Hayka! Obiecałam, a więc jestem!
Na dole, małe info!
___________
-Nie miałaś prawa. Nie jestem twoim mężem, abyś mnie tak traktowała. To, że on... - Puściłam ją, przerażona samą sobą. Widziałam, jak Iwona bierze łapczywie powietrze i trzyma się za gardło. Spojrzała na mnie, osadzając. – Jesteśmy siebie warte. – Powiedziałam, po czym chciałam wyjść, ale ta chwyciła mnie za rękę. – Czego?!
-Nie... Nienawidzę Cię – powiedziała mi prosto w oczy.
-A ja Cię kocham, przez to aż tak mnie to wszystko boli. – Powiedziałam, pewnie na nią patrząc.
-Obie nie miałyście prawa zrobić to co zrobiłyście – powiedział nagle Franek.
-A ten to jak zwykle... Strażnik teksasu... - Powiedziałam, patrząc na niego i wymachując zdrową ręką.
-Wyjdź. – Powiedziała Iwona. – My musimy same...
-Jeszcze się pozabijacie...
-Przynajmniej będzie spokój. – Spojrzałam na Iwonę, a później ona na mnie. – Co prawda to prawda.
-Co się tu dzieje... O Marina... - Powiedziała uśmiechnięta Melania. – Nie spodziewałam się, że będziesz tutaj z taką obstawą. – Powiedziała ewidentnie zawiedziona.
-Widać, że mąż jej nie zadowala – powiedziała nagle moja nauczycielka od geografii.
-I kto to mówi – uśmiechnęłam się do niej szyderczo, na co dwie blondynki spojrzały się na siebie jakoś tak bardzo dziwnie. Na tyle bardzo, że nie wiedziałam, jak mam zareagować.
Nagle dziękowałam losowi, że jednak tu jest mój brat.
-Drogie Panie... Za dużo alkoholu, a tutaj konflikt szkolny jest niepotrzebny. On powinien zostać w murach szkoły, a nie wynosić go poza. – Spojrzał po nas trzech, na co najstarsza, spojrzała na mnie, a później, na moją nauczycielkę.
-Jaki konflikt? – Zapytała.
-To nie jest ważne.
-A jednak czuję, że to jest bardzo ważne. Widzę, że coś jest nie tak. Nie urodziłam się wczoraj, aby...
-W to nikt nie wątpi, poza Mariną, która oczy ma skierowane w inną stronę... - Melania, jakby się nagle odpaliła i wskoczyła z pretensją na moją Iwonę.
-Marina akurat patrzyła mi w oczy. A to, że jak patrzy w twoje, to nic nie widzi to inna kwestia. Umiem na kilometr dostrzec, czy podobam się kobietom, czy nie. A tutaj nie musiałam za wiele robić, aby się z nią całować...
-Całowałaś się z nią?! – Zapytała nagle Iwona, na co ja przełknęłam ślinę.
-Ty jesteś zazdrosna? – Uśmiechnęła się do niej szyderczo. – Widać, że Cię nie chce dziecko. Nie rób sobie nadziei, że posmakujesz tych ust...
Melania, jednym ruchem podeszła do mnie, na tyle blisko, że nie wiedziałam co się dzieje. Cała otoczka, tego wszystkiego, była aż nadto dziwna. A to jak ta kobieta, szybko dorwała się do moich ust, aż było nad to. Poczułam jej delikatne i czułe wargi. Nie sądziłam, że nawet w tej sekundzie, gdzie tego nawet nie chciałam, spotka mnie coś takiego przyjemnego.
Jedyna myśl, jaka we mnie była, to...
Co tu się odpierdala?! Krzyczałam do siebie w głębi duszy, jednocześnie, gdy Melania przyciągnęła mnie do siebie jeszcze bardziej, jakby chcąc zatopić swoje delikatne usta, niczym wulkan w moich.
CZYTASZ
Aromat i. Wina2
Romance''W chwili, gdy zaczęłam to do Ciebie czuć, zawalił mi się cały świat. Gdy Ty przestałaś, to przestałam żyć'' ...................................... KSIĄŻKA TYLKO DLA WYTRWAŁYCH, kto przetrwa pierwsze rozdziały, dla tego BRAWA. Kto wie może się wa...