「 POV. Ivo 」
Wstałem dzisiaj wyjątkowo wyspany, jednak nie w swoim pokoju. Lekko spanikowany zacząłem się rozglądać dookoła i po jakiś dwóch minutach skapnąłem się, że to pokój Erwin'a.
- Erwin? Erwin... - zacząłem szturchać starszego, aby się obudził.
- He? - mruknął zaspany - O co chodzi?
- Powinieneś już chyba wstać... - powiedziałem cicho.
Siwy rozejrzał się, po czym westchnął i wstał.
- Chodź, pewnie śniadanie jest już zrobione - powiedział do mnie.
Wyszliśmy z jego pokoju i ruszyliśmy w stronę kuchni. Jak weszliśmy do środka, kątem oka spojrzałem na innych.
Carbonara spojrzał najpierw szybko na Erwin'a, a później na mnie. Nie mogłem za bardzo wyczytać z jego twarzy o co mu chodziło. Wziąłem swój talerz z jedzeniem i już miałem siadać przy stole, gdy Erwin złapał mnie za ramię.
- Chodźmy młody do pokoju - szepnął, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Dlaczego nie możemy zjeść tutaj? - spytałem go równie cicho.
- Wytłumaczę Ci w pokoju - mruknął, ciągnąc mnie na górę.
Weszliśmy znów do pokoju wujka. Siwy zamknął drzwi, usiadł na łóżku, po czym poklepał miejsce obok siebie. Usiadłem trochę zestresowany. Wujek dziwnie się zachowuje...
- A więc tak... - odezwał się po chwili - Będę szczery, straciłem do nich zaufanie. Jedyną osobą, której ufam to Ty... Sam nie wiem dlaczego, po prostu myślę, że... Nic mi nie zrobisz...
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem, a ten już się nie odezwał. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, więc po prostu zająłem się jedzeniem.
Po kilku minutach spojrzałem na pusty talerz wujka.
- Odniosę talerze... - mruknąłem.
Wstałem z łóżka, wziąłem oba talerze i wyszedłem z pokoju. Powoli zszedłem po schodach. Miałem nadzieję, że nikogo nie spotkam w kuchni, jednak się myliłem. Już na wejściu wpadłem na swojego brata.
Ominąłem go dosyć szybko i odłożyłem talerze do zlewu. Wszystko byłoby git, gdyby nie to, że cały czas czułem na sobie czyiś wzrok. Byłem wręcz pewny, że to Carbo.
Odwróciłem się i miałem rację. W drzwiach stał oparty Carbonara. Kaszlnął, po czym się odezwał.
- Ivo... Mogę mieć do Ciebie jedno pytanie? - spytał, a ja pokiwałem głową na tak - Czemu Erwin nas unika? Czemu rozmawia i wpuszcza do pokoju TYLKO Ciebie? - spytał, a w jego tonie wyczułem ból.
Myślałem nad odpowiedzią, ale doszedłem do wniosku, że lepiej o tym nie mówić.
- Nie mogę powiedzieć... Przepraszam - powiedziałem cicho, po czym szybko go wyminąłem.
Już miałem wchodzić po schodach, ale usłyszałem głos starszego.
- Myślałem, że jesteśmy braćmi i sobie ufamy... - mruknął.
Poczułem w sercu jakiś ból. Bardzo chciałem mu o tym powiedzieć, ale nie mogłem.
- Jednak się myliłem - dopowiedział, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
Szybko pobiegłem do pokoju Erwin'a.
- Ivo? Co się stało? - spytał, widząc moją minę.
- Carbo chyba stracił do mnie zaufanie... - szepnąłem i wtedy wybuchnąłem płaczem.
- Ej, ej... Spokojnie, na pewno nie miał tego na myśli... Musiałeś go źle zrozumieć... - starał się mnie uspokoić, ale na marne.
- Straciłem brata... - dodałem cicho.
- Nikogo nie straciłeś... Wyjaśnimy to, ale narazie musisz ochłonąć... - zrobił chwilę przerwy - Wszystko będzie dobrze, obiecuję...
CZYTASZ
𝟏𝟖𝟗𝟗 ;; 𝗶𝘃𝗼 𝗰𝗮𝗿𝗯𝗼𝗻𝗮𝗿𝗮
Fanfictie❝ - 𝗔 𝘄𝗶𝗲̨𝗰 𝘁𝗮𝗸... - 𝗼𝗱𝗲𝘇𝘄𝗮ł 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗽𝗼 𝗰𝗵𝘄𝗶𝗹𝗶 - 𝗕𝗲̨𝗱𝗲̨ 𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲𝗿𝘆, 𝘀𝘁𝗿𝗮𝗰𝗶ł𝗲𝗺 𝗱𝗼 𝗻𝗶𝗰𝗵 𝘇𝗮𝘂𝗳𝗮𝗻𝗶𝗲. 𝗝𝗲𝗱𝘆𝗻𝗮̨ 𝗼𝘀𝗼𝗯𝗮̨, 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝗲𝗷 𝘂𝗳𝗮𝗺 𝘁𝗼 𝗧𝘆... 𝗦𝗮𝗺 𝗻𝗶𝗲 𝘄𝗶𝗲𝗺 𝗱𝗹𝗮𝗰𝘇𝗲𝗴�...