Rozdział 8: Impreza na plaży

7.3K 298 12
                                    

Mineło parę dni od mojej "pomocy" dla Julie. Carly, Darby i Bee nadal się jej czepiają, ale na szczęście nie rozpowiadają plotek, a Jul znalazłq sobie nowych przyjaciół. Teraz kiedy ich apotkała praktycznie nie ma dla mnie czasu, ale nie mam o to do niej żalu. Cieszę się, że zaczęła sobie powoli jakoś radzić.

Obudziłam się jakoś po 10 w sobotni poranek. Nagle usłyszałam jak mama puka do moich drzwi.

- Kochanie, chyba pora już wstawać.

- Zaraz!

Oznajmiłam i szybko nakryłam sobie kołdre na twarz.

- Zrobiłam ci śniadanie, czeka na dole.

Poczułam jak burczy mi w brzuchu.

- Tak? A co?

Zapytałam, wyglądając spod pościeli.

- Naleśniki z czekoladą.

Zaraz po wypowiedzeniu mamy, szybko wstałam z łóżka, ominełam ją i zeszłam na śniadanie. Mama powolnym krokiem zrobiła to samo. Zanurzyłam widelec q posiłek.

- Eve, muszę wyjechać na parę dni.

Powidziała lekko zasmuconym głosem. Od czasu naszej kłótni starała się rezygnować z wyjazdów, ale jak widać, tego nie udało się nie udało ominąć.

- Rozumiem, poradze sobie.

- Tylko, że tacie też wyskoczyła jakaś delegacja.

Trochę mnie to zdziwiło, że akurat oboje mieli wyjechać w tym samym czasie. Może oni ze sobą kręcą? Nie, nie bądźmy szczerzy moi rodzice już nigdy nie będą razem.

- Jeju, dam rade.

- Ale nie życze sobie, żebyś gdzieś wychodziła, to znaczy w nocy.

Powiedziała stanowczo, acz delikatnie. Postanowiłam to zignorować.

- O której wyjeżdżasz?

- Za 3 godziny przyjedzie po mnie auto służbowy, pojadę zaraz do sklepu, trzeba zaopatrzyć lodówke. Życzysz sobie coś specjalnego z supermarketu?

"fajki możesz mi kupić" pomyślałam.

- Nie dzięki, wybieram się z Liz na plaże.

- No..., no dobrze, ale wróć o przyzwoitej porze. Aha.. i bądź pod telefonem, będe dzwonić.

- Mamo, ja nie mam już 12 lat.

Oznajmiłam z ironią.

- Ale masz za to 17, a to jeszcze głupszy wiek.

Zostawiłam jej wypowiedź bez komentarza. Poczłapałam na góre, spakowałam "torbe na plaże". To było oczywiste, że wcale się tam nie wybieram, ale chciałam zachować pozory. Ubrałam jasne, jeansowe shorty i czarną bluzeczke na ramiączka. Włosy spiełam w koczka na czubku głowy. Po innych czynnościach byłam już całkowicie gotowa. Mamay już nie było, pojehała po zakupy, więc miałam wolną droge. Pojechałam w strone domu Lizzie. Nasze domy dzieliła dość mała odległość, więc kilka minut i byłam już na miejscu. Zapukałam kilka razy w drzwi wejściowe, po czym Liz je otworzyłam.

- Hejka Eve!

Krzykneła radośnie. Zaprosiła mnie do środka,jej rodziców nie było, ale była za to jej młodszy brat Toby, który właśnie grał na konsoli. Był tak zajęty, że nawet mnie nie zauważył.

Udałyśmy się do jej pokoju. Przbrałyśmy się w stroje kąpielowe, a potem rzuciłyśmy się na leżaki rozłożone w jej małym ogródku. Obsmarowałam się cała oliwką i zaczełam się opalać, Liz tak samo.

Dotyk niebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz