7.W takim razie nie opuszczaj mnie.

290 26 2
                                    


-Z tobą... Nigdy. - Uśmiechnęłam się pewnie do kobiety, a ta spojrzała w moje oczy i przysunęła się do mnie.

-Chyba właśnie dlatego się w Tobie zakochałam - powiedziała z niedowierzaniem w oczach i przybliżyła się do moich ust. - Lubię Cię Marina. - Dotknęła moich warg, swoimi, dotknęła swoim czubkiem nosa mojego, prosząc o przyzwolenie, a ja od razu jej odpowiedziałam jej tym samym, otarłam jej nosek, swoim dając jej pozwolenie, a dzięki temu nasze usta połączyły się w delikatnym i czułym pocałunku.

Nasze usta połączone, a my obie wzięłyśmy dość głębokie wdechy przez nos. Lekko się od siebie odsunęłyśmy i oparłyśmy się o swoje czoła. Uśmiech wyrył się na mojej twarzy. Na to całe zajście, a w mym sercu, pojawiło się ciepło.

Iwona dotknęła dłonią mojego prawego policzka i przysunęła się do mnie i po raz kolejny dotknęła moich ust, tylko że tym razem znacznie bardziej zaborczo. Czułam, jak się uśmiecha, między jednym a kolejnym styknięciem naszych ust. Czułam ciepło jej ciała, a dzięki temu, chciałam naprzeć na nią swoim. Co nie wyszło na zbyt dobre. Skrzynia biegów i hamulec ręczy, znacznie nam przeszkadzał. Odsunęłam się od kobiety i spojrzałam w dół, tylko po to, aby się zaśmiać.

-Oj, Iw. - Spojrzałam jej w oczy, a ta odwzajemniła gest i ostatni raz bardzo krótko mnie pocałowała.

-Chodźmy - popatrzyła mi prosto w oczy. Odwzajemniłam to spojrzenie, które było naprawdę miłe. Czułe. Nie potrzeba było słów. Wystarczyło jej pełne uczucia spojrzenie.

-Dobrze. - Wyszłyśmy z auta, a ona prowadziła mnie do mieszkania. Byłam u niej, ale dziś czułam się, zupełnie inaczej. Jakby, to było zwiotczenie tego wszystkiego.

Serce mi zakołatało, w momencie, gdy otwierała drzwi od bloku. Przepuściła mnie w nich, zamknęła i sama ruszyła za mną. Czułam jej spojrzenie na swoich plecach, na swoim ciele, jakby miała mi wypalić dziurę. Poczułam dziwny dreszcz na łopatkach, a przez to połączyłam je ze sobą, tym samym prostując swoją sylwetkę.

Stałam niczym na baczność, obok drzwi wejściowych do mieszkania... Jej i jego. Wzięłam głęboki wdech, gdy przez moją głowę przeszła myśl... Ich mieszkania, bo ona tu mieszka nie tylko z tym chujem, jej mężem, ale i synem.

Przecząco pokiwałam głową, próbując wywalić dzisiejszy obraz tego, co widziałam w tej kafejce.

-Co się dziej? - Zapytała mnie, w momencie, gdy wykonałam ten ruch.

-Nie nic. - Moje zachowanie, widocznie odbiegało od prawdy, bo stałam jak ten słup soli i nie wiedziałam, jak mam się zachować. Moje maniery poszły w las, nawet nie zabrałam od niej jej płaszcza. Nic, zero. Patrzyłam jak głupia w obrazek...

Tia, no właśnie... W ten obrazek, na którym się skupił mój wzrok, na tej błękitnej ścianie. Nerwowo zaczął chodzić mój wyznacznik wkurwienia. Zatkały mi się uszy, dreszcz przeszedł przez moje ciało, a lęk mną owładną. Nie móc złapać powietrza, standard. Nauczyłam się z tym żyć. Odruchowo odchyliłam głowę w bok tylko po to, aby powrócić spojrzeniem na ten piękny ich obrazek, który tylko przybierał mnie o dreszcze.

Od tyłu podeszła do mnie Iwona i dała mi buziaka w kark, a przez moje ciało przeszła fala przyjemnego i błogiego uczuci, a przy tym odczucia spokoju.

-Coś się dzieje kotku? - Zapytała z troską w głosie. Wtuliła się we mnie jeszcze raz, a ale tym razem znacznie bardziej, jakby chciała otulić całe moje plecy swym gorącym ciałem.

-Nic. - Cicho odpowiedziałam na jej pytanie.

-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Dobrze wiesz, zresztą tak samo, jak i ja, że widzę po tobie, że coś się dzieje. Wybacz kotek, ale nie jesteś w stanie przede mną tego ukryć. - Szepnęła wprost do mego ucha.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz