Thor dał mi ochłonąć, a następnego ranka zabrał na spacer po zamku.
Wewnętrzna cząstka mnie zachwycała się widokiem, przecież niecodziennie widzi się zamek wielkiego Boga. Nie wiem jak ten mężczyzna zdołał to zrobić, ale odciągnął mnie od myśli, które zatruwały mój mózg przez całą noc.
- Elizabeth? - chwycił mnie za dłoń. - Znowu uciekasz myślami na koniec świata?
- Nie do końca. - zaśmiałam się speszona - Chciałabym się ciebie o coś zapytać, mogę?
- Oczywiście, pytaj o co tylko zapragniesz.
- Czemu... - westchnęłam - Czemu mnie tu zabrałeś i pomogłeś? Nie widzę w tym sensu i korzyści wynikających dla ciebie.
- Tu nie chodzi o żadne korzyści, Milejdi. - staliśmy oparci o murek na obszernym balkonie, trzymając się za dłonie. Nie wiem czemu, ale jego dotyk był mi potrzebny. - Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, uznałem cię za wroga, ale gdy mnie wyprowadzono z błędu zdołałem ujrzeć w twoich oczach blask, którego nigdy nie zobaczyłem w żadnej innej kobiecie. Widziałem w nich dobro i szczerość.
Podniósł mój podbródek do góry. Patrzyłam na jego piękne niebieskie oczy, zupełnie jak wtedy gdy byliśmy nad wodą po walce z jego bratem.
- Nadal widzę w twoich oczach to co kiedyś. - uśmiechnął się - Szukałem cię po całej Ziemi, ale nie umiałem cię wytropić. W końcu wróciłem do Asgardu, by przywrócić harmonie w pozostałych królestwach. Ale dużo rzeczy mi o tobie przypominało. - zobaczyłam pojedynczą łzę spływającą po jego policzku.
~ Rany... ~ zgadzam się z Venomem ~ Rozkleja się... ~
Wychodzi na to że przez moje zniknięcie niektóre osoby się posypały. Niby Bóg, ale uczucia ma ludzkie. Przeniosłam jedną rękę na jego policzek i wytarłam łzę.
Co ja powinnam jeszcze zrobić w tej sytuacji? Przytulić? Powiedzieć coś?
- Och, tutaj jesteście. - odezwała się znienacka jakaś kobieta.
Dziękuje ci za wyratowanie!
- Elizabeth, to Frigga moja matka. - mina mi zrzedła, ale nie pokazałam tego i uśmiechnęłam się, puszczając rękę Thora. Czułam się jakbym została przyłapana podczas misji, kiedy ktoś nieproszony np. dziecko, wchodzi do domu gdy trzymasz nóż, a za tobą leżą dwa ciała z poderżniętym gardłem.
- Miło cię poznać. - ona wie, widzę to po niej. - Dzisiaj w Asgardzie odbywa się wielka uczta. Chciałabym byś przybyła na nią, jutro wracasz na Midgard, więc chcieliśmy cię pożegnać po Asgardcku.
- Jasne. - uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam, mam nadzieje tylko, że nie wyglądałam jak straszydło.
***
Stałam przed biało-kremową sukienką, była taka ładna...
Spojrzałam na siebie w lustrze, a ja taka straszna...~ Jaka ty jesteś głupia! Przecież jesteś jebanym ósmym cudem świata! ~
- Wielki mi cud. - przewróciłam oczyma i za nim się obejrzałam poczułam pieczenie na policzku - Ej! Co to miało być?!
~ Przywrócenie cię do pionu ~ prychnęłam ~ Ubieraj się w tę kieckę ~
Ubrałam sukienkę, piękne sandały z sznurkami do kolan w kolorze złota. Moją stylizację dopełniły złote dodatki w postaci metalowego paska, bransolet i kolczyków.
Czułam się o dziwo dobrze w tym stroju, ale wspomnienia do mnie wróciły gdy ostatnio nosiłam sukienkę. Było to pięć miesięcy temu w Moskwie na zamaskowanym bankiecie. Miałam tam rozprawić się z człowiekiem który nie oddał pokaźnej kwoty Hydrze, po kilku kieliszkach dał się zaciągnąć do pokoju gdzie przy grze wstępnej stracił ważną część ciała mężczyzny. Gdy teraz myśle co zrobiłam jest mi głupio, facet miał dziecko... a przeze mnie musi wychowywać się samo.
- Czy panienka jest gotowa? - pukanie i głos mężczyzny za drzwiami wyrwał mnie z wspomnień.
Podeszłam do drzwi.
- Tak, trochę za długo czesałam włosy - uśmiechnęłam się do postawnego, brodatego mężczyzny ubranego w elegancką ciemnozieloną zbroje.
~ Bo na pewno ty je czesałaś, Pff ~ Venom wydał z siebie pomruk ~
- Skromnie uważam, że każda chwila czekania była opłacalna. Zaprowadzę cię na miejsce.
Szłam razem z brodatym blondynem pod ramię, z każdym pokonanym metrem było coraz głośniej słychać muzykę i krzyki bawiących się ludzi. Fandral, bo tak się przedstawił, był uroczym wojownikiem Asgardu, przez te kilka minut opowiedział mi historie, gdzie Thor - jego przyjaciel oraz inni wojownicy wyruszyli do Jotunheimu, gdzie walczyli z Mroźnymi Gigantami.
Weszliśmy w tłum ludzi - niektórzy jedli, pili na czas, a inni uwodzili piękne kobiety. Było głośno i dosyć ciasno przez co gorąco. Na szczęście znajdowaliśmy się na dworze, wśród nas rosły sobie rośliny - niskie drzewka ozdobione białymi i różowymi kwiatkami oraz bluszcz rozciągający się po jednej z kamiennych ścian należących do podstawy zamku, obok którego były schody.
- Witam was moi mili - na kamiennych schodach znalazł się Thor - Zebraliśmy się tu by uczcić przybycie mieszkanki Midgardu, Elizabeth.
Wszyscy się na mnie spojrzeli, a ja poczułam się jakby mieli chęć mnie zaatakować. Wzięłabym dużą kość leżącą na stole po mojej lewej, złamała ją i zabiłabym nią przynajmniej trzy osoby przez trafienie ostrym końcem w oko.
~ Ziemia do Elizy. Stoisz jak wryta, rusz dupsko na schody. ~ wyrwał mnie z moich "przyzwoitych" myśli Venom. ~
---------------
Pozdrawiam. <33
Zachęcam do zostawienia czegoś po sobie.
CZYTASZ
Symbiotyczna Relacja | Avengers
FanficCórka geniusza, miliarera, playboya i filantropa. Czy Elizabeth spotka miłość swojego życia? A może stanie się coś co zupełnie zmieni jej życie?