61.

1.5K 133 4
                                    

Danielle

Od tygodnia wszystko jest w najlepszym porządku, wszystko wróciło do normy, a dzisiaj wieczorem tata w końcu wracał do domu. Cieszyłam się przez to z dwóch powodów. Po pierwsze nie widział, jak bardzo było ze mną źle, a poza tym stęskniłam się za nim równie mocno, co za Luke'iem. 

- Mam nadzieje, że to będzie jadalne. - stwierdziłam, gdy wstawiliśmy kurczaka do piekarnika. Odwiązałam fartuch, który mi towarzyszył, podobnie jak blondyn, z którym przygotowałam danie na kolację od ponad dwóch godzin i usiadłam na blacie. - Musimy tu posprzątać. - dodałam, odsuwając od siebie stertę brudnych naczyń. Blondyn stał na przeciwko mnie, a na jego policzku zostało trochę mąki, której użyliśmy do ciasta. Było już gotowe i czekało, żeby je spróbować, ale obiecałam sobie, że tata weźmie pierwszy kawałek. - Jesteś brudny. - zaśmiałam się, gdy do mnie podszedł. Stanął pomiędzy moimi nogami i musnął swoim nosem mój.

- Gdzie? - spojrzał na siebie, otrzepał swoją koszulkę z brudu, którego na niej nie było i zmarszczył brwi.

- Tutaj, głuptasie. - wytarłam jego policzek, który lekko zarósł, po czym zaplotłam dłonie na jego karku.

- Ty też jesteś. - oznajmił, układając swoje ręce w dole moich pleców.

- Gdzie? - spanikowałam, nie chcąc wyglądać przy nim, jak fleja.

- Tutaj. - mruknął w moje wargi, przez co westchnęłam niesłyszalnie, po czym pogłębiłam pocałunek. 

- Powinniśmy pomóc reszcie na zewnątrz. - przyznałam, gdy oderwaliśmy się od siebie. Niechętnie, ale brak powietrza udaremnił nam pieszczotę.

- Albo pójść na górę...

- Jesteś niewyżyty!

- Tydzień temu mówiłaś co innego! 

- Przestań! 

*** 

- Stęskniłam się za tobą. - mruknęłam tacie w klatkę piersiową, gdy w końcu mogłam go przytulić. Tyle czasu go nie było. Trwało to stanowczo za długo. 

- Ja za tobą też, kochanie. Nawet nie wiesz, jak bardzo. - pogładził moje włosy i pocałował w czoło. - Ślicznie wyglądasz. - skomplementował mnie, przez co uśmiechnęłam się lekko i podziękowałam. Miałam na sobie obcisłe, czarne spodnie, malinowy sweter, dłuższy z tyłu i niskie botki, które Red zostawiła u mnie ostatnim razem. Pozwoliła mi je pożyczyć. 

- Dzień dobry, panie Davies. - przywitał się Luke. Gdy ja i Red szykowałyśmy się na tę ważną godzinę, pojechał z Jamesem ogarnąć swój wygląd i wrócił w białej koszuli oraz spodniach. Wyglądał lepiej niż seksownie i gorąco. 

- Cześć Luke. - tata porwał blondyna w ramiona i przytulił po męsku, co Luke dopiero po chwili odwzajemnił. Był zszokowany, przez co zachichotałam cicho. 

- Przygotowaliśmy kurczaka, mam nadzieje, że będzie ci smakować. - oznajmiłam, gdy usiedliśmy przy stole. Matt zajął się krojeniem mięsa, a wcześniej porozstawiał wszystko inne i dodatkowo udekorował. Nigdy nie przypuszczałam, że umie zrobić coś takiego, a wyszło mu wspaniale i prezentowało się w taki sam sposób. 

- Na pewno. - puścił mi perskie oko, po czym przyjął talerz od syna. - Działo się coś, gdy mnie nie było? - dodał, patrząc się na nas z uśmiechem. Wymieniliśmy krótkie spojrzenia, po czym Luke się odezwał.

- Chyba nie. - stwierdził. - Ja trenowałem do ostatnich kwalifikacji, Danielle pracowała z Red i Jamesem na rancho, pomagałem jej z chłopakami w wolnych chwilach i to na tyle. - dodał, a jego dłoń znalazła się na moim kolanie pod stołem. Potem odnalazł moją i ścisnął ją lekko. 

stay with me • hemmingsWhere stories live. Discover now