-Ja się pytam, co to miało być za zachowanie?! – Warknął na mnie.
-To znaczy?
-No ja pytam się, co to obyło za zachowanie. – Spojrzał na mnie spod byka.
-Normalne. – Odpowiedziałam, patrząc na człowieka, który mnie stworzył.
-Nie wydaje mi się – szarpnął mnie za bark. – Nie pozwalaj sobie. Za bardzo Ci matka pobłaża. – Szarpnął mnie.
-Niby dlaczego? – Szturchnęłam ramieniem, aby mnie nie dotykał. – To, że ty jesteś do niczego rodzicem, to nie znaczny, że ona taka jest. Choć nie ukrywam, oboje rodzicami roku nie jesteście.
-Marina! – Ryknął na mnie.
-Czego?
-Nie pozwalaj sobie.
-Ostatnio tylko grozisz – zgromiłam go wzrokiem i ruszyłam w drugą stronę.
-Tylko dlatego, że... - zaczął mówić do moich pleców, ale nie mógł mówić głośniej, bo już mogli go inni ludzie usłyszeć, a przecież on tego nie chce. Po co pokazywać, jak mnie traktuje. Tylko dla mnie jest taki, taki oschły, wredny i... Sama nie wiem, jak to nazwać, ale nie zachowuje się jak ociec, tylko jak tyran, z którym się nie chce mieć nic wspólnego.
Udałam się do łazienki, musiałam przemyć twarz.
-Ja się pytam...
-Kurwa znowu?! – Obróciłam się, na co Pani Natalia rozmawiała przez telefon, dlatego się już nie odzywałam, bo mi pokazała palcem, że mam się nie odzywać.
-Nie! Mówię, że nie! Po prostu uważam, że powinniśmy... - Urwała, a przez chwilę była cisza. Spojrzałam na kobietę w lustrze. – Braciszku. – Powiedziała, w taki sposób, że sama nie wiedziałam, że tyle swego rodzaju słodyczy znajduje się u mojej nauczycielki od chemii. – Dobrze, zatem niech tak będzie. Dobrze. Super. Tak, dokładnie. No, cześć, no pa. – Przewróciła teatralnie oczami. Widziałam, jak kobieta bierze głęboki wdech i lekko kiwa głową w niedowierzaniu. – Faceci. – Dodała pod nosem, ale ja byłam w stanie to usłyszeć. Podeszła do zlewu obok mnie, namoczyła ręce i je umyła. Ja cały czas się jej z lekka przyglądałam, nawet gdy poprawiała się w lustrze. – Coś mam na twarzy? – Zapytała, cały czas poprawiając się w lustrze.
-Um... Nie, nie. – Powiedziałam z lekka speszona. Czułam się, jakby przyłapała mnie na czymś mega złym, jakbym w ogóle nie powinnam na nią patrzeć.
-To dobrze. – Spojrzała na mnie. – Nie mogłabym się tak pokazać przed ludźmi prawda?
-Nie mnie oceniać. – Przyznałam szczerze.
-A komu?
-Chyba nikomu. Każdy może wyglądać, tak jak chce, to jaki ktoś chce być, zależy tylko od niego. No, chyba że coś się zmieniło i ktoś inny odpowiada za to, z czym się czujemy dobrze, a z czym lub w czym nie.
-Co? – Jej zaskoczenie i niepewność były tak wypisane na twarzy, że doszłam do wniosku, że nie ma co się już odzywać.
-Nie ważne. – Rzuciłam, gdy chciałam wychodzić.
-Poczekaj. – Zawołała za mną, gdy już miałam wychodzić poza toaletę.
-Tak? – Obróciłam się do niej bokiem, jednocześnie trzymając za klamkę. Spojrzałam na kobietę, która lekko się do mnie uśmiechała. Jej kasztanowe włosy, były tak bardzo roztrzepotane, jakby wyszła z dworu, na którym tak wieje, że chce urwać głowę. A jednak pasowało to jej, a ja siłą rzeczy spojrzałam za okno, aby się upewnić, że nie wieje. Udało mi się jednak tylko zaobserwować, że drzewo się porusza dość rytmicznie, ale nie ze zbyt dużą siłą.
CZYTASZ
Aromat i. Wina2
Romance''W chwili, gdy zaczęłam to do Ciebie czuć, zawalił mi się cały świat. Gdy Ty przestałaś, to przestałam żyć'' ...................................... KSIĄŻKA TYLKO DLA WYTRWAŁYCH, kto przetrwa pierwsze rozdziały, dla tego BRAWA. Kto wie może się wa...