Rozdział XII

1.8K 43 17
                                    

Castian

-Macie coś na tego Patricka Butterscota od Kiary? - zapytałem skupiony na lecącym programie w telewizji.

-Nie. Nic nie ma i to jest problem. - odparł Leo. - Człowieka, jakby nigdy nie było. Wszystkie media społecznościowe, zdjęcia w internecie i kontakty. Nic. Ma tylko jeden komunikator, bez zdjęcia. Nie ma tam żadnych wiadomości poza jedną grupą na której jest on, Kiara, Kindley i Thomas.

-Spróbuj dostać się na tę grupę.

-Czemu tak bardzo cię interesuje ten dzieciak? - zapytał Ethan pakując sobie do buzi kolejną garść chipsów.

-Bo coś mi tu nie pasuje. - westchnąłem i zdjąłem nogi ze stolika pochylając się do przodu. - Pierwsza sprawa, dlaczego miałby to zrobić? Był podobno szczęśliwy. Wiadomo, mógł się z czymś zmagać i nakładać maskę uśmiechniętego chłopaka, dlatego nikt nic nie widział. Jednak zdawał sobie sprawę, że ma kochających ludzi dookoła siebie. Serio, nie zostawiłbyś im jakiejkolwiek informacji lub pożegnania? - mówiłem, myśląc na głos. - Kolejne, co było dla mnie dziwne, to ta kwestia związana z jego pogrzebem. A teraz, to. - wskazałem na laptopa Leo. - Ktoś zadbał o to, aby chłopak zniknął z internetu. Tu się nic nie zgadza.

-Myślisz, że ktoś go zaskoczył w domu i pomógł mu odebrać sobie życie? - zapytał ponownie.

-Kiara mówiła, że był osobą, która umiała załatwić wszystko, o każdej porze. Podejrzewam, że działał dla kogoś wpływowego, komu potem podpadł. Dlatego mógł pozwolić sobie na każdą pieprzoną zachciankę. Jednak nadszedł moment, gdy wykonał jakiś krok, który się temu komuś nie spodobał. I za to przypłacił życiem. Sam wiesz, że nie jest ciężko nafaszerować człowieka lekami, aby ten poleciał zgonem. - powiedziałem, a Ethan pokiwał ze zrozumieniem głową. - I do tego, ktoś musiał się naprawdę napracować, aby usunąć go z wirtualnej rzeczywistości. To musi być ktoś na naszym poziomie. Ktoś, kto bawi się w takie rzeczy.

-Lub ktoś, kto komuś to zlecił. - dodał czarnowłosy.

Tak, też mogło być. Ta osoba musiała być w tym naprawdę dobra.

To oznaczało, że na naszym terytorium pojawiła się konkurencja. 

-Cas, zobacz. Jestem na tej grupie. - stwierdził Leo i podał mi laptopa.

Faktycznie udało mu się zhakować to tak, abyśmy mieli dostęp do wszystkiego. Tutaj akurat najbardziej interesowały mnie zdjęcia. Przelecieliśmy kilka miesięcy wstecz, aby znaleźć te, na których był Patrick. Była to przyjacielska grupa, więc zapewne nie wrzucałby jakichś podejrzanych treści, bo Kiara zapewne by nam to przekazała. Pobrałem jedno z najpóźniejszych zdjęć, aby mieć je w systemie. Nie ominąłem również nagrań z ich wspólnych imprez. Nie wiem czemu, ale lubiłem przyglądać się roześmianej szatynce, która ma lekko czerwony nos i policzki od alkoholu lub słuchać tego, co mówi pod wpływem procentów. Jest to wtedy tak niezrozumiałe, jak wsypywanie najpierw płatków śniadaniowych do miski zamiast mleka. Do cholery. Najpierw mleko, potem płatki. Nigdy odwrotnie.

-Jezu, Kiara naprawdę nie powinna tyle pić. - zaśmiał się Leo. Patrząc jak dziewczyna nieudolnie wspina się po drabince do zjeżdżalni na placu zabaw.

-E tam, ja tam ją lubię. - powiedział również roześmiany Ethan.

-Teraz ją lubisz, bo doszła na twoich palcach, ale wcześniej byłeś pierwszy z Josem, żeby ją gnoić. - powiedziałem przeglądając jeszcze pliki, które sobie udostępniali.

-Lubię jej dokuczać i tyle, ale jest też śmieszna. Poza tym to jedna z niewielu lasek, z którą można normalnie porozmawiać, bo wiesz, że niczego od ciebie nie chce. - chłopak chwilowo się zamyślił. - Chociaż, nie powiem, że nie, po tym jak się przy mnie wiła, może będzie chciała teraz czegoś więcej. - czarnowłosy poruszył zabawnie brwiami, na co parsknęliśmy z Leo śmiechem.

Play With UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz