Rozdział 20: Pierwsze oznaki szczęścia

5.3K 244 9
                                    

- Jev?

Zapytałam lekko podniesionym głosem. Poczułam jak moją rękę ściska bardzo delikatnie dłoń Jev'a. Przytuliłam ją do siebie i wpatrywałam się w twarz mojego chłopaka. Oczy miał nadal zamknięte, ale jego powieki lekko się ruszały. Pomyślałam, że pewnie zaraz się przebudzi, ale po kilku minutach  nic takiego nie nastąpiło. Jego ręka już mnie nie ściskała, było tak jak przedtem, czyli konkretnie nic się szczególnego nie działo.

- Eve, musimy jechać do domu.

- Ale mamo....

Chciałam po prostu przy nim siedzieć, nie ważne jak bardzo byłam zmęczona, ważne było żeby przy nim być.

- Nie ma żadnego 'ale'. Wrócimy do domu, weźmiesz prysznic, zjesz coś i wrócisz.

- No dobrze.

Odpowiedziałam mamie, ucałowałam Jev'a w czoło i wyszłam.
Przechodząc przez parking czułam jak ciepłe promienie słoneczne odbijają się o moją skóre, przez co było mi bardzo gorąco. Na dodatek byłam ubrana prawie cała na czarna. Mama przez całą drogę opowiadała mi różne rzeczy ale ja i tak jej nie słuchałam, myślałam tylko aby jak najszybciej wrócić do szpitala.

Wpadłam szybko do domu, wyjełam z szafy granatową sukienke przed kolana, wzięłam prysznic i od nowa się umalowałam.

- Kochanie, masz gościa!

Usłyszałam krzyk mamy, dobiegający z kuchni. Nie domyślałam się kto to mógł być, więc jak najszybciej dokończyłam malowanie, prostowanie włosów i pobiegłam na dół. Na kanapie siedziała Lizzie. Ucieszyłam się, kiedy ją ujrzałam, bo już dawno jej nie widziałam, a przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Usiadłam obok niej i gwałtownie rzuciłam się jej na szyje.

- Liz, strasznie się stęskniłam!

- Ja za tobą też.

Przytuliła mnie mocno. Mimo, że była uśmiechnięta to w jej oczach można było dostrzec tkwiące oznaki smutku. Wziełam ją pod rękę i bezgłośnie zaproponowałam pójście do mojego pokoju. Nie zaprotestowała. Usiadła na moim łóżku w sypialni i zaczęła się patrzeć  w pustą przestrzeń przed nią.

- Liz co się dzieje?

Popatrzyła na mnie, przełykając głośno śline.

- Nie wiem dlaczego tak trudno jest mi to tobie powiedzieć...  chyba po prostu się wstydze.

Popatrzyłam na nią pytająco, ale ona znowu zaczęła parzeć się przed siebie. Nie poznawałam już mojej przyjaciółki, była zamkniętą w sobie dziewczyną, cała radość z niej umknęła. Lizzie zaczęła nerwowo skubać rękach białego sweterka.

- Liz, możesz mi powiedzieć wszystko, jesteśmy przyjaciółkami.

- Wiem, ale to jest bardzo wstydliwe.

-  Jest mi przykro, że nie mówisz mi wszystkiego, zwłaszcza tego, przez co jesteś smutna.

Założyła, opadły wcześniej rękaw na ramię.

- Widzisz bo, bo.. bo zakochałam się w pewnym chłopaku z naszej szkoły.

Powiedziała ze wzrokiem utkwionym w drewnianą podłogę.

- To chyba dobrze.

- Tak, tyle że ten chłopak nie chce mnie już nigdy widzieć.

- Słucham? Co się stało?

Położyła swoje ręce na twarzy a następnie przejechała nimi po swoich blond włosach.

- Przed wczoraj byłam na imprezie, no i wiesz troche mnie poniosło, za dużo wypiłam i ...

Dotyk niebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz