Dotarcie do Nowego Jorku minęło o dziwo szybko. Zauważyłam Kapitana na głównej ulicy walczącego z obcymi. Poleciałam do niego i tym samym go obroniłam przed nimi.
- Ile razy trzeba cię ratować? - Zapytałam
- Najlepiej zawsze. - Odpowiedział Kapitan Ameryka.
- Gdzie Nat?
- Tam - Wskazał mi palcem.
- Dobra to ja lecę jej pomóc. - Gdy miałam startować jeszcze się do niego odezwałam - Tylko tak żebym cię nie musiała znowu ratować.
On się tylko uśmiechnął a ja wzbiłam się w powietrze i udałam się do Nat.
Tam pokonałam kolejnego chitauri, zauważyłam Natashe, którą jeden z sługów Lokiego zaczął ją dusić, a ona próbowała się wyrwać. Od razu zareagowałam i strzeliłam w głowę napastnikowi.
- Dzięki. - Powiedziała ciężko Natasha.
Gdy jeden z wrogów chciał mnie zaatakować, Nat pokonała go ich pozaziemską bronią.
- Fajna
- No niezły ten patyk.- oznajmiła Natasha.
Udało mi się zabrać mu jego własną broń, i strzeliłam z niej w niego. Zabiłam jeszcze paru potworów z tej pozaziemskiej broni.
Chwilę później pojawił się obok nas Steve i Thor.
- Jak tam sytuacja na górze? - Zapytał Kapitan Ameryka.
- Moc otaczająca sześcian jest nie do pokonania.- odparł Bóg.
- Thor ma racje, trzeba się zając tymi tutaj. -powiedział Tony w słuchawce Rogersa.
- Tylko jak?- zapytała tym razem Natasha.
- Działając razem.- powiedział z entuzjazmem w głosie Kapitan.
- Chce się najpierw rozliczyć z Lokim. - oznajmił Thor spoglądając na Steve'a.
- Ty też? Kolejka jest. - powiedział spokojnie Clint, sprawdzając swoje strzały.
- Spokój, Loki pośle na nas wszystkie siły i bardzo dobrze. Nie rozlecą się po całym świecie. - Mówił Rogers patrząc na całą naszą drużynę. - Nad nami jest Stark, ale będzie potrzebował naszego... - Nie zdążył dokończyć ponieważ nagle zobaczyliśmy nadjeżdżającego na małym motorku Bruca Banera.
Zdziwieni podeszliśmy do niego z Kapitanem na przodzie.
Ten zsiadł z motoru i powiedział;
- No, wygląda to koszmarnie. - Mówił rozglądając się dookoła.
Miał rację, bo wszystko dookoła były zniszczone budynki, drogi, samochody i w sumie cała reszta. Ogólnie wyglądało to jak pokoje dzieci.
- Widziałam gorsze rzeczy.- Powiedziałam po cichu.
- Przepraszam.- Powiedział doktor.
- Nie szkodzi.- odpowiedziałam.- Przydało by się to teraz...
- Stark, znalazł się. -powiedział Steve do słuchawki w uchu.
- Banner? - zapytał Iron Man.
- Tak.
- Niech wyskakuje z ubrań. Przenoszę imprezę do was.- dodał Tony.
Nadleciał zza roga Iron Man, a za nim ogromna bestia.
Potwór zniżył się tak bardzo do ziemi, że niszczył po drodze wiele stojących samochodów.Kiedy Banner odwrócił się ruszył w stronę maszyny, zatrzymał go Steve.
- Zaczekaj Banner, jak chcesz mogę coś zrobić, żebyś był zły.
CZYTASZ
Symbiotyczna Relacja | Avengers
FanficCórka geniusza, miliarera, playboya i filantropa. Czy Elizabeth spotka miłość swojego życia? A może stanie się coś co zupełnie zmieni jej życie?