38.

1.6K 163 5
                                    

Luke

Miałem już dość tego całego zakładu, nawet nie kierowałem się już wygraniem go, ja po prostu - a przynajmniej tak myślałem - zaangażowałem się. I to wszystko. Potrzebowałem zrozumienia, które do tej pory dał mi tylko Michael, tamtych dwóch nakręcało siebie nawzajem, chcąc wiedzieć, kiedy uda mi się przespać z Danielle. Byłem na nich zły. W życiu nie chodziło tylko i wyłącznie o seks, ale w ich świecie chyba to było najważniejszym priorytetem. Na siebie również byłem zły. Za to, że nie zauważyłem wcześniej rudowłosej i tego, jak wspaniałą dziewczyną jest. 

- Wiesz, że nie lubię monotonii. - zaczął Calum, gdy Ashton podpalał papierosem stertę drewna przygotowaną na ognisko. Postanowiliśmy spędzić ten wieczór pod gwiazdami, na łonie natury z dala od cywilizacji.

- A ten znowu swoje. - wymruczałem tak, aby tylko Michael to usłyszał, przez co zaśmiał się cicho. - Wiem, ale co się z tym wiąże? - dodałem, poważniejąc. Odwróciłem głowę w stronę bruneta, przechylając głowę. 

- To, że cały ten zakład robimy się monotonny. - zaczął, wyjmując ze swojego plecaka paczkę pianek do pieczenia. 

- Znowu zaczynasz? - uniosłem brew. - Powiedziałem, żebyś mnie nie pośpieszał, bo to nic nie zmieni. 

- Znam cię, Hemmings. - spojrzał na mnie surowo. - Ciebie i twoje możliwości. Choć już to mówiłem, to powtórzę: gdybyś chciał, to byłoby już po fakcie. 

- Ale nie chce. - stwierdziłem, przeczesując palcami włosy. - Postaw się na moim miejscu, idioto. Ewidentnie widać, że pośpiech ja tylko wystraszy, a tego chyba nie chcesz. - zauważyłem, ale on najwidoczniej nie dosłyszał. 

- Pośpiesz się. - powtórzył, przez co prychnąłem. - Albo jej wszystko powiem i nawet jeśli ci się spodobała i chciałbyś z nią być, to nie będziesz. - dodał z chytrym uśmiechem.

- Nie zrobisz tego. - zacząłem, zaciskając dłonie w pięści. - To byłby cios poniżej pasa, Hood. - dodałem, a raczej warknąłem.

- Sam się o niego prosisz. - wzruszył beznamiętnie ramionami, przez co pokręciłem głową. On był idiotą. Skończonym idiotą. 

- Bo co? Bo nie chce jej niczego narzucać? Bo sam nie chce się jej narzucać? Ma prawo do życia prywatnego. Chyba, że coś takiego jak prywatność nie figuruje w twoim słowniku, pacanie. 

-  Dwa tygodnie Hemmings, dwa tygodnie. Ewentualnie trzy. Jeśli do tego czasu nie dowiem się, że się pieprzyliście, to wszystko jej powiem. O tym, na jaki zakład wpadłem, o tym, że się zgodziłeś i że to wszystko, te randki oraz te inne, to zwykła ściema. - powiedział, patrząc mi się prosto w oczy. Nigdy nie był poważny, ale w tej chwili było inaczej. 

- Jesteś dupkiem, Hood. Zwyczajnym dupkiem. - podsumowałem go, a on nie był nawet  zaskoczony. 

- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - mruknął. - Z resztą, gdy wszystko się wyjaśni zobaczymy, kto tu wyjdzie na dupka. Ty, czy jednak ja. - dodał, a ja zrozumiałem, o co chodzi. Nawet jeśli, to on wyjawi całą prawdę Danielle, to i tak ja będę tym najgorszym. To ja czyniłem, on tylko to wymyślił. I to było w tym wszystkim najgorsze. 

stay with me • hemmingsWhere stories live. Discover now