Rozdział 1

906 24 6
                                    

Patrzyłam przez okno z kubkiem parującej herbaty wspominając naukę jazdy z tatą, nasz pierwszy wspólny wynalazek i chwile, w której powiedział, że jest Iron Manem. 

Miałam wtedy 9 lat, były święta Bożego Narodzenia. Przy choince stało pięknie opakowane ogromne pudełko związane złotą kokardą. Gdy udało mi się go otworzyć moim oczom ukazał się mój idol, wielki bohater Iron Man. Moje szczęście było w tamtym momencie nie do opisania, chciałam pokazać swój prezent tacie który gdzieś znikł. Zbroja nagle się otworzyła, a ja w tamtej chwili podskoczyłam z zdziwienia i ujrzałam swojego uciekiniera, Tony'ego.

- Wesołych świąt maluchu! 

Wpadłam mu w ramiona. To były zdecydowanie najlepsze święta w moim całym życiu, nigdy ich nie zapomnę.

- Elizabeth, wiesz jaki jest dziś dzień? - Głos Starka wyrwał mnie z moich refleksji.

- Oczywiście, że wiem takiego dnia się nie zapomina. Mamy dzisiaj coroczny wypad ojcowski-córkowski!

Jak co roku, 9 maja robimy z Tonym wypad na miasto. Gdy miałam 11 lat zabrał mnie do kasyna, do dzisiaj pamiętam że pozamiataliśmy konkurencję. 

Tony jako bohater i miliarder zarządzający firmą na ogół nie ma zbyt dużo czasu, więc dlatego też powstał ten dzień. W tym dniu miejsce nie ma znaczenia, lecz czas który spędzamy razem.

- Dzisiaj wyjątkowo musimy podjechać do wierzy. Mam ważne papiery do zabrania. 

- Spoko, to idę się przebrać i jedziemy!

Ubrałam się w czarny garnitur, a włosy ułożyłam w piękne, delikatne loki. Zabrałam spod łóżka drewniane pudełko z wygrawerowaną litera S.

Zeszłam na dół do ojca, który był ubrany w bardzo podobny garnitur co ja.

Kolejna tradycja. Ubieramy się podobnie.
Druga. Robimy sobie niespodzianki.

Mężczyzna odwrócił się do mnie i posłał mi szczery uśmiech. Ten który przekazywał ojcowskie ciepło.

Postawiłam pudełko na wyspę kuchenną i przysunęłam go bliżej niego. On ujął go w swoje dłonie przejeżdżając palcami po grawerze. Powoli go otworzył jakby te pudełko było ze szkła, odwinął papier którym były przykryte przedmioty. Na widok przedmiotów spojrzał i zachichotał.

- Nie wierzę...naprawdę? - Wyjął z pudełka mankiety i krawat. - T & E - Przeczytał napis na tyle krawatu.

Akcesoria te były w większości czarne z złotymi dodatkami.
 Krawat miał na czarnym tle złote malutkie literki S, jednak nie wyglądały one wieśniacko jak można sobie wyobrazić, były dosyć eleganckie.
 Mankiety miały jedynie złote obwódki oraz czarne wygrawerowane nasze inicjały. 

- Podoba ci się?

- Pewnie! - zdjął swoje mankiety i założył nowe, tak samo postąpił z krawatem. - Nie ściągnę ich już. 

Wskazał na mankiety i podszedł do mnie. Objął mnie swoimi silnymi rękami i powiedział szepcząc: 

- Moja niespodzianka i tak będzie lepsza. 

Posłałam mu niedowierzający wzrok. Dosłownie nie wiedziałam co mu powiedzieć. Buc.

- Na prawdę postarałem się. - odsunęliśmy się od siebie - A teraz idź wybrać samochód. Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić. - oznajmił Tony

Bez słowa zeszłam do garażu. Byłam chyba zbyt zszokowana. On chce mnie przebić?!
Ciekawe czym...

Z całego szeregu sportowych samochodów wybrałam samochód naszego projektu. Był to samochód podobny do marki ford mustang GT. Miał kolor czarny z czerwono-żółtymi naklejkami w kształcie płomieni, znajdowały się one na masce samochodu i po jego bokach. Kilka tygodni temu dodałam do niego pole siłowe, które ochroni nas w środku przed uderzeniami.
Tony, widząc mnie siedzącą w nim, ruszył w tym kierunku i usiadł za kierownicą.

- Świetny wybór. Gdzie pierw jedziemy?- zapytał Tony

- Pierw pączki, potem kino, a na końcu Hamburgery. No i firma.

- Świetny wybór... - odpalił silnik i spojrzał na mnie - Masz focha? 

Odwróciłam wzrok od niego.

- Czyli tak... - westchnął - Może pączki cię ugodzą, co? 

- Czekoladowa polewa z podwójną posypką powinna pomóc... - Odezwałam się powstrzymując uśmiech. 

- To ruszamy - założył okulary przeciwsłoneczne i ruszyliśmy z piskiem opon.

Szybka jazda i to jeszcze z samym Starkiem, człowiekiem który ją kochał i łamał przepisy jazdy jak zawodowiec była dla niektórych powodem do przerażenia, lecz nie dla mnie. Ja ją uwielbiałam.

Brałam kiedyś udział w wyścigach samochodowych, zdobyłam w kilku nawet złoto. Chodziłam na tor, ale tylko pod nadzorem kogoś do pilnowania.

Gdy dostałam w końcu swojego pączusia nie byłam w stanie powstrzymywać uśmiechu. Ten pączek nie miał tylko jednej polewy a dwie i potrójną posypkę! Powiedzmy sobie szczerze Tony umie przekonywać.


Symbiotyczna Relacja | AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz