47.

1.7K 146 11
                                    

Danielle

Obudziło mnie poranne słońce oraz wibrujący telefon, który odnalazłam leżący gdzieś pośród swoich ubrań na podłodze. Otuliłam się szczelnie prześcieradłem, po czym wstałam, aby móc się do niego dostać. Usiadłam z powrotem na łóżku, mając już urządzenie w dłoniach i odebrałam, bez sprawdzania numeru. Czułam, że moje policzki nadal płoną, przez co przypuszczałam, że nie wyglądałam najlepiej.

- Halo?

- Za halo ci w mordę przywalo. - zaczęła Red, a ja zaśmiałam się cicho, wywracając oczami. Kochana. - Ile można spać? - dodała - Nie wspominając już o tym, że miałaś wrócić. James zachowywał się jak facet na porodówce. - dodała, przez co wybuchnęłam śmiechem.

- Tak jakoś wyszło. - przyznałam w końcu, opadając na łóżko. - Która jest godzina? - dodałam, orientując się, że nie byłam ogarnięta dzisiaj ze swoim życiem. 

- Po dwunastej. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, wcześniej się jeszcze upewniając.

- Żartujesz.

- Jestem śmiertelnie poważna, panno Davies. - odpowiedziała głosem o takiej samej barwie.

- Zaraz będę. - rzuciłam szybko, szukając wzrokiem swojej bielizny.

- No ja myślę, że będziesz. - stwierdziła swoim normalnym głosem. - Narka ćwoku.

- Cześć leszczu. 

Po zabraniu tego, co mi potrzebne, przeszłam do łazienki, którą blondyn miał połączoną ze swoim pokojem. Wzięłam szybko prysznic, ubierając bieliznę i sukienkę. Pachniałam jego żelem pod prysznic, co mi odpowiadało. Poprawiłam jeszcze włosy, po czym opuściłam pomieszczenie, kierując się na dół, lecz głosy, z czego jeden definitywnie należący do Hemmingsa i drugi, którego nie byłam do końca pewna mnie zatrzymały.

- Czas mija, Hemmings, ile jeszcze mam czekać? - zapytał Calum, a przynajmniej tak mi się wydawało. Miał pozytywnie specyficzną barwę głosu, przez co najpierw postawiłam na niego. 

- Przestaniesz na mnie naciskać, gdy powiem ci, że to zrobiłem? - Luke odpowiedział mu pytaniem na pytanie, a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o co chodzi. - Wczoraj po kolacji przespaliśmy się. Trochę ją upiłem, ale udało się. Poza tym nie mówiłeś nic, czy miała być tego świadoma czy nie, choć według mnie była. - dodał, a ja osunęłam się po ścianie na podłogę.

- Dowód. - mruknął Hood, gdy kryłam twarz w swoich dłoniach.

To nie mogła być prawda. 

- Mam ci pokazać zużytą gumkę, czy co? - warknął Hemmings, a ja zaszlochałam cicho, mając nadzieje, że mnie nie usłyszeli. 

- Dobra, dobra, nie denerwuj się tak, teraz ci wierzę. - głos Caluma przyjął obroną barwę. - Choć nadal jestem zdania, że gdybyś się postarał, to już dawno było po fakcie. - dodał

- Idź już stąd. 

- Boisz się, że się dowie?

- Spieprzaj!

- Ja już wiem. - postanowiłam się ujawnić, więc wstałam i zeszłam schodami na parter. - Gratuluje wygranej, Luke. - uśmiechnęłam się do niego sztucznie, a łza spłynęła po moim policzku. - I przepraszam, że tyle czasu to zajęło. - dodałam, patrząc się na bruneta, którego mina była w tamtym momencie bezcenna. Nie przypuszczał, że ich podsłuchuje.

- Danielle, daj mi to wyjaśnić...

- Nie. - rzuciłam chłodno. - Byłam ci tylko do tego potrzebna, więc skoro jest już po wszystkim, to możemy się pożegnać. - dodałam, idąc do drzwi wyjściowych.

- Danielle, proszę!

- Powiedziałam nie! - odwróciłam się do niego, przy okazji mordując wzrokiem. Czułam się okropnie. Brudna, oszukana i wykorzystana. Coś w moim środku umarło, a serce zaczęło krwawić, podczas gdy rozum triumfował, wypominając mi, że ta znajomość od początku była ustawiona. - Odwal się ode mnie i spieprzaj z mojego życia. Nie chce cię już więcej widzieć. Nigdy.

- Daj mi to wyjaśnić!

- Spierdalaj. - podsumowałam go, przy okazji wystawiając w jego kierunku środkowe palce. Złapałam swoją marynarkę, którą zostawił na wieszaku wieczorem i wyszłam, trzaskając drzwiami. 

~*~

tyle na to czekałam, hehehe

stay with me • hemmingsWhere stories live. Discover now