Po małej sprzeczce dotarliśmy do ogromnego lądowiska służącego najwyraźniej jako baza TARCZY. Agentka Hill zaprowadziła mnie do pomieszczenia gdzie miałam rozmawiać z Nickiem. Nasza ostatnia rozmowa źle zapadła mi w pamięci.
- Usiądź. -powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu - Co ty właściwie robisz?
- Siedzę.
- Wytłumaczę Ci. Jesteś zagrożeniem w świetle prawa. Tymi ludźmi od broni miała zająć się policja.
Czyli o to mu chodzi...no to wszystko jasne.
- Dlaczego jestem zagrożeniem skoro wykonałam za nich robotę której raczej by się nie podjęli?
- Rząd nie wie kim jesteś pod przebraniem i nie wiedzą jakie masz zamiary. W końcu Cię złapią i nie będzie wtedy kolorowo. Będziesz mieć poważne problemy.
- Pokonałam ludzi od tych broni, więc raczej zasłużyłam na miano tej dobrej.
- Niestety to tak nie działa. - Przewróciłam oczami.
- Czego ode mnie chcesz?
- Przejdę do setna. Możesz uniknąć konsekwencji tych działań, jeśli dołączysz do nas. Będziesz wtedy jedną z Avengers.
-Niech pomyśle...Nie.
- Pomyśl o tym jakie będą tego skutki jeśli odmówisz.
- Moja odpowiedź jest jednoznaczna. Nie. - Mówiłam wstając i dochodząc do drzwi.
- Przemyśl to Elizabeth.- powiedział Nick. - Ja poczekam.
Wyszłam ignorując jego słowa. Poszłam do laboratorium gdzie Tony i Bruce mają pracować.
Gdy weszłam do środka ojciec był jak terminator. Dobrze że nie ma lasera w oczach, bo śmierć bym miała pewną.- Cześć Bruce. - powiedziałam do naukowca zajmującego się jakimiś wynikami badań.
- Witaj, ty tu? - Zapytał nieco zdziwiony.
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się i rozwarłam ręce. Popatrzyłam na tatę, ale postanowiłam go przywitać bardziej formalnie. - Witam, również Pana Starka mojego ulubionego i jedynego ojca.
Na odpowiedź z jego ust nie było na co liczyć, dostałam za to jedynie złe spojrzenie. Nastała chwila nużącej ciszy, którą przerwałam.
- Co to takiego? - Zapytałam pokazując na broń przybysza.
- Nie wiemy, ale się dowiemy. Wiemy tyle, że ma dużą moc. - Powiedział Banner.
- Może trzeba by to...- Chcąc dotknąć broń dostałam po łapach od Tonego.
- Pogięło Cię? Nie dotykaj tego!
- Okej... Niech będzie. Nie bulwersuj się tak, bo zmarszczki ci się zrobią. - Odpowiedziałam
- Żeby tobie się nie zrobiły. Uważaj jak mówisz do ojca. - Mówił.
Godziliśmy się tak szybko jak kłóciliśmy. Nasza relacja jest dosyć skomplikowana.
- Kim jest ten dziwny jeleniowaty człowiek? - Zapytałam ignorując uwagę Tonego.
- Wiemy tyle że to nie człowiek, a obcy i w dodatku Bóg kłamstw i psot. Wiemy też, że to brat Thora, Loki. - Na tę wiadomość trochę się zdziwiłam.
- Adoptowany. - Dodał Tony na co trochę mi ulżyło. Nie byli podobni.
- Przesłuchiwał już go ktoś?
- Nie. - odpowiedź padła z ust Banera.
Nastał moment ciszy, który przerwał Tony.
- Tylko nie próbuj do niego iść.
CZYTASZ
Symbiotyczna Relacja | Avengers
FanficCórka geniusza, miliarera, playboya i filantropa. Czy Elizabeth spotka miłość swojego życia? A może stanie się coś co zupełnie zmieni jej życie?