Hayka kochani!
Wiem, że mnie troszkę nie było, ale mam nadzieję, że Nie jesteście na mnie źli. A jeśli tak, to uda mi się was urobić, właśnie tym rozdziałem.
Liczę na jakiś odzew, jak się wam podoba rozdział.
Jak są jakieś błędy, to możecie mi dać znać.
**ROZDZIAŁ DODAWANY NA ZAJĘCIACH :)
*Warto przeczytać poprzednie rozdziałyDO NASTĘPNEGO, NA RAZIE, CZEŚĆ I CZOŁEM :-D
_____________/**/ Marina /**/
Coraz bardziej nie rozumiem, dlaczego ja się jej daję nabrać. Dlaczego to tak boli? Nie rozumiem ani siebie, ani niczego co się dzieje wokół mnie.
Zapukałam do domu Kingi, a dokładniej w drzwi, które otworzyła jej mama. Jak zwykle Pani Justyna mi otworzyła z uśmiechem na twarzy.
-Wejdź.
-Jest Kinga? – Zapytałam, z lekka mając deja vu.
-Tak.
-Mogę z nią porozmawiać?
-Jest u niej Michał.
-Mamo kto przyszedł?
-Kinga... – Spojrzałam na nią, na co ta zdziwiona do mnie podeszła. – Ona to znowu zrobiła. – Popatrzyłam na nią, na co ta tylko lekko fuknęła.
-A nie mówiłam? Ku... Sorry mamcia. Mówiłam, że tak będzie.
-Wiem... Wiem... Czy – zrobiłam krok do przodu. Jednak Kinga chwyciła mnie za ramię od chorej ręki i kazała mi wyjść.
-Słuchaj... Dziś śpi u mnie Michał... Poza tym – spojrzała na mnie z wyższością. – Nie odzywasz się do mnie, a jak coś potrzebujesz, to się nagle zjawiasz? Jak coś się dzieje?
-Przecież...
-Marina! Nie chce nic mówić, ale nasze comiesięczne seanse filmowe już dawno poszły w niepamięć. Nawet zapomniałaś o tym, że moja mama miała w zeszłym tygodniu urodziny.
-Ja... –Wyciągnęła rękę przed siebie.
-Spoko. Masz ważniejsze sprawy na głowie, ale ja Ci mówiłam, że to nie wróży nic dobrego! Mówiłam. Takie relacje, nigdy nie wróżą.
-Okey. – Przełknęłam ciężko ślinę. – Mogę, chociaż od Ciebie zadzwonić do Franka? Telefon mi się rozbił. – Uciekłam od niej wzrokiem, przypominając sobie, jak to się stało, że już nie jest do użytku.
-Pewnie. – Podała mi urządzenie do ręki. Wykonałam kilka połączeń, ale nic mi nie odpowiedziało. Oddałam jej go i nic nie mówiąc, poszłam. Gdzie? Dobre pytanie. Z czym? Jeszcze lepsze.
Byłam sama, czułam się sama, jak palec.
Nie miałam gdzie wrócić, nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie chciałam wracać do internatu, nie chciałam mieć z nikim do czynienia, czułam się jeszcze bardziej pośród tych wszystkich osób raniona.
Byłam sama, jeszcze bardziej. Bycie samotnym, nie jest wtedy, gdy nie ma kogoś w pobliżu, tylko, wtedy, gdy jest pełno ludzi, a ty i tak czujesz się sam, jedyny pośród tych ludzi, a ich obecność, cię jeszcze bardziej dotyka, bo choćby się chciało, nie czujesz tej przynależności do innych osób.
Nawet nie chciałam być już zła na Iwonę. Nawet przy niej, nie czuję się tak jak kiedyś. Nawet ona mnie nie rozumie, jej osoba, jak niegdyś ważna dla mnie, tak z dnia na dzień, coraz bardziej obca. Chciałam, aby była przy mnie, ale dopiero teraz docierają do mnie słowa mojej babci – szanuj siebie, szanuj innych, ale jeśli cię gonią, to poczekaj, ale jak ty gonisz, to zwolnij.
CZYTASZ
Aromat i. Wina2
Storie d'amore''W chwili, gdy zaczęłam to do Ciebie czuć, zawalił mi się cały świat. Gdy Ty przestałaś, to przestałam żyć'' ...................................... KSIĄŻKA TYLKO DLA WYTRWAŁYCH, kto przetrwa pierwsze rozdziały, dla tego BRAWA. Kto wie może się wa...