Początek konsekwencji złych decyzji (Rozdział 22)

56 1 0
                                    

XXII.

Minęły dwa tygodnie, odkąd zaczęłam chodzić na terapię. Od tamtego momentu ani razu nie wzięłam zapalniczki do ręki. Były słabsze momenty, w których czułam się jak totalny samotnik na tym świecie, ale zamiast wyrządzać sobie krzywdę, zeszłam na dół do rodziców, którzy zaproponowali obejrzenie filmu wspólnie. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądaliśmy razem epokę lodowcową. Kojarzę, że mama wzięła mnie z Carrie raz do kina na którąś z tych części i od tego czasu, ten film wzbudzał we mnie dobre wspomnienia.

Zaliczyłam już dwa rozdziały z biologii oraz dział z matematyki i omówienie lektury z angielskiego. Dzisiaj został mi jeszcze francuski i chemia, ale wystarczy, bym sobie przejrzała notatki i mogę zacząć pisać egzamin.

Tego dnia postanowiłam, że pójdę pobiegać. Dawno tego nie robiłam, a coś myślę, że mi to pomoże. Zbiegłam schodami na dół, a w kuchni stała Lydia, smażąca nam śniadanie.

- Wiesz o tym, że już nie musisz tutaj pracować, tak? - podeszłam do starszej kobiety i ucałowałam ją w policzek.

- To, że was nie stać na mnie, nie oznacza, że tak łatwo się mnie pozbędziesz. Zbyt wiele razem przeszliśmy, nie uważasz? - obróciła naleśnika i powróciła do zwijania ciasta.

To prawda, Lydia bardzo wiele dla nas zrobiła. Na przykład pomogła rodzicom w wychowaniu mnie i Carrie. Może gdyby nie ona, to rzeczywiście byłybyśmy rozpieszczonymi smarkulami z wielkimi brzuchami od nadmiernego spożywania węglowodanów.

- Zjem ,jak wrócę. - wyjęłam z lodówki wodę i włożyłam swoje sportowe buty.

- Idziesz biegać? - zdziwiła się Lydia.

- No, a na co ci to wygląda? - zaśmiałam się, zważając, że zawsze ubierałam ten strój sportowy do biegania.

- Może zawołam Carrie i razem pójdziecie? - Lydia nawet nie zauważyła, że naleśnik się jej pali.

- Ona jeszcze śpi, a poza tym nie rób ze mnie dziecka, proszę. Jestem dorosła, a tobie przypala się naleśnik.

Gdy odskoczyła do kuchenki, szybko wybiegłam z domu, nie dając jej do wykorzystania żadnych innych argumentów.

Biegłam wzdłuż górki, z której padał przepiękny widok oceanu. Krystaliczna woda mieniła się z tak dużej odległości i mogłam nawet dostrzec ludzi bawiących się na plaży. Aż poczułam chęć powrócenia do surfowania, nawet jeśli nie za bardzo mi to wychodziło.

Zbiegłam ze ścieżki i coś wpadło mi do głowy. Skręciłam na znajomą mi drogę i zatrzymałam się, ciężko dysząc, przed pewnym warsztatem. Dziwnie było patrzeć na to miejsce, myśląc, że od tego tak naprawdę wszystko się zaczęło. To tutaj go poznałam i sprowadziłam na złą drogę, dając mu frytki z shake'm. Myślałam, aby tam wejść i sprawdzić, czy może jest. W końcu Carrie powiedziała, że nie chodzi do szkoły, tylko przesiaduje w warsztacie.

Co miałabym mu powiedzieć? Hej to ja, przepraszam, że cię unikałam, ale zostałam zgwałcona, a ty mi się z tym wszystkim kojarzysz i bałam się, że cię znienawidzę? Coś mniej więcej w tym stylu, tylko może inaczej bym to ujęła.

Im bardziej zbliżałam się, by go spotkać, tym więcej emocji we mnie buzowało. Wiele bym dała, by wrócić do tamtego dnia, gdy moje auto się zepsuło i sprawić, by to wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.

A gdy go ujrzę i naprawdę go znienawidzę? Co wtedy? Nie chcę żyć z przekonaniem, że miałam rację – że tylko on będzie kojarzył się mi z tamtym miejscem. Byłam jeszcze zbyt słaba, by zrobić krok naprzód i pozwolić przeznaczeniu wykonać ten ruch za mnie.

Love's scream /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz