Rozdział 19

310 14 29
                                    

Dotarcie do Nowego Jorku minęło o dziwo szybko. Zauważyłam Kapitana na głównej ulicy walczącego z obcymi. Poleciałam do niego i tym samym go obroniłam przed nimi.

- Ile razy trzeba cię ratować? - Zapytałam

- Najlepiej zawsze. - Odpowiedział Kapitan Ameryka.

- Gdzie Nat?

- Tam - Wskazał mi palcem.

- Dobra to ja lecę jej pomóc. - Gdy miałam startować jeszcze się do niego odezwałam - Tylko tak żebym cię nie musiała znowu ratować.

On się tylko uśmiechnął a ja wzbiłam się w powietrze i udałam się do Nat.

Tam pokonałam kolejnego chitauri, zauważyłam Natashe, którą jeden z sługów Lokiego zaczął ją dusić, a ona próbowała się wyrwać. Od razu zareagowałam i strzeliłam w głowę napastnikowi.

- Dzięki. - Powiedziała ciężko Natasha.

Gdy jeden z wrogów chciał mnie zaatakować, Nat pokonała go ich pozaziemską bronią.

- Fajna 

- No niezły ten patyk.- oznajmiła Natasha. 

Udało mi się zabrać mu jego własną broń, i strzeliłam z niej w niego. Zabiłam jeszcze paru potworów z tej pozaziemskiej broni.

Chwilę później pojawił się obok nas Steve i Thor.

- Jak tam sytuacja na górze? - Zapytał Kapitan Ameryka.

- Moc otaczająca sześcian jest nie do pokonania.- odparł Bóg.

- Thor ma racje, trzeba się zając tymi tutaj. -powiedział Tony w słuchawce Rogersa.

- Tylko jak?- zapytała tym razem Natasha.

- Działając razem.- powiedział z entuzjazmem w głosie Kapitan.

- Chce się najpierw rozliczyć z Lokim. - oznajmił Thor spoglądając na Steve'a.

- Ty też? Kolejka jest. - powiedział spokojnie Clint, sprawdzając swoje strzały.

- Spokój, Loki pośle na nas wszystkie siły i bardzo dobrze. Nie rozlecą się po całym świecie. - Mówił Rogers patrząc na całą naszą drużynę. - Nad nami jest Stark, ale będzie potrzebował naszego... - Nie zdążył dokończyć ponieważ nagle zobaczyliśmy nadjeżdżającego na małym motorku Bruca Banera.

Zdziwieni podeszliśmy do niego z Kapitanem na przodzie.

Ten zsiadł z motoru i powiedział;

- No, wygląda to koszmarnie. - Mówił rozglądając się dookoła.

Miał rację, bo wszystko dookoła były zniszczone budynki, drogi, samochody i w sumie cała reszta. Ogólnie wyglądało to jak pokoje dzieci.

- Widziałam gorsze rzeczy.- Powiedziałam po cichu.

- Przepraszam.- Powiedział doktor.

- Nie szkodzi.- odpowiedziałam.- Przydało by się to teraz...

- Stark, znalazł się. -powiedział Steve do słuchawki w uchu.

- Banner? - zapytał Iron Man.

- Tak.

- Niech wyskakuje z ubrań. Przenoszę imprezę do was.- dodał Tony.

Nadleciał zza roga Iron Man, a za nim ogromna bestia.
Potwór zniżył się tak bardzo do ziemi, że niszczył po drodze wiele stojących samochodów.

Kiedy Banner odwrócił się ruszył w stronę maszyny, zatrzymał go Steve.

- Zaczekaj Banner, jak chcesz mogę coś zrobić, żebyś był zły.

Symbiotyczna Relacja | AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz