Kiara
- Spokojnie, Jose. Zaraz to z niej wyciągniemy.
Castian wyprostował się i podszedł do barku, aby wyjąć kieliszek i nalać sobie jakiegoś bursztynowego trunku.
Spojrzałam zalękniona na Jose'a, który cały czas odwrócony był do wszystkich tyłem, a jedynie mi poświęcał swoje spojrzenie. Pokazał mi, abym odetchnęła i się uspokoiła.
Nie naraziłby mnie. Jest tutaj.
Bądź pewna siebie.
Dla siebie.
Dla niego.
Dla Kin i Thomasa.
- Tak, więc Kiaro? - Castian stanął do mnie przodem i zeskanował moje ciało.
- Co?
- Skąd wiesz o naszych działaniach z KSTW? Słyszałaś to od kogoś w domu?
Wzruszyłam ramionami i odłożyłam torebkę na stolik.
- Powiedziała, że słyszała to od kogoś w restauracji. W rozmowie padło też twoje nazwisko i kilka innych kwestii, o których Kiara przestała chcieć mówić, gdy wracaliśmy - odpowiedział za mnie Jose.
- Jak to przestała chcieć mówić?
Teraz albo nigdy.
- A co niby będę z tego miała, że wam powiem? - Odezwałam się pewna siebie, zarzucając włosy za ramiona i krzyżując ręce na piersiach. Stanęłam kilka kroków od niego, z uniesioną jedną brwią i patrząc na niego wyczekująco.
- Nie rozumiem.
- Jeśli ktoś spieprzy wam jakiś plan, to co moja osoba będzie miała z tego, że wam powiem? - Zapytałam ponownie, nie siląc się na miły ton. Wręcz przeciwnie. Był chłodny i o dziwo opanowany. - Nic.
- Za kilka tygodni będziesz należeć do rodziny. Już teraz jesteś moją narzeczoną, a ty jeszcze śmiesz działać na naszą niekorzyść!?
- Nie działam. Przecież to nie ja próbuje sabotować wasze interesy.
- Ale nie chcesz powiedzieć, co wiesz. A to już mogę uznać za współudział. Ta przesyłka jest dla nas bardzo ważna, jeśli ją stracimy będzie naprawdę źle.
Ponownie wzruszyłam ramionami i cicho prychnęłam:
- Tak w życiu bywa.
Castian zacisnął pięści, co nie uszło mojej uwadze. Jose przestał się odzywać, oddając mi scenę. Pozostali też siedzieli cicho, aby nie napatoczyć się na gniew brązowookiego.
- Nie próbuj mnie testować, Kiara - syknął wściekle. - Poproszę cię tylko raz o powiedzenie mi wszystkiego, czego wiesz. - Zbliżył się do mnie o kilka kroków. - A jeśli tego nie zrobisz, to...
- To co?
Przerwałam mu, co widocznie bardzo mu się nie spodobało, bo już widziałam jak jego żyłka na czole pulsuje i o mało nie wybuchnie. Gromił mnie swoim ostrym spojrzeniem, chciał już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu, bo sama się do niego zbliżyłam.
- To co, Castian? Znowu kogoś zabijesz, coś mi odbierzesz, uderzysz, a może znowu spróbujesz zgwałcić.
Wypluwałam słowo po słowie. Widziałam kątem oka, jak na twarzach prawie wszystkich zawitało zdziwienie. Otwarte szeroko oczy i usta, a nawet ciche wciąganie powietrza. Pozwoliłam, aby ostatnie słowo zawisło w powietrzu tak długo, aż nie dotarło do uszu i mózgu każdej osoby tutaj.
CZYTASZ
Play With Us
RomansaWiesz czym jest pech? Pechem można nazwać wyjście do klubu, w którym zyskujesz uwagę osoby, której zdecydowanie nie chciałabyś interesować. Pechem można nazwać upokorzenie przy wszystkich kogoś, kto później zapragnie zrobić z Twojego życia piekło...