59.

1.5K 150 5
                                    

Całowałem powoli jej usta, przypominając sobie ich smak, za którym cholernie się stęskniłem. Radość rozrywała mnie od środka, a po bólu nie było ani śladu. Uleciał razem z wiatrem. Położyłem dłonie na jej policzkach, gładząc delikatnie jej miękką i kładką skórę. Nie było słów, które opisałyby, to jak się czuje. 

- Powiedz, że będzie już dobrze. - wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami. - Proszę. - dodała, wplatając palce w moje włosy. Za tym też tęskniłem.

- Będzie, postaram się o to. - zapewniłem ją szybko, wpijając się z powrotem w jej usta. Z łatwością uniosłem ją do góry, aby zacząć obracać się w miejscu, co wywołało jej cichy śmiech, który chyba stał się moją ulubioną melodią. - Nie obiecuje, że będzie idealnie, ale wspaniale na pewno. - dodałem, chcąc ją mieć jeszcze bliżej niż teraz. 

- Tęskniłam. - przyznała, wtulając się we mnie, gdy postawiłem ją z powrotem na ziemi.

- Ja też, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. - zacząłem gładzić ją po włosach, a do nosa dotarł jej zapach, przez co uśmiechnąłem się wbrew woli. 

- Zapomnijmy o tamtym etapie, nie chcę go już nigdy wspominać, ani przeżywać od nowa. To było okropne. Nie wiedziałam, co ze sobą wtedy zrobić, to było straszne. - wyznała, zaciskając swoją piąstkę na mojej koszulce, w momencie, w którym kreśliłem opuszkami palców okręgi w dole jej pleców. 

- Ja też, księżniczko. Ja też. - wtuliłem nos w jej włosy. - Chłopcy się na moment ode mnie odwrócili, myślałem, że odsunęliśmy się od siebie, ale w pewnym sensie postawili mnie na nogi. Przestałem pić, wróciłem do treningów, jest szansa, że będę miał któreś miejsce na podium. Zbyt dużo przegapiłem, aby wygrać. - dodałem, choć to nie było ważne.

- Będziesz miał złoto, blondynku. Zobaczysz. Znowu będziemy mogli poświętować. 

***

Gdy James i Red zobaczyli, że wróciliśmy w zupełnie innym stanie na rancho, niż byliśmy gdy je opuszczaliśmy, postanowili mnie wziąć na słówko, gdy Danielle zajęła się Piorunem.

- O co chodzi? - zapytałem cicho, obserwując ich twarze.

- Krótko i na temat. - zaczął szatyn. - Jeśli znów ją zranisz, to nie ręczę za siebie. Wycierpiała wystarczająco dużo, a tera zasługuje tylko i wyłącznie na szczęście, wiesz? - dodał, przysuwając się do mnie.

- Nadal podtrzymuje to, że jesteś dupkiem, ale skoro cię kocha, to nie będę was rozdzielać, bo nie o to tu chodzi, aczkolwiek zgadzam się z Jamesem. Jeden błąd, Hemmings. A już jej nigdy nie zobaczysz, zrozumiano? - Red nadal stała w miejscu, w którym się zatrzymała, ale jej głos otoczył mnie z każdej strony. 

- Zrozumiano. - przytaknąłem, przełykając ślinę. - Zrobię wszystko, aby już jej nie zranić i żeby była szczęśliwa, nie obiecuje, ale naprawdę się postaram. - dodałem, co najwidoczniej przekonało Jamesa, ale nie Red. Ona będzie mi wypominać mój błąd do końca życia. Widziałem to w jej oczach. 

- No, a teraz idź do niej. Róbcie, co chcecie, ale żebym tego nie widział i nie słyszał, zakochańce. - zaśmiał się, usuwając mi się z drogi.

- Dzięki. - posłałem mu uśmiech, spojrzałem na brunetkę, która skinęła głową w stronę, gdzie powinna być Danielle, a nikły uśmiech rozjaśnił jej twarz. Po chwili już mnie tam nie było. 

stay with me • hemmingsWhere stories live. Discover now