Rozdział 10

63 2 1
                                    

X.

Z domu do szkoły mamy około dziesięć minut drogi. To oznaczało, że musiałam przejechać w obecności Carrie dziesięć minut w ciszy.

Starłam się nie słuchać jej przeprosin i wymówek, dlaczego napisała do Damon'a. Nie dość, że rodzice mogli się o nim dowiedzieć i dać mi powód, dlaczego powinnam to wszystko zostawić, to dodatkowo AJ na pewno zrozumiał, co wczorajsza sytuacja oznaczała.

AJ w takich sprawach jest zupełnym hipokrytą. Nie za bardzo ukrywa się ze swoimi zdradami, jeśli można to tak nazwać. Najpierw musiałabym coś do niego czuć, żeby w ogóle uznać to za zdradę, ale z perspektywy innych, AJ był dupkiem w stosunku do mnie. Natomiast, jeżeli ja zbliżałam się do chłopaka, którego AJ nie zna, robił mu piekło z życia.

Pamiętam kolegę z lekcji biologii, z którym robiłam projekt. Kiedy AJ dowiedział, że robiliśmy to zadanie wspólnie u mnie w domu, przekonał ojca, żeby przeniósł tamtego chłopaka to innej szkoły. Czułam się wtedy jak pies zagoniony do klatki. Tylko, że dzisiaj ta klatka jest znacznie mniejsza, a właściciel coraz gorszy.

Nie chciałam odzywać się do Carrie, ponieważ wysyłając mu tego sms'a, sprawiła, że nie będę mogła się już nigdy z Damon'em publicznie spoktać. Jeżeli zależało mi na tym tajemniczym dupku, tak jak myślałam, to nie pozwolę, aby AJ się w to mieszał.

- Mam coś dla ciebie. - oznajmiła zrezygnowanym tonem, myśląc, że jakiś prezent zdoła polepszyć mi humor.

Gdy zatrzymałam samochód na czerwonym świetle, Carrie podała mi maść na oparzenia i bandaż. Wypieki szybko pojawiły się na moich policzkach, a wstyd ogarnął oczy, które wszystko zdradzały.

- Przepraszam... - próbowałam się wytłumaczyć. - Obiecałam ci, że przestanę, ale...

- Nie mam ci tego za złe. - ręka Carrie wylądowała na moim ramieniu, dając mi do zrozumienia, żebym się nią nie przejmowała. - Widząc twoje cierpienie, mam ochotę wyrządzić krzywdę osobom, które cię do tego stanu doprowadzają. Kiedy uświadamiam sobie, że to rodzice są wszystkiemu temu winni, chyba postępowałabym w ten sam sposób, co ty.

Auto za nami zaczęło trąbić na znak, że światła się już zmieniły. Ruszyłam w stronę Charles High School, myśląc nad tym, że gdyby to Carrie w ten sam sposób się okaleczała, zrobiłabym wszystko, aby przestała.

- Chcę, żebyś wiedziała, że możesz mi o wszystkim mówić, Vi. - mocniej zacisnęłam ręce na kierownicy. - Jeszcze raz przepraszam za wczoraj. Jednak widząc cię wtedy na plaży, jak podjęłaś się czegoś, o co nigdy bym cię nie posądziła, uznałam, że zrobię wszystko, aby ten prosty i szczery uśmiech zawsze widniał na twojej twarzy.

Carrie chwyciła za torbę i wysiadła z auta, gdy już zaparkowałam przed szkołą. Zanim zamknęła drzwi, dodała:

- Nie pozwolę, żebyś zmarnowała sobie życiem przez rodziców i AJ'a. - mrugnęła do mnie. - Teraz pora, aby twoja młodsza siostra weszła do gry.

Zatrzaskując drzwi, przełknęłam głośno ślinę. Chyba jestem zbyt zdesperowana i załamana, by jej odmówić. Poza tym wiem, że Carrie też ma w tym swój interes, a jego imię brzmi Sky.

***

Zanim dzwonek zaczął huczeć w moich uszach, przy mojej ławce stali Shawn, AJ, Liz i Lou. Pani Copper jeszcze nie weszła do klasy, czyli miałam czas, aby dowiedzieć się, czego ode mnie chcą.

- Cześć, Vi! - przywitał się przerażająco czule, Shawn. - Tęskniliśmy za naszą czekoladową słodkością.

Shawn lubił pożartować z mojego koloru skóry. Szczerze mówiąc, nigdy mi to nie przeszkadzało. Uważałam swoje geny za atut, a obelgi z ust obcych osób były dla mnie jak komplement. Tylko zazdrosne osoby próbują uniżać innym, ponieważ sami czują się niedocenieni.

Love's scream /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz