8. Dzięki Tobie jest mi lżej, na ciele i duszy.

266 22 6
                                    

-Zrozum, że to jest ważne. Musisz – powiedziała do mnie Iwona, w momencie, gdy praktycznie na mnie leżała.

-Nie chcę... - Przeciągnęłam. – Proszę, daj mi z tym spokój. - Spojrzałam na nią błagalnie.

-Nie. - Pokiwała przecząco głową, wyszczerzyła swoje ząbki, tylko po to, aby uśmiechnąć się przy tym od ucha do ucha.

-Kotek... Proszę... Daruj mi, te wykłady, że matura jest ważna i musisz... - Zaczęłam, głaskając ją po plecach. – Nawet wygodną masz tę sofę. – Przyznałam. – Tylko gorzej się w niej pomieścić, do spania.

-Może uda mi się Cię przekonać, że łóżko w sypiali, jest o wiele bardziej wygodne. – Spojrzała na mnie obruszona. – Ależ, ty umiejętnie umiesz zmienić temat. – Zaszydziła ze mnie, na co ja tylko się zaśmiałam.

-Czasem mi to wyjdzie, chociaż wiesz... - Spojrzałam na nią z satysfakcją. – Uczeń przerósł mistrza. Od kogoś się tego nauczyłam. – Powiedziałam, a moje usta wylądowały na jej czole. – Nawet nie wiesz, jakie to fajne uczucie, gdy tak leżymy... Przynajmniej nie muszę zakładać botków, aby bez problemu całować Cię w czoło. – Zaśmiałam się.

-Ha. Ha. Ha. – Uwielbiam tę szyderczość.

-No co...

-Nic. – Odpowiedziała zdawkowo. – Musisz iść na studniówkę w tym roku. Jesteś przewodniczącą. – Powiedziała, a przez to chciałam wstać. – Nie ma tak łatwo. – Usidła mi na kolana. – Nigdzie się nie wybierasz. – Popatrzyła na mnie pewnie.

-Dlaczego?

-Bo tak powiedziałam. – Jej duma, kiedy to mówiła, aż raziła.

-Muszę do toalety... - Uniosłam wymownie brwiami. – Mogę...?

-Eem... - Pokręciła przecząco głową. Zwiesiłam głowę w geście dezaprobaty, gdy ta się tylko zaśmiała. – Zanieś mnie.

-Nie mam siły. – Powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Serio? - Zapytała wyraźnie zaskoczona.

-Iw... Dobrze wiesz, że po tym, jak mi krewka poleciała – spojrzałam jej głęboko w oczy i odsunęłam jej kosmyk włosów za jej lewe ucho. A sama położyłam dłoń na jej skroni. Uśmiechnęłam się do kobiety delikatnie i spuściłam wzrok, zabierając rękę, sama nie wierząc, że mówię to na głos. – Jestem osłabiona – przyznałam.

-Wiem. – Spuściła oczy w dół. – Nie chciałam...

-Spokojnie serio. – Dałam jej buziaka w czoło, a dzięki temu Iwona się uśmiechnęła. – Idę za sekundę wracam. – Powiedziałam i faktycznie udałam się do toalety, za potrzebą.

Umyłam dłonie, wytarłam w ręcznik. Nie wiem, co mnie podkusiło, aby zajrzeć do szuflady, ale faktycznie to zrobiłam. Posprawdzałam, co tam mają.

Dziwne wrażenie przeze mnie przeszło, że nie powinnam tego robić. Co ze mną nie tak? Przecież naruszyłam ich przestrzeń osobistą...

Westchnęłam bezgłośnie i udałam się do kobiety mojego serca. Iwona leżała przykryta kocem i oglądała coś w telewizji. Podchodząc tak blisko niej, zrozumiałam, że nie ważny jest metraż, to co mamy wokół siebie, tylko kto jest obok nas. Nawet największy i najpiękniejszy pokój, który mam, nie dawał mi satysfakcji, co chwila, w której widziałam ją w takim wydaniu. Było przytulnie, tylko szkoda, że nie u mnie. Szkoda, że to nie będzie tylko nasza chwila, a jeszcze jej męża.

Kurwa...

Przecież on nie raz ją taką widział, miał dokładnie ten sam obraz przed oczami co ja teraz. Przełknęłam ślinę.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz