- Milejdi? - Thor chwycił mnie ostrożnie za brodę i obrócił do siebie. - Spójrz na mnie.
Mój wzrok był nieobecny, spojrzałam na niego i łza sama się puściła. Siła wyższa pociągnęła mnie ku niemu. Objęłam go, a on mnie - staliśmy w laboratorium, we własnych objęciach.
Jego dotyk był czymś co już znałam ale jednak był dla mnie nowy. Zastanawiałam się czemu płaczę przy kimś, ale zdałam sobie sprawę, że jestem zlepkiem dwóch różnych osobowości. Tej delikatnej, wrażliwej i gadatliwej, zestawionej z poważną i śmiertelnie groźną.
Teraz czuję jak te dwa światy walczą we mnie - być tą pierwszą czy drugą osobą. A może zdołają się wymieszać jak dwie różne mieszaniny w roztworze? Pytanie jaki roztwór z tego wyjdzie, jakie zachowanie zdoła go przesycić?
- Czy me słowa to szum, który puszczasz mimo uszu? - oddaliliśmy się od siebie, a ja wytarłam policzek.
- Była chora. - odpowiedział mężczyzna do którego chwile przedtem się tuliłam.
- Jest śmiertelniczką. Choroba to u nich zwykły stan. - głos tego osiwiałego staruszka był poważny i stonowany.
- Tylko tu mogliśmy jej pomóc.
- Sprowadzić ją do Asgardu to jak zaprosić kozę na uroczysty bankiet. - uraził mnie.
- Za kogo ty się uważasz? - wtrąciłam się - Jeśli miałabym robić za kozę, to pan za świętą krowę.
- Ziemianinka umie mówić, niesamowite. - ten kpiący głos wywołał na mojej twarzy wredny uśmieszek - Jestem Odyn, władca Asgardu, Pan dziewięciu krain.
- A ja... - przerwał mi.
- Wiem ktoś ty, Elizabeth Stark. - podniósł wymownie głos - Należy mi się należyty szacunek.
- Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, Odynie. Nie ważne jaką rolę gra się w życiu.
- Asgard miał pomagać innym, więc właśnie to zrobił. - czyżby Thor stanął po mojej stronie? - Ona ma moce, które są niebezpieczne dla wszechświata, ojcze. - Odyn jedynie spojrzał wymownie na mnie, a później na syna.
- Straże, odstawić ją na Midgard - spojrzałam na Thora, a później na dwójkę strażników pędzących w moją stronę.
- Nie dotykajcie jej! - krzyknął Thor.
Stanęli na mój rozkaz - zatrzymałam ich mocą. Moje oczy zapłonęły w złocie, weszłam do ich myśli. Jeden z nich myślał o tym co będzie jadł, a drugi o porannej niespodziance swojej żony.
- Jesteście żałośni. - zakomunikowałam w ich głowach. - Zniknijcie mi z oczu!
Wychodząc z ich głów, przestałam ich zatrzymywać telekinezą. Widziałam ich przerażenie.
Odyn podszedł do mnie i przejechał po moim przedramieniu, ujrzałam jak żyły błyszczały w kolorach złota i czerni.
- To nie możliwe...
- Ta infekcja przy złym użyciu może spowodować wybuch na ogromną skalę.
- Chodźcie za mną.
Znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu z różnymi manuskryptami i obrazami, gdzie w centrum znajdował się okrągły ciemno drewniany stół przy którym stanął Odyn i Thor.
- Są rzeczy starsze niż kosmos, to co nosisz w sobie jest jednym z nich. We wszechświecie jest obecnych sześć kamieni nieskończoności, gdzie jeden jest w formie płynnej, czyli Eter. - zaczął Odyn, który przeglądał księgę położoną na stole.
- Pozostałe to kamień przestrzeni, dusz, czasu, mocy i umysłu - dokończył Thor.
- I jaki ma to związek ze mną?
- Posiadacze kamieni są niebezpieczni, mogą naginać rzeczywistość tworząc własne fantazje. Mogą zmieniać przebiegi nie których faktów, które mogą zaowocować zagładą całej galaktyki. - opowiadał jednooki Odyn - Ty wchłonęłaś część mocy kamienia umysłu, co prawda cudem twoje ciało wytrzymało natężenie takiej energii, ale to rodzi niebezpieczeństwo. Kilka tysięcy lat temu odbywały się wojny gdzie w użytku były właśnie te kamienie, niektóre planety zostały przez nie częściowo wyludnione, a nie które całkowicie. Jednak był przypadek gdzie w czasie tejże wojny dwóch oponentów przez swą nienawiść zniszczyło planetę, po której zostały już dzisiaj tylko większe ubytki, krążą one po całej galaktyce już od wieków. Na Midgardzie nazywacie je meteorytami, zapewne widziałaś taki. - pokiwałam głową
- Napisali może w tej księdze jak kontrolować tę moc by nigdy nie doszło do zniszczenia planety?
- Nie. - zamknął z trzaskiem księgę. Raczej mnie nie polubił.
-------------------
Pozdrawiam.
<33
CZYTASZ
Symbiotyczna Relacja | Avengers
FanfictionCórka geniusza, miliarera, playboya i filantropa. Czy Elizabeth spotka miłość swojego życia? A może stanie się coś co zupełnie zmieni jej życie?