Rozdział 48

96 4 2
                                    

Zobaczyłam się z Pepper w sali przesłuchań i aż miło było słyszeć jej negocjacje, które nigdy nie wejdą w życie. Targowała się niczym kobiety na targu, a ja powstrzymywałam śmiech popp zabawnych uwagach Venoma.

Tony zaszczycił wszystkich swoją pobudką po śpiączce. Był osłabiony i nie umiał skleić więcej słów niż te jedno zdanie, które skierował do mnie ze łzami w oczach: "Kocham cię 3000."

Myślałam, że wyleczenie jego ran przywróci go po obudzeniu się ze śpiączki od razu na nogi, ale to było by zbyt piękne. Tony'ego i tak czeka rehabilitacja, a mnie prawdopodobnie psycholog.

Wszyscy Avengers byli przy leżącym Starku i wszyscy nie wiedzieli czy powinni poruszać temat Pepper. Podjęłam inicjatywę i powiedziałam mu o planie, który wykonam z Nat i Wandą.

Miejsce pobytu Dreykova wskazała nam Natasha od jakiegoś informatora. Miałyśmy tam wejść z założonymi maskami holograficznymi - zmieniają one kształt, wygląd twarzy i modulują tonację głosu.

Wanda miała dostać się do piwnicy i wyłączyć prąd - brak prądu to tymczasowe wyłączenie kamer.

Natasha w tym czasie mogła bez problemu dostać się do laboratorium, na jednym z pięter i zdobyć antidotum na recepturę, którą Dreykov steruje tysiące kobiet.

Moim zadaniem jest dorwać Dreykova, obchodząc i eliminując wdowy.

Dreykov jest cwany, ale nie będzie się spodziewał trzech obcych w swoim środowisku.

- Uważaj na siebie. - Odparł zmarnowanym głosem, Tony.

- Obiecuję. - Uśmiechnęłam się do niego.

Zostawiłam Tony'ego z tamtą bandą, bo musiałam przygotować sobie przebranie na misję. Wygrzebałam stary kostium - ten, w którym walczyłam z Vulturem, człowiekiem ze skrzydłami. Przypomniał mi się krzyk i złość Tony'ego za mój bohaterski czyn. Myślę, że teraz będzie tylko miał nadzieję, że wejdę na drogę bohatera, a nie przestępczą.

Odwróciłam się za siebie na dźwięk pukania drzwi.

- Mogę? - W drzwiach stanął Thor.

- Jasne. - Wróciłam do sprawdzania wyposażenia stroju. - O co chodzi?

- Chciałbym... - przerwał. - Chce ci coś pokazać.

- Wiesz, że mam misje.

- Dopiero ruszacie za dwie godziny, a tobie jest potrzebny tylko strój, który już masz. - Dodał. - Pójdziesz ze mną?

- Niech będzie. - Położyłam czarny kostium na łóżku i poszłam za nim.

Na miejsce dostaliśmy się za pomocą młota Thora. Nie przyjemna podróż, jak na Boga. Nie wiem, jak może tak ciągle latać.

- Dlaczego jesteśmy nad jeziorem? - Spytałam.

Spojrzałam na piękny krajobraz przede mną. Szklista i nadzwyczaj spokojna woda, która odbijała wysokie świerki. Długi, drewniany pomost umożliwiał maczanie stóp i leżenie wokół wody, w której pływały ryby.

- Chciałem pokazać ci ciche i spokojne miejsce. Wiem, że będziesz je potrzebować. - Stanął obok i wpatrywał się w wodę.

- Dlaczego? - Palnęłam.

- To miejsce pomogło mi poukładać sobie w głowie, gdy zniknęłaś i nikt cię nie znalazł. - Spojrzałam na jego profil kątem oka. - Wiem, że zmieniłaś się podczas pobytu w Hydrze i wiem, że sama możesz nie do końca wiedzieć kim jesteś.

- Thor...

- Nie przerywaj. - Poprosił i przeniósł wzrok na mnie. - Będę cię wspierał i będę przy tobie, gdy będziesz tego potrzebować. Rozprawię się z każdym kto cię obrazi, wyśmieje lub poniży. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało od ponad tysiąca lat.

Symbiotyczna Relacja | AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz