Obudziłam się w jakimś całym białym pokoju. Rozglądając się powoli po pokoju przypomniałam sobie co stało się wcześniej. Gwałtownie wstałam z łóżka, na którym leżałam. Wyrwałam rurkę z kroplówką, gdy próbowałam wstać, upadłam z jeszcze braku sił.
- Ał... Dobra Ellie jesteś Starkiem... więc dasz radę... - chwyciłam się stolika obok i powoli wstałam. Opierając się o ścianę doszłam do drzwi. Nagle otworzył je tata.
- Co ty robisz?! Masz wracać do łóżka, natychmiast! - Krzyczał Tony, stojąc na przeciwko mnie.
- Nie krzycz. - Mówiłam spokojnie i nie opierając się już o ścianę.
- Jak nie krzycz! Prawie umarłaś i jak mam być tu spokojny!? Wymykałaś się z domu! - denerwował się coraz to bardziej.
- Przynajmniej coś zrobiłam nie to co ty! - podniosłam ton głosu
- Powinnaś się cieszyć, że cię tam znalazłem i jak w ogóle mogłaś mi nie powiedzieć o tym, że ty jesteś tą zamaskowaną osobą! Zawiodłem się na tobie... - Słysząc to poczułam dziwne ukłucie w sercu, zabolały mnie te słowa.
- Chciałam być taka jak ty... - mówiłam patrząc mu prosto w oczy i nie dając po sobie poznać, że jego słowa mnie dotknęły.
- A ja chciałem żebyś była lepsza... Masz iść do łóżka, a porozmawiamy sobie kiedy indziej. - wyszedł i zostawił mnie samą.
Wróciłam do łóżka jak kazał, myślałam nad jego słowami. Martwiłam się trochę kolejną rozmową, bo zazwyczaj takie rozmowy dobrze się dla mnie nie kończyły. Leżałam dalej na łóżku, spojrzałam na odniesione rany w walce. Był to między innymi: siniak pod okiem, rozcięty łuk brwiowy jak i warga oraz kilka siniaków na rękach. Gdy tak leżałam i myślałam przyszedł Clint.
- To czyli nad tym pracowałaś? - mówił z uśmiechem na twarzy.
- Tak...
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał siedząc tuż obok mnie. Zmilczałam jego pytanie, nie chciałam o tym mówić. Tak naprawdę zrobiłam to by pokazać Tonemu, że może być o mnie spokojny, że nieważne co się stanie jestem w stanie stanąć do walki albo może to było aby zwrócił znów na mnie uwagę? Sama już nie wiem, chciałam też aby nie zrobili nikomu już krzywdy. Myśląc coraz to bardziej nad tym było mi gorzej.
Wpatrując się w oczy Bartona dałam mu znak, że nie odpowiem na to pytanie.- Tony jest strasznie zły, lepiej nie być obok niego teraz bo można czymś oberwać. - mówił nadal z uśmiechem.
- Miałbyś kiedyś czas na małe ćwiczenia z łukiem? - mówiłam z małym uśmiechem. Jedyne czego pragnęłam to zmiana tematu.
Nie chwaląc się byłam mistrzynią stanu w łucznictwie, ale chciałabym żeby ktoś doświadczony już w walce mnie też czegoś nauczył.- Pewnie. Wyzdrowiejesz zaczniemy ćwiczenia. - mówił szczęśliwy.
- Dziękuję.
- Muszę już iść trzymaj się. - Klepanął mnie po ramieniu. W siniak. Zabolało.
Clint wyszedł, a że byłam zmęczona to poszłam spać. Czasem trzeba dobrze gospodarować.
CZYTASZ
Symbiotyczna Relacja | Avengers
FanficCórka geniusza, miliarera, playboya i filantropa. Czy Elizabeth spotka miłość swojego życia? A może stanie się coś co zupełnie zmieni jej życie?