Rozdział 18: Strzał...

5.7K 236 11
                                    

Siedziałam po turecku na łóżku, poczułam jak stres i strach daje o sobie znać w postaci nieprzyjemnego bólu brzucha. Moje myśli były skupione tylko na: Odzyskać Lili, wyjść z tego bez dużego szfanku i raz na zawsze zapomnieć o Jev'ie. Ale czy ja tego chce? Czy chce aby chłopak, którego kochqm ale jednocześnie nienawidze zostawił mnie w spokoju? Już sama nie wiedziałam co o tym sądzić. Zamyślona wstałam z mojego łóżka. Na pościeli odznaczyło się zmarszczenie od ciężaru mojego ciała. Udałam się do swojej garderoby. Kiedy byłam już w głębi, usiadłam na włosiastym dywaniku. Z kieszeni wyciągnełam mały, srebrny kluczyk, a następnie włożyłam go do zamka umieszczonego pod różowym dywanem. Przekręciłqm dwa razy i uniosłam pokrywe do góry. Włożyłam ręke do środka i wyciągnełam czarne, nie za duże pudełko. Otworzyłam je. Przed moimi oczami ukazała się czarna broń wśród czarnego, lśniącego jedwabiu. Wyjełam ją i włożyłam sobie między plecy a spodnie. Po wyjściu z garderoby, byłam już całkowicie gotowa. Gotowa absolutnie na wszystko. Siedziąctak samotnie w pokoju pogrążonym w ciemności przyszła mi do głowy pewna, może troche głupia myśl a mianowicie, aby napisać list, który poinformuje mame o całej sytuacji. Oczywiśvie odczytałaby go gdyby mi sie coś stało a konkretnie gdybym zginęła. Usiadłam przy biurku, zapaliłam lampke, wyjełam kartke z szuflady i z pełnym skupieniem zaczęłam pisać.

                                                                DROGA MAMO! 

CZYTASZ TEN LIST, GDY MNIE NIE MA JUŻ OBOK CIEBIE. PEWNIE JESTEŚ TERAZ CAŁA WE ŁZACH, PONIEWAŻ WIEM JAK BARDZO MNIE KOCHASZ. CHCIAŁABYM ABYŚ, NADAL ŻYŁA NORMALNIE. WYDAJE MI SIĘ, ŻE MASZ PRETENSJE DO LILY, ALE UWIERZ MI TO NIE JEJ WINA, PO ZA TYM BYŁAM JEJ TO WINNA, ONA I TAK ZA DUŻO SIĘ PRZEZE MNIEWYCIERPIAŁA.  MYŚLE, ŻE JEŚLI POROZMAWIASZ Z TATĄ, TO ON CI WSZYSTKO WYJAŚNI.  

                                                              KOCHAM CIĘ, EVE.

Podpisawszy się, zgiełam białą kartke na pół i włożyłam w kieszeń swojej ulubionej kurtki. Wiedziałam, że jeśli zgine mama będzie musiała prędzej czy później pozbyć się moich rzeczy a w tym ubrań, a wtedy znajdzie ten list.  

Z całych sił wierzyłam, że jednak wszystko będzie dobrze.  

Usłyszałam wibrcje mojego telefonu. Jev puszczał mi sygnał, co znaczyło, że był już na dold, przed moim domem. Zgasiłam lempke i postanowiłam wymknąć się oknem. Otworzyłam je szeroko, zawiesiłam się na rynnie, zamknęłam je i zjechałam powoli na dół. 

- Cześć. 

Powiedziałam zamykając za sobą drzwi auta. 

- Cześć. Jesteś całkowicie gotowa? Jeszcze możesz się wycofać.  

Oznajmił czule. Zmierzyłam go ostro wzrokiem.  

- Nie wycofuje się tak łatwo. Jedźmy! 

Zmierzwiłam swoje włosy, a on odpalił samochód. Ruszyliśmy.  

- Jak bardzo jesteś sprawna fizycznie? 

Spojrzałam na niego takim samym wzrokiem jak przed minutą.  

- Bardzo.  

- Wiesz, bo nie miałem jeszcze okazji tego sprawdzić.  

Puścił mi oko i lekko się zaśmiał. Uderzyłam go w klatke piersiową.  

- Zamknij się.  

- Chciałem tylko cię troche wyluzować... 

Nie dałam mu dokończyć.  

Dotyk niebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz