Rozdział XXV

1.3K 36 7
                                    

Kiara

- Spokojnie, Jose. Zaraz to z niej wyciągniemy.

Castian wyprostował się i podszedł do barku, aby wyjąć kieliszek i nalać sobie jakiegoś bursztynowego trunku.

Spojrzałam zalękniona na Jose'a, który cały czas odwrócony był do wszystkich tyłem, a jedynie mi poświęcał swoje spojrzenie. Pokazał mi, abym odetchnęła i się uspokoiła.

Nie naraziłby mnie. Jest tutaj.

Bądź pewna siebie.

Dla siebie.

Dla niego.

Dla Kin i Thomasa.

- Tak, więc Kiaro? - Castian stanął do mnie przodem i zeskanował moje ciało.

- Co?

- Skąd wiesz o naszych działaniach z KSTW? Słyszałaś to od kogoś w domu?

Wzruszyłam ramionami i odłożyłam torebkę na stolik.

- Powiedziała, że słyszała to od kogoś w restauracji. W rozmowie padło też twoje nazwisko i kilka innych kwestii, o których Kiara przestała chcieć mówić, gdy wracaliśmy - odpowiedział za mnie Jose.

- Jak to przestała chcieć mówić?

Teraz albo nigdy.

- A co niby będę z tego miała, że wam powiem? - Odezwałam się pewna siebie, zarzucając włosy za ramiona i krzyżując ręce na piersiach. Stanęłam kilka kroków od niego, z uniesioną jedną brwią i patrząc na niego wyczekująco.

- Nie rozumiem.

- Jeśli ktoś spieprzy wam jakiś plan, to co moja osoba będzie miała z tego, że wam powiem? - Zapytałam ponownie, nie siląc się na miły ton. Wręcz przeciwnie. Był chłodny i o dziwo opanowany. - Nic.

- Za kilka tygodni będziesz należeć do rodziny. Już teraz jesteś moją narzeczoną, a ty jeszcze śmiesz działać na naszą niekorzyść!?

- Nie działam. Przecież to nie ja próbuje sabotować wasze interesy.

- Ale nie chcesz powiedzieć, co wiesz. A to już mogę uznać za współudział. Ta przesyłka jest dla nas bardzo ważna, jeśli ją stracimy będzie naprawdę źle.

Ponownie wzruszyłam ramionami i cicho prychnęłam:

- Tak w życiu bywa.

Castian zacisnął pięści, co nie uszło mojej uwadze. Jose przestał się odzywać, oddając mi scenę. Pozostali też siedzieli cicho, aby nie napatoczyć się na gniew brązowookiego.

- Nie próbuj mnie testować, Kiara - syknął wściekle. - Poproszę cię tylko raz o powiedzenie mi wszystkiego, czego wiesz. - Zbliżył się do mnie o kilka kroków. - A jeśli tego nie zrobisz, to...

- To co?

Przerwałam mu, co widocznie bardzo mu się nie spodobało, bo już widziałam jak jego żyłka na czole pulsuje i o mało nie wybuchnie. Gromił mnie swoim ostrym spojrzeniem, chciał już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu, bo sama się do niego zbliżyłam.

- To co, Castian? Znowu kogoś zabijesz, coś mi odbierzesz, uderzysz, a może znowu spróbujesz zgwałcić.

Wypluwałam słowo po słowie. Widziałam kątem oka, jak na twarzach prawie wszystkich zawitało zdziwienie. Otwarte szeroko oczy i usta, a nawet ciche wciąganie powietrza. Pozwoliłam, aby ostatnie słowo zawisło w powietrzu tak długo, aż nie dotarło do uszu i mózgu każdej osoby tutaj.

Play With UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz