45.

1.8K 148 3
                                    

Luke

Gdy znaleźliśmy się już w domu, pomogłem zdjąć Danielle jej ubranie wierzchnie, po czym zaprosiłem ją do jadalni, gdzie na stole stała już otwarta butelka wina, świeczki oraz wazon z czerwonymi różami. 

- Postarałeś się. - przyznała, gdy odsuwałem jej krzesło. - Dziękuje.

- Cieszę się, że ci się podoba. - odpowiedziałem, idąc do kuchni, gdzie zostawiłem risotto. Nauczyłem się robić to danie dzięki mamie i bądźcie świadkami, że dziękowałem jej w tamtym momencie z całego serca. Gdyby nie to, że było i nadal jest to ulubione dane moje taty, to byłbym pewnie w kropce, albo w restauracji w mieście.

- Nie wierzyłam, że gotujesz, aż do teraz. - powiedziała, gdy nakładałem jej sporą porcję na talerz. Miałem dość tego całego gadania dziewczyn chudych jak patyki, że i tak są za grube. To nie było normalne, a Danielle zaliczała się do tego typu. Wiele razy już słyszałem, jak narzeka na swoją wagę, a miała i ma idealną figurę.

- Bo nie gotuje. - przyznałem się, siadając na przeciwko niej, po odłożeniu naczynia z jedzeniem na odpowiednie miejsce. - Z wszystkich tych lat, które spędziłem w tym domu, a potem w kuchni, pomagając mamie przy gotowaniu, zapamiętałem tylko przepis na jej wersje risotto. - dodałem, nalewając jej wina do kieliszka. 

- Dziękuję. - posłała mi uśmiech. - To za twoje zwycięstwo. - dodała, uderzając swoim szkłem o moje. Przytaknąłem i upiłem łyk głęboko czerwonej cieczy. 

- To pierwszy raz, kiedy tak świętujemy, ale mam nadzieje, że nie ostatni. - przyznałem. - Smacznego.

- Nawzajem.

- Chłopcy chcą gdzieś wyjść w weekend, może zabierzesz się z nami? - zapytałem, przełykając jeden z wielu kęsów.

- Chętnie. - zgodziła się. - Może uda mi się namówić Jamesa i Red, chcieli cię bliżej poznać. - dodała, śmiejąc się cicho.

- Zapraszam. - posłałem jej uśmiech, poza tym polubiłem Jamesa, całkiem spoko koleś. - Michael mówił coś, że Red mu się podoba, więc wyjdzie to wszystkim na dobre. - dodałem, robiąc dwuznaczną minę.

- Ale tym razem nie pije, albo nie tańczymy. - stwierdziła, przy okazji rumieniąc się lekko na wspomnienie tamtego wieczoru.

- Dobrze. - zgodziłem się, choć niechętnie. Znów chciałem zatańczyć z nią przytulańca. - Jak ci smakuje?

- Jest przepyszne, musisz mnie nauczyć. - przyznała, upijając duży łyk wina, które zaraz uzupełniłem. - Próbujesz mnie upić? - dodała, unosząc lekko brew, ale zaraz potem uśmiech rozjaśnił jej twarz.

- Ja? Skąd. - udałem, że nie wiem, o co chodzi, śmiejąc się cicho. - Ja po prostu chce uczcić swoje zakwalifikowanie się dalej. - dodałem, co było prawdą. Moje kolejne zamiary nie były ważne i nie musiała o nich wiedzieć.

- Naprawdę jestem z ciebie dumna i z Pioruna też. - powiedziała, opierając głowę na swojej dłoni. - Szkoda, że mnie tam z wami nie było. - dodała, smutniejąc.

- Następnym razem. - puściłem perskie oko w jej kierunku, na co ponownie się rozchmurzyła. Po alkoholu o wiele łatwiej szło jej lawirowanie pomiędzy uczuciami. W tym momencie było to idealnie widać. - Ślicznie dziś wyglądasz, Danielle.

- Dziękuje. - odpowiedziała, rumieniąc się lekko. 


stay with me • hemmingsWhere stories live. Discover now