje się jak za dawnych czasów... Śmiech, szczęście...

𝟏𝟖𝟗𝟗 ;; 𝗶𝘃𝗼 𝗰𝗮𝗿𝗯𝗼𝗻𝗮𝗿𝗮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz