5. Butelki są dwie, a ja jestem jedna... Może inaczej...

252 24 2
                                    

Na dole warto włączyć, w odpowiednim momencie:)
______

-Iwona proszę Cię, przyjedź. – Powiedziałam, błagalnie.

-Co się dzieje? – Zapytała wyraźnie przerażona. Jednak to był zły pomysł, aby zaczynać w ten sposób rozmowę. Coś czuję, że każdy byłby przerażony, ale faktycznie, coś się stało.

-Proszę, przyjedź – ponowiłam prośbę.

-Przyjadę. Mówiłam Ci to przecież.

-O której będziesz – zapytałam z nutą niepewności w głosie.

-A o której mam być? – Zapytała poważnie.

-A jak powiem, że jak najszybciej, to co powiesz? – Zapytałam, z nadzieją, że faktycznie tak będzie.

-Powiem, że będę za jakieś półgodziny dobrze? – Czułam jej troskę w głosie, dlatego się z lekka opanowałam.

-Dziękuję. Czekam.

-Nie wiem, co się dzieje. Za chwilę wsiadam i jadę do Ciebie.

-Dobrze. – Powiedziałam, znacznie lżej. Potrzebowałam nawet usłyszeć, że tak właśnie będzie, że ona tu będzie. TO jest piękne uczucie, wiedząc, że to jest faktycznie realne. Świadomość, a dokładniej ludzka podświadomość, jest na tyle ciekawa, że jesteśmy uwierzyć, że będzie lepiej, gdy ktoś przy nas będzie, że czujemy się znacznie lepiej sami ze sobą, gdy jest już naprawdę źle.

Udałam się do piwnicy i wzięłam dwa wina. Ulubione wino mojej dziewczyny oraz jedno z moich ulubionych. Trafiło dziś na czerwone słodkie. Potrzebowałam poczuć, coś lekkiego, przyjemnego niż bardziej wytrawnego i cierpkiego.

Stanęłam jednak przy jednym konkretnym trunku, a dokładniej winie, które produkuje mój ojciec. Jedno z jego głównych pionierów, dzięki któremu tak się wybił i wszedł na wszelako pojęty rynek. Wzięłam do ręki butelkę w kolorze Królewskiego Burgundu, a następnie mój wzrok padł na etykietę. Podrzuciłam kilka razy w prawej dłoni, najpierw odkładając dwie, które już trzymałam. Fala goryczy przeszła przez moje ciało, a dziwne uczucie bólu, we mnie uderzyło.

Przełknęłam nerwowo ślinę i niewiele myśląc, rzuciłam trunkiem o ścianę w piwnicy, która roztrzaskała się dość mocno, słyszałam tępe uderzenie, które było opakowane dźwiękiem trzaskającego się szkła. Co ciekawe poczułam się jakby lepiej, słysząc to i widząc kapiące wino ze ściany. Plama była tylko w jednym miejscu, a w mojej głowie całe pomieszczenie powinno się w niej znaleźć. Jednak bardzo szybko, do mnie dotarło co zrobiłam, potrząsnęłam lekko głową na boki. Ciężko przełknęłam ślinę i wygięłam szyję, w lewo i poruszając ją w prawo, jakbym chciała odpędzić swoje ciemne myśli.

Wzięłam dość głęboki wdech.

-Idę to posprzątać. – Dodałam na głos. Wzięłam dwie butelki i ruszyłam do kuchni, w której jak zwykle nikogo nie było. – Butelki są dwie, a ja jestem jedna. Pora się jedną z nich zająć. – Wzięłam korkociąg, a następnie polałam sobie do kieliszka.

Miałam plan. Iść zapalić. W poważaniu mam tę plamę. Jutro się zadzwoni po ekipę sprzątającą Fraka, oni to załatwią. Nie mam zamiaru się pokaleczyć. A tam od dawna się przydałoby się sprzątanie. W sumie nie tylko tam. Wzięłam całą butelkę, po co się rozdrabniać, skoro, można bez wyrzutów sumienia rozbić wino i czuć się z tym dobrze.

Udałam się po papierosy, a następnie na swój taras. Nie chciałam nic na siebie ubierać. Wolałam zostać nadal w szlafroku i wyjść, niestety to nie lato, a pierdolona jesień, a ja nie chcę się przeziębić. Jeszcze zdrowie mi miłe... No o tyle, o ile. Dopóki, nie muszę leżeć w szpitalu. A tego to nie chcę.

Aromat i. Wina2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz