Zaczęło się od...

205 7 3
                                    

OSTRZEŻENIE! Niektóre sceny nie są przeznaczone dla młodszej publiczności. Jeśli nie czujesz się na siłach, nie czytaj! 

Hej! Stwierdziłam, że trochę tutaj pozmieniam, żeby lepiej się Wam czytało:) Rozdziały będą osobne dodawane, żeby wszystko było lepiej widoczne i wygodniej się czytało. (29.01.23r.)

I.

Wdech i wydech. Wdech i wydech.

Oddychaj Vittoria. Tylko tyle możesz zrobić.

Mocniej zacisnęłam pościel wokół spoconej dłoni. Spadające łzy zamoczyły prześcieradło i poduszkę, na której wcześniej wygodnie leżałam. Teraz wpatruję się w szary sufit, myśląc, czy moja przyszłość również będzie taka sama. Szara.

Wbił paznokcie w moje uda i polizał mi szyję. Nachylił się do ucha, w którym tylko mi szumiło.

- Byłaś wspaniała, skarbie. - Zsunął się ze mnie i zapiął pasek. Wciąż bezwładnie leżałam na łóżku, na którym tak wygodnie mi się spało. Tamta chwila była tak ulotna w porównaniu do tej, którą będę pamiętać do końca życia.

Wdech i wydech. Wdech i wydech.

- Widzimy się na dole? - Zapytał, zaczesując potargane włosy do tyłu. Nie usłyszawszy mojej odpowiedzi, wyszedł. Uderzenie zamykających się drzwi. Nareszcie poczułam ulgę.

Zwinęłam się w kłębek, lecz najpierw podciągnęłam majtki na swoje miejsce, a sukienkę opuściłam w dół. Okryłam się pościelą, na której wciąż był jego zapach zmieszany z moim. Zapamiętam to, wiem o tym. Jednak będę wspominać jak tego wieczoru udałam się do jego pokoju, by się położyć. Zasnęłam pod pancerzem satynowej pościeli, która pachniała płynem do płukania. Nie będę opowiadać jak mój chłopak wbił się we mnie, gdy niewinnie spałam. Jak nie zrobiłam absolutnie nic, by temu zaradzić. Poddałam się.

Wciąż trzęsłam się ze strachu, gdy moje oczy ze zmęczenia powoli się zamykały. A kiedy już poczułam, że odchodzę do swojego fikcyjnego świata, wiedziałam, że nie obudzę się już taka sama.

- Vi! - krzyknął ktoś nade mną.

Nie miałam sił się podnieść. Na szczęście był to damski głos, więc teoretycznie nie musiałam się niczego obawiać.

- Vi, wstawaj!

Uchyliłam delikatnie powieki, lecz cały obraz był zamazany. W pokoju śmierdziało potem i innymi nieprzyjemnymi zapachami.

Ktoś zaczął potrząsać moim ramieniem.

- Zostaw mnie. - jęknęłam.

- Vi, wstawaj. - ktoś odkrył ze mnie pościel. - Vi... - cicho wymamrotała. - Co ci się stało?

Wdech i wydech.

Nie będę się nikomu zwierzać. Nie będę opowiadać jaka słaba byłam. Poddałam się.

Szybko otrząsnęłam się ze snu i zerwałam do góry. Włączone lampki w pokoju rzucały niebieskie cienie na łóżko i biurko obok mnie.

Plamy krwi na moich nogach i prześcieradle nie wzbudziły we mnie przerażenia. Raczej gniew.

"Nie walczyłaś!" - powtarzałam sobie, wpatrując się we własną krew.

- Vi! Kurwa, odpowiedz!

Wtedy zobaczyłam twarz swojej teoretycznej przyjaciółki. W teorii posiadała wszystko, co przyjaciółka posiadać powinna. Humor, troskę, spryt, czy dystans. Jednak w praktyce była dokładnie taka sama jak pozostałe suki. Fałszywa, słaba, naiwna i głupia.

Love's scream /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz