Rozdział 21: Osiemnaste urodziny i nie tylko...

5.6K 245 12
                                    

Zamrugałam pośpiesznie oczami i dostrzegłam wpadające przez okno promienie słoneczne. Skierowałam twarz w prawą stronę, leżał obok mnie powoli budzący się Jev. Kiedy zobaczył,że już nie śpie, przytulił się do mnie, a na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech.

- Witaj księżniczko.

Przywitał się oddając przy tym głębokie pocałunki na moim barku. Czułam jak milion motylków buszuje mi w brzuchu.

- Cześć.

Powiedziałam wpatrując mu się głęboko w oczy.

- Jesteś taka piękna.

Zakomunikował, wodząc opuszkami palców po moim udzie. Nic nie powiedziałam, mój uśmiech mówił sam za siebie. Chciałam aby czas się zatrzymał. Z fantazjowania wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Powoli zeszłam z łóżka i wyjełam telefon z kieszni spodenek, leżących na podłodze.

- Halo...?!

- Gdzie ty się podziewasz młoda damo? Nie było cię w nocy w domu! Natychmiast wracaj!

Rozłączyłam się. Normalnie byłabym wściekła na mamę, że karze mi wracać, ale po tak miło spędzonym czasie z Jev'em mój euforyczny nastrój nie opadł. Ubrałam wczorajsze rzeczy, i zakomunikowałam brunetowi, że muszę już wracać. Nie krył zawiedzenia, pewnie liczył, że przez reszte dnia będziemy się wylegiwać w łóżku, ale i tak zaproponował, że mnie z chęcią odwiezie.

Ubrał się pośpiesznie i razem wyszliśmy z domu. Przez całą drogę nic nie robiłam tylko trzymałam go za ręke i się uśmiechałam. Dzisiaj nic ani nikt nie był w stanie popsuć mi humoru.

- Przyjedziesz potem?

Zapytałam wychodząc z auta.

- Pewnie, że tak.

Powiedział, czule ale namiętnie całując mnie na pożegnanie. Figlarnie się do niego uśmiechnęłam i weszłam do domu. Myślalam, że mama będzie już stała w progu z niebezpieczną miną, ale mimo mojego zdziwienia nic takiego się nie wydarzyło. Przez chwile nawet pomyślałam, że może coś się stało. Czym prędzej zmierzyłam w kierunku salonu. Nagle pięć osób wyskoczyło zza drzwi krzycząc:

- Sto lat, sto lat!!!

Na moją twarz wstąpiło ogromne zaskoczenie. Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałam, że dzisiaj są moje osiemnaste urodziny.

- Wszystkiego najlepszego!

Krzyknęła Meg - moja młodsza kuzynka, rzucając mi się na szyje i dając średniej wielkości kolorowe pudełko.

- Bardzo dziękuje...

Odpowiedziałam trochę nieswojo. Zaraz potem podeszło do mnie jeszcze kilka członków mojej rodziny, m. in. kuzyn Darren, ciocia Maria, kolejna kuzynka Silvia, wujek Mark oraz mama. Taty oczywiście nie było. Kiedy dostałam wszystkie prezenty i ogrom życzeniowych buziaków, usiedliśmy przy stole na którym znajdował się ogromny, czekoladowy tort. Mama gestem ręki nakazała mi wstać, aby zdmuchnąć osiemnaście świeczek na cieście. Ze sztucznym uśmiechem na twarzy zrobiłam to co mi nakazała. Wiem, że to były moje osiemnaste urodziny, ale nie lubiłam takich rodzinnych zjazdów.

- Kochanie, pomyśl życzenie!

Krzyknęła podekscytowana mama. Chwile się zastanowiłam i do mojej głowy wpadła myśl "Aby Jev był zawsze obok mnie'" a potem z całego zgromadzonego powietrza w płucach zdmuchnęłam palące się żółtym płomieniem świeczki. Wszyscy zaczęli bić brawo. Mama wręczyła mi duży, ostry nóż, abym pokroiła dla wszystkich kawałki tortu. Tak też zrobiłam. Osobiście nie miałam ochoty na ciasto, chciałam tylko iść wziąć prysznic, pojechać do Lizzie i obgadać sprawy dotyczące mojej imprezy urodzinowej. Od pół roku ją planowałyśmy, to miało być wielkie wydarzenie, prawie cała szkoła była zaproszona. Wynajęłam nawet na tę okazję mały pałacyk na obrzeżach miasta.

Dotyk niebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz