3. Ona poza tym swoim mężulkiem, to świata nie widzi.

324 23 15
                                    

-Nie dziś Kinga... - Spojrzałam na nią, która czekała na wyjaśnienia. Usłyszałyśmy, jak drzwi się otwierają, a z nich wychodzi Iwona. – Dobry. – Powiedziałam skinając przy tym głowę.

-Dzień dobry – powiedziała pewnie moja przyjaciółka.

-Cześć dziewczyny. – Powiedziała nauczycielka. – Miłego dnia. – Uśmiechnęła się.

-Dziękujemy. Dziś z Mariną, planujemy maraton filmowy. – Iwona wymownie zmrużyła brwiami w moim kierunku. Widziałam, jak Kinga obserwuje kobietę i jak zareagowała na jej reakcję, gdy to powiedziała. Ja jednak stałam i nic nie mówiłam. – A nie... - Spojrzała na mnie wymownie. – Zapomniałam, że dziś jest umówiona. – Uniosła do góry lewą brew i pokręciła głową.

-Muszę iść – nasza geografka pokazała palcem w przeciwnym kierunku. Kiwnęłyśmy zgodnie z głową, a kobieta zaczęła od nas odchodzić.

-Co to miało być?! – Krzyknęła na mnie, na co ja spojrzałam na Kingę z przerażeniem.

-Poszła sobie. Jesteśmy praktycznie same w szkole... A ja chcę wiedzieć, o co chodzi. Umówiłaś się z nią? – Poruszyła wymownie brwiami.

-Kinga! – Warknęłam na nią przez szept, rozglądając się na boki. Podgryzłam dolną wargę.

-Daj spokój – puściła mi oczko.

-Idziemy do tej knajpki na rogu? Tam powiedzmy, że Ci coś powiem. – Spojrzałam na przyjaciółkę, a ta posłała mi uśmiech zadowolenia, który wyrażał więcej niż tysiąc słów.

-I to mi się podoba młoda. – Tryknęła mnie biodrem o moje biodro i zaczęła iść przed siebie, a ja szłam za nią. – Pisałam z Sarą, więc też tam przyjdzie. – Uśmiechnęła się znad telefonu, w moją stronę, nadal idąc przed siebie.

Ja sama spojrzałam na dziewczynę, która się śmiała od ucha do ucha. Podobał mi się ten fakt, że była szczęśliwa. A najbardziej fakt, że w końcu zrozumiała, że Michał w dużej mierze ją ogranicza. Gdy się o tym dowiedziałam, byłam w nie małym szoku. Nasza pogadanka, na temat jej zachowania wobec mnie, dużo dała. A ona sama zrozumiała, że zachował się wobec mnie nie fair. Jej oskarżenia, w moim kierunku na wycieczce, jak nie trafne, tak samo nie bez powodu. Obie miałyśmy wiele do rzeczenia.

Weszłyśmy do pomieszczenia, rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca, ale większość była zajęta.

-Idę do łazienki. – Szepnęła mi do ucha. – Obok okna na końcu – powiedziała mi wprost do ucha. Od razu spojrzałam w tamtym kierunku i lekko westchnęłam. No tak...

-Dzięki – uśmiechnęłam się do niej. Podała mi swój płaszcz i kazała zająć wolne miejsce, gdzie siedziały Sara z Gosią i o czymś zawzięcie rozmawiały.

-Za chwilę jestem. – Dałam jej znać, że się z nią zgadzam i ruszyłam w kierunku miejsca. Wolnym krokiem podeszłam i usiadłam tuż przy ścianie, dokładnie tak jak lubię, nie wiem dlaczego, ale od zawsze siadam w kierunku do drzwi. Dziewczyny już się do tego przyzwyczaiły i nie robią większego problemu.

Pamiętam te początki, gdy tak było. Te nasze sprzeczki, dlaczego nie mogę inaczej. Wiele razy im tłumaczyłam, że czuję się wtedy komfortowo. A skoro im to obojętne, dlaczego nie mogą zrobić dla mnie wyjątku.

Najtrudniej było przekonać Gosię, ale nawet ona mnie rozumie. A co mnie cieszy, nawet się z nią dogaduję, nie spodziewałam się, ale jednak jestem zadowolona z tego powodu, że jest między nami w miarę normalnie.

-Co zamawiamy? – Zapytałam poprawiając się.

-Zamówiłam to, co zawsze – powiedziała z lekka zakłopotana Sara.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz