Rozdział 8

61 2 1
                                    


VIII.

Kilka dni upłynęło jak kilka sekund. Od rana do popołudnia spędzam czas w szkole, a od popołudnia do wieczora spędzam czas w klinice. Rutyna nigdy mi nie przeszkadzała, wręcz była potrzebna w moim życiu. Rodzice wymagając ode mnie dobrych ocen, wzorowego zachowania i zadawania się z ludźmi, którzy już dawno powinni być osądzeni o molestowanie, albo nadzwyczajną głupotę, zakiełkowali we mnie presję, która rozwijała się latami. Czułam się przytłoczona wszystkimi obowiązkami tak bardzo, że schowałam się przed wymagającym światem i co jakiś czas sprawiałam, że zapominam o problemach nieidealnej rodziny.

Odkąd pamiętam lubiłam wpatrywać się w ogień. Czułam, że w ten sposób mogę mieć nad nim władzę, tak jak inni mają ją nade mną.

Przychodziły takie dni, kiedy ze mną było naprawdę źle, chociaż nie dawałam tego nikomu po sobie poznać. Kłamstwa, które musiałam wymyślać, aby zadowolić rodziców albo prawda, że noc spędzona z AJ'em nie była moją winą i żadne słowo "nie" mogłoby nie pomóc. To wszystko nachodziło mnie w jednym momencie i było tylko reakcją zapalną, z którą potrafiłam sobie pomóc na jeden sposób.

Podchodziłam do biurka, na którym zawsze miałam poukładane papiery do szkoły, podręczniki, flamastry i tym podobne. Brałam zwykłą świeczkę i zapalałam. Przez chwilę wpatrywałam się w wijący się ogień, który mieszał mi w głowie. Nadstawiałam dłoń i wchłaniałam ból, który miał mi do zaoferowania. Trzymałam tak długo, póki złe myśli nie odchodziły.

AJ wbijający się w moje niewinne ciało, które nie zasłużyło sobie na tyle cierpienia. Wiem, że powinnam to zgłosić. Jednak byłam chyba już na tyle zepsuta, by wmawiać sobie, że nic takiego się nie stało. To był tylko seks, nic więcej.

Rodzice, którzy za wszelką cenę próbują wepchnąć mnie w wir zgorzkniałego świata. Nie pytają się już jak minął mi dzień albo jakie są moje pasje. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio skierowali do mnie słowa: "kocham cię".

Pęcherzyki szybko zajmują wewnętrzną część mojej dłoni. Skóra topnieje pod napływem wysokiej temperatury, jednak robiłam to tak wiele razy, że ból stał się moim przyjacielem. Dopiero pukanie do drzwi oderwało mnie od ukojenia smutku.

- Szlag! - szepnęłam pod nosem.

Zdmuchnęłam świeczkę, zaciągnęłam luźne rękawy mojej bluzy na ręce i podbiegłam do drzwi. Próbowałam ukryć wyraz twarzy, na której malował się nieprzyjemny ból, spowodowany materiałem, ocierającym się o ranę.

- Vittoria, co tak długo ci to zajęło? - Mina mamy była zdecydowanie niezadowolona, ale szybko jej przeszło, gdy przedstawiła mi plany na jutrzejszy wieczór. - Jutro wszyscy razem zjemy wspólną kolację. - oznajmiła z uśmiechem na twarzy.

W normalnych okolicznościach pewnie bym się ucieszyła i trochę zwątpiła w sztuczność mojej rodziny, ale intuicja i tym razem mnie nie zawiodła.

- AJ wraz ze swoim ojcem przyjdzie jutro do nas, aby omówić pewne plany związane z jego firmą. - Pomimo tylu lat, mama nie opuściła żadnego porannego treningu, aby utrzymać swoją szczupłą sylwetkę. Co chwilę wygładzała swoje białe eleganckie spodnie, które eksponowały jej zgrabne nogi. - Wiem, że jutro jest środa i pewnie będziesz miała wiele nauki na wieczór, ale ten jeden raz możesz sobie odpuścić, by do nas dołączyć. - musnęła dłonią mój policzek, lecz nie poczułam żadnego ciepła, a wręcz lód, ocierający się o moją skórę

Niezrozumiałe dla mnie były interesy między rodzicami a McGregorami. Dlaczego człowiek posiadając wiele, pragnie jeszcze więcej kosztem innych?

- Dobrze, mamo. - udało mi się wymusić czuły uśmiech.

Love's scream /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz