II.
Głowa mi pęka.
Budzik zaczął dzwonić pół godziny temu i teraz systematycznie budzi mnie co trzy minuty.
Niedziela dla mojej rodziny jest jak święto. Wszyscy ważni ludzie zjeżdżają się do naszego domu, aby roznosić co tygodniowe plotki i napić się za darmo wina mojego taty.
Zawsze próbuję unikać tego koszmarnego wieczoru, ale nie mam sumienia, by zostawić Carrie na pożarcie starych sępów.
Przykryłam twarz poduszką i głośno krzyknęłam. Krzyk sprawia mi ulgę, a ulga odpoczynek. Kiedy już jestem w stanie spojrzeć na przeklęty telefon, widzę, że mam kilka powiadomień od AJ'a, Lou i Sama.
Odłożyłam telefon z powrotem na stolik i tym razem nie idę spać dalej, tylko biorę się za uczesanie włosów. Zaplotłam moje czarne włosy w ciasny warkocz, a twarz obmyłam wodą. Szybko przebrałam się w ulubiony czarny top i legginsy, a kiedy znów wzięłam telefon do rąk, widzę nieodebrane połączenie. Louise.
Ubierając adidasy, zatrzymałam się na chwilę przy lustrze, by na siebie spojrzeć. Czekoladowa karnacja nigdy mi nie przeszkadzała. Uważam ją wręcz za atut. Nigdy nie będę taka blada jak inne laski albo niezauważalna na tle innych. Uważam się za naprawdę ładną dziewczynę, tylko z dziwnym poczuciem humoru i niestabilną równowagą psychiczną. Ale dziwicie się mi? Wychowywała mnie dwójka Brazylijczyków, którzy gonili w pogoń za lepszym jutrem. I co im z tego wyszło? Ogromny dom, w którym nie ma miłości ani dobroci, ale za to jest jedna córka z uzależnieniem do złych ludzi i druga córka z problemem do poznawania jakichkolwiek osób.
Wbiegłam do kuchni, żeby wziąć tylko bidon z przygotowaną wcześniej wodą z cytryną. Lydia zawsze mi go zostawia, bo wie, że co tydzień w niedzielę biegam. Kuchnia jest dla mnie tak wielka, że czuję się tam niekomfortowo. Nie chcę tam nawet robić zwykłych tostów, z obawy, że nieskazitelna biel mnie pochłonie.
Przed wyjściem, zatrzymała mnie Lydia.
- Nie mówiłaś, że nastawiłaś pranie, kochana. - podała mi jeszcze jabłko na drogę. - Nie widziałam u ciebie czarnej pościeli. Wydawało mi się, że nie lubisz tego koloru.
Wręcz nienawidzę.
- Ostatnio kupiłam w galerii handlowej. - Uśmiechnęłam się szeroko. Czemu mi to zawsze przychodzi z taką łatwością? - Myślałam, że przekonam się do tego odcienia, ale wczoraj utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak nigdy go nie polubię.
Zanim pozwoliłam Lydii dokończyć, ucałowałam ją w policzek i wybiegłam na zewnątrz. Wyszłam tylną bramką, która prowadzi na stromą ścieżkę. Tylko stamtąd mogę w ciszy podziwiać widoki potężnego oceanu, który jest tak wielki, że aż mnie to przeraża za każdym razem, gdy go widzę.
Rzadko kiedy spotykam ludzi spacerujących tą dróżką. Jest ona trochę niebezpieczna, ale tylko tutaj mogę odpędzić złe duchy, mieszkające w moim umyśle.
Dzisiaj postanowiłam, że wrócę inną drogą niż zazwyczaj. Zamiast zrobić kółko, jak to miałam w zwyczaju, postanowiłam zbiec ze ścieżki na ulicę. Wędrowałam po dzielnicy, na której bawiły się dzieci, a rodzice wołali ich na obiad, albo śmiali się wraz z nimi, kiedy skakały na trampolinie. Moje dzieciństwo spędziłam z nosem w książkach, albo na kolanach Lydii, słuchając bajek.
Zaczęłam zazdrościć dzieciom, które mają naprawdę kochających i wspierających rodziców. Którzy nie przekładają swoich potrzeb nad dzieci. Bo przecież małe dziecko pragnie tylko miłości rodzica, czy naprawdę tak ciężko o nią?
Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na KeyStreet. Jest to dosyć biedna ulica, ale z tego co widzę, nie brakuję tutaj zabawy i śmiechu. Zapach grillowanej karkówki przypomniał mi jak dawno nie miałam okazji spróbować niczego usmażonego na grillu.

CZYTASZ
Love's scream /ZAKOŃCZONE/
Teen FictionVittoria Reed jest idealnym przykładem na to, że życie nie jest sprawiedliwe. Nakładana presja oraz toksyczni przyjaciele nie ułatwiają jej życia w Charles Central High School. Dziewczyna musi zmagać się z surową i ignorancką postawą rodziców, którz...