18. Po pierwsze, odsuń się od Mariny.

260 23 5
                                    

Wybaczcie, że ta późno.... No ale miał być czwartek, to i jestem. Miłego czytania! Zostawiacie, po sobie jakieś ślady :)
______ 

Do pomieszczenia, weszła moja ciotka, a zaraz za nią Frak. Oboje spojrzeli na mnie i na Iwonę, dziwnie się czułam. A wzrok mojej ciotki, był bardziej niż przerażający.

Odruchowo odsunęłam się od Iwony, na co ona obrzuciła mnie spojrzeniem, które mówiło mi tylko jedno.

Coś się święci, a ja mam się bać.

-W czwartek wychodzisz... - Powiedziała od samego wejścia moja chrzestna.

-Wiem. – Uśmiechnęłam się jakby nagle zadowolona z tego faktu.

-Skąd? – Podeszła znacznie bliżej mnie i Iwony, jednak całą swoją uwagę skupiła na mnie.

-Bo Pani Natalia mi to powiedziała. – Dodałam szybko na swoją obronę.

-Ona tu była? – Zapytała zaskoczona moja ciotka.

-Tak. – Powiedziałam pewnie. – Była. – Podkreśliłam, aby zrozumieli, że mam do nich o to pretensje. – Jako jedyna przez cały miesiąc przychodziła i załatwiała mi to, co było w szkole. Nikt nie był skory, aby to zrobić, tylko ona. Tu przyjeżdżała i mnie odwiedzała. – Tym razem to ja spojrzałam na wszystkich dookoła, tylko po to, aby dać im do zrozumienia, że mam im to za złe. – Jak byłam nieprzytomna, to podobno tu było więcej osób, niż kiedy jestem i mogę w miarę funkcjonować.

-Dobra nie denerwuj się – uśmiechnęła się do mnie moja ciotka. Podeszła do mnie i z lekka pomasowała moje plecy. – Dobrze – spojrzała na mnie wymownie z prośbą w oczach. Była przy tym naprawdę... Tolerancyjna i widziałam w niej, tę tak zwaną dobroć.

-Dobrze. – Przytaknęłam.

-Cieszę się... W sumie przyjechaliśmy po to...

-Zaczynam się bać, jak zaczęłaś mówić o tym w ten sposób. – Wypaliłam nagle, przypominając sobie, jak ojciec zaczął rozmowę właśnie w ten sposób.

-Nie dziwię się – dodał nagle Frak, który od samego wejścia wypowiedział pierwsze słowo, a przez to musiałam spojrzeć w jego stronę. A on sam, jakby nie chciał patrzeć w moją stronę. – Uwierz lub, nie, ale nie pochwalam tego wcale. Co one planują. To jest dla mnie... Jedną wielką pomyłką. Komedią. – Skwitował, po czym poprawił się i stanął jeszcze bardziej wyprostowany. – Normalnie to bym był pierwszy powiedział, aby tak było... Ale to, co macie zamiar zrobić, to w ogóle nie jest poprawne. Nie pochwalam tego. Marina... To jest chore, co one planują.

-Ale co dokładnie? – Spojrzałam na niego, zaskoczona. – Nie wiem, co planują, ale z chęcią się dowiem. – Popatrzyłam na nie oburzona. Chciałam się dowiedzieć tego wszystkiego, najlepiej teraz!

-Planujemy tylko tyle, abyś teraz nie musiała się martwić o nic. – Powaga, jaka biła od mojej chrzestnej wobec Fraka, aż mnie zmroziła. Dała niemą pauzę, w momencie, gdy jej wzrok powędrował z niego na moją osobę. Wzięła, delikatnie znaczy wdech, przez nos. Tylko wprawione oko kogoś, kto ją zna, mogło właśnie to dotrzeć. – Tylko dlatego, że miałaś ten cholerny wypadek, toleruję to, na co pozwalam. – Pokiwała przecząco głową, na to, co sama powiedziała, moja ciotka i obrzuciła Iwonę spojrzeniem, które mówiło, jak bardzo jest na nią zła.

-Sama wyszłaś z tą propozycją! – Krzyknęła moja nauczycielka od geografii i przysunęła się bliżej mnie.

-Wiem!

-No właśnie – triumf, który dał się odczuć, przy wypowiadaniu tych słów, bił aż za bardzo. Jakby wygrała jakąś nagrodę lub jakby wszystko szło zgodnie z planem, który sprawia tę tak cholerną satysfakcję.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz