26. Miałam wam wytłumaczyć temat...

174 21 15
                                    

No, heyka!
Czy ktoś tu jeszcze bywa, czy niekoniecznie? Ktoś zaskoczony, że dziś jestem? Bo ja sama troszkę tak! 
Nie przedłużając... Miłego czytania i dawajcie znaki, czy wam się podobało, czy nie. 
Zawsze miło, jak zostawicie po sobie jakiś ślad cyfrowy, że tu jesteście i to jeszcze czytacie! 
_______

-Jakby ja nie zrozumiem nigdy ludzi, którzy na pizzy chcą mieć ananas – zaśmiała się, patrząc na moją połowę pizzy.

-Ej... Od mojej części się odwal. Ja Ci nie wypominam krewetki na cieście – spojrzałam na nią z dezaprobatą.

-Ale to jest dobre.

-No właśnie, to – pokazałam na swój kawałek i się do niej uśmiechnęłam, bardzo szyderczo. – Też jest dobre.

-Niech Ci będzie. – Malwina lekko pokiwała w niedowierzaniu głową, ale już nic nie skomentowałam. Nie było to bardziej potrzebne.

-Dziękuję, że szanujesz moje zdanie – lekko przytaknęłam głową w geście uznania na jej słowa.

-Nie ma problemu. – Malwina uśmiechnęła się delikatnie do mnie. – Lubię uszczęśliwiać...

-Nie kończ – dodałam delikatnie, nawet na nią nie patrząc. Nie czułam potrzeby, aby na nią patrzeć, a zarazem... Tak bardzo chciałam... Chciałam... Zobaczyć w niej kogoś innego, niż ona sama, a w każdej tej sekundzie, uświadamiałam sobie, jak bardzo złym człowiekiem jestem, jak bardzo zmieniałam się przez Iwonę, przez to wszystko, co jest obok mnie, co ja sama tworzę i to wszystko, co mnie tworzy. Jej osoba mnie tak samo buduje, jak i niszczy.

Wiem nie od dziś i nie od wczoraj, że Iwona działa na mnie, jak narkotyk, ale nigdy nie sądziłam, że będę chciała zobaczyć jej osobę w kimś innym. W młodej kobiecie, która siedzi naprzeciw mnie i patrzy na mnie.

Wzięłam głęboki wdech, na co Malwina spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem, jakby wiedziała, co dokładnie mi siedzi w głowie. Jakby umiała rozczytać każdą moją myśl...

A jednak tonie realne, przecież życie, na to nie pozwala. Nikt z nas nie ma nadludzkich zdolności.

W każdej tej sekundzie już wiedziałam, że jest coś ze mną nie, tak jak powinno.

Spuściłam wzrok, który miałam utkwiony w jej jeden z guzików.

-Malwina – zaczęłam, jednocześnie bawiąc się uchem od kubka, spoglądając na niego, a nie na tę dziewczynę.

-Tak? – Przerwała posiłek i spojrzała na mnie.

-I tak pokazujemy wszystkim, że niby coś między nami jest. Po co to nazywać? – Teraz już musiałam na nią spojrzeć.

-Bo z tego, co wiem, to Grzesiek leci, tylko na te zajęte – zrobiła cudzysłów z rąk, gdy to mówiła.

-Szczerze... Gubię się w tym... W tych wszystkich relacjach. Ja się do tego nie nadaję. – Pokiwałam przecząco głową. – Przepraszam. – Spojrzałam na zaskoczoną Malwinę. Patrzyła na mnie tępo, nie powiedziała ani słowa. Nawet swojej pozycji ciała nie zmieniła, tylko siedziała w szoku, a dopiero po chwili na mnie spojrzała. Jakby miała takie typowe zawieszenie, którego nie mogła kontrolować.

Wstałam, polizałam nerwowo usta, na tyle szybko ile mogłam, wyciągnęłam portfel i położyłam banknot, który na pewno był w stanie pokryć całą kolację oraz napiwek dla kelnera.

Chciałam wyjść, miałam to zrobić, gdy Gośka wraz ze swoim chłopakiem i tym całym Grześkiem na mnie spojrzeli, coś mi kazało to zrobić. Wręcz musiałam.

Lekko nachyliłam się nad Malwiną i pocałowałam ją w policzek, gdy na pewno ta cała trójka na mnie patrzyła.

-Akurat patrzyli. Nie dopowiadaj sobie – odchyliłam się do niej, gdy ta spojrzała w moim kierunku, a dokładniej podniosła swoją twarz na tyle, aby być zbyt blisko moich ust. Dziewczyna spojrzała mi w oczy, a później na usta.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz