Rozdział 23: Trudna sytuacja.

5.3K 237 16
                                    

- Wstawaj, bo się spóźnimy.

Usłyszałam budzący mnie głos.

- Mamo.... mamo, jeszcze minutke.

Powiedziałam, nakładając na twarz skrawek kołdry, tak aby mama mnie nie widziała. Powoli zasypiając usłyszałam śmiech. Wyjrzałam zza pościeli, na moim łóżku nie było mamy lecz siedział na nim Jev.

- Nie miałem pojęcia, że wyglądam jak twoja mama.

Spojrzałam na niego zaspanymi oczami. Na początku chciałam się zapytać co robi u mnie tak wcześnie, ale dopiero potem przypomniało mi się, że dzisiaj miał mnie zawieść na jakieś spotkanie.

- Zaspałam?! Boże, już się szykuje!

Oznajmiłam, gwałtownie wstając z łóżka. Pobiegłam do łazienki, wziełam szybki, zimny prysznic i wykonałam podstawowe czynności po przebudzeniu. Kiedy byłam już umalowana a moje włosy były w miarę ogarnięte, wróciłam do sypialni owinięta białym, bawełnianym ręcznikiem.

- Gdzie my właściwie jedziemy? Jak mam się ubrać? Elegancko czy na luzie?

Pytałam, grzebiąc w szafkach w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.

- Eve, ubierz się jak chcesz.

Spojrzałam na niego złowroga, swoją odpowiedzią niczego mi nie ułatwił. Po jakieś pół godzinie, przywdziałam czerwoną koszule w kratę zapinaną na guziczki i krótkie, dżinsowe spodenki.

- I jak? Mogę tak iść?

Zapytałam  wiąrząc na biodrach lekki supełek końca koszuli, odsłaniając przy przy ty kawałek brzucha.

- Wyglądasz świetnie.

Powiedział po czym  złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
Byłam bardzo poddenerwowana, bo byłam pewna, że Jev zabiera mnie do kogoś bardzo ważnego dla niego, tyle że ja nie wiedziałam do kogo. Normalnie myślałabym, że do rodziców, ale powiedział mi na początku, że jego rodzice są za granicą i mieszka sam, tyle czy on wtedy mówił prawde?
Podróż nie trwała długo, wysiadłam posłusznie z auta, od razu poraziły mnie promienie słoneczne, na skutek czego założyłam zgrabne, czarne okulary na nos. Zaczęliśmy iść w stronę sosnowego lasku, słyszałam tylko odgłosy wydawane przez wiewiórki, oprócz tego las pogrążony był w błogiej ciszy. Szliśmy wydeptaną wcześniej przez kogoś wąską dróżką, aż w końcu przed moimi oczami ukazał się zgrabny, mały, drewniany domek.

- Możesz mi wreszcie powiedzieć do kogo idziemy?

W głosie miałam nutkę ironi.

- Wszystkiego się zaraz dowiesz.

Jev zapukał parę razy w niewielkie drzwi, przełknęłam głośno śline a drzwi z głośnym skrzypnięciem się  otworzyły.
Zobaczyłam niską kobietę, miała może z około sześćdziesiąt  parę lat. Miała na sobie granatową sukienke dłuższą niż do kolan a na jej biodrach obwieszony był biały fartuszek.Jej twarz była pokryta licznymi zmarszczakami a jej usta wygięte były w bardzo przyjaznym uśmiechu.

- Witajcie.

Powiedziała do nas. Ruchem ręki przekazała nam abyśmy weszli. Byłam w lekkim szoku, wszystkich bym sięspodziewała ale nawet na chwile nie przyszło mi do głowy, że mój chłopak zwiezie mnie do swojej babci.
Domek w środku był bardzo przytulny, poobwieszany był licznymi obrazami i fotografiami. Na samym środku stał drewaniany stół zastawiony licznymi potrawami. Ustaliśmy obok niego, nagle Jev oddał głos.

- Babciu to jest moja dziewczyna Eve, Eve to moja babcia Anne.

Kobieta o lekkiej nadwadze czule mnie przytuliła. Podałyśmy sobie dłonie a następnie wszyscy zasiedliśmy przy stole. Pachniało pięknie, czuć było typowo domowe dania. Postanowiłam nałożyć sobie lazani, wyglądała bardzo samcznie. Wziełam pierwszy kęs do buzi, wszystkie składniki poprostu rozpływały się w ustach.Jedno musiałam przyznać Anne gotowała wyśmienicie.

Dotyk niebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz