Następnego dnia zeszłam na śniadanie w nawet dobrym nastroju. Pierwszy raz od jakiegoś czasu się wyspałam i byłam gotowa na nowy, pracowity dzień.
- Dzień dobry. - przywitałam się, przy okazji przeciągając i ziewając szeroko.
- Dzień dobry. - odpowiedział Matt, mijając się ze mną w progu. Potargał mi włosy, śmiejąc się przy tym, po czym wyszedł na zewnątrz, tłumacząc się, że musi sprowadzić konie z dużego pastwiska.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałam, widząc, jak tata krząta się przy kuchence, przygotowując coś smacznego. A przynajmniej to oznajmiał zapach, jaki unosił się z tamtego miejsca.
- Mogłabyś dolać mi kawy? - zapytał z uśmiechem na ustach, patrząc się na mnie przez ramię.
- Jasne. - chwyciłam w dłonie dzbanek, aby uzupełnić ulubiony kubek taty. - Jakaś szczególna okazja, że przygotowujesz omlet? - dodałam, zauważając, czym będzie moje śniadanie.
- Nic szczególnego, przynajmniej według mnie. - wyjaśnił wymijająco, na co przewróciłam oczami.
- Coś się stało? - uniosłam brew, opierając się plecami o wyspę kuchenną.
- Ciotka Abigail złamała nogę, muszę polecieć na Florydę i jej pomóc. - zaczął powoli, odkładając trzymaną w dłoniach, drewnianą łyżkę.
- Kiedy? - zapytałam. - I jak to się stało? - dodałam, mając na myśli nogę ciotki.
- Nie pytałem dokładnie, zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem, gdy siedzieliście na zewnątrz, mówiąc, że wyszła ze szpitala, po czym poprosiła, abym jej pomógł. Zgodziłem się, bo przecież to tylko przysługa. Do następnego tygodnia zajmuje się nią sąsiadka, ale lepiej będzie, gdy polecę tam, jak najszybciej się ta. - wyjaśnił, starannie dobierając słowa, aby nic mu nie umknęło.
- Ouh. - skrzywiłam się, choć jeszcze nigdy nie miałam niczego złamanego. - Przekaż jej ode mnie pozdrowienia i powiedz, że mam nadzieje, iż szybko wróci do zdrowia. - dodałam, zabierając czysty talerz z szafki. - Damy sobie radę z Mattem. Poza tym jest jeszcze Red i James. Nie bój się i leć spokojnie.
***
- Niefajnie. - stwierdziła brunetka, gdy wyjaśniłam jej całą sytuację. Jamesa z nami nie było, ponieważ musiał pojechać w odwiedziny do dziadków, co było rzeczą naturalną. Razem z Red wyrobiłam się w miarę szybko z pracą z dzisiejszego dnia i postanowiłyśmy się przejechać. - Mam nadzieje, że z tego wyjdzie.
- Ja też. - przyznałam, poprawiając się w siodle. - To moja jedyna i ulubiona ciotka w Stanach. - dodałam, skręcając w jedną z wielu leśnych ścieżek. - Damy sobie tutaj radę bez niego, już nie raz dawaliśmy.
- Dokładnie. - Red zgodziła się ze mną. - Poza tym jest jeszcze twój Romeo i jego gwardia przyboczna. - dodała, śmiejąc się cicho.
- Nie nazywaj go tak. - pokręciłam głową, nie wierząc, w to co słyszę.
- To jak mam go nazywać?
- Nazywa się Luke, nie porównuj go z tamtym Szekspirowskim knypkiem. - poprosiłam, a ona zachichotała cicho, po czym mruknęła, że już więcej nie będzie. - Dziękuje. - dodałam, po usłyszeniu tego, czego chciałam usłyszeć.
- Wracajmy, już się ściemnia, a ja nie lubię jeździć po zmroku. Mam wrażenie, że ktoś mnie wtedy obserwuje. - przyznała, rozglądając się dookoła.
- Mózg Ashley. - zaśmiałam się, ale wykonałam jej prośbę i zawróciłyśmy w kierunku rancha.
~*~
nowa okładka, co sądzicie? xo
YOU ARE READING
stay with me • hemmings
FanfictionOna nie ma nic. On ma wszystko. Co jeśli On założy się z przyjacielem, o to, że zaciągnie Ją do łóżka, a po drodze poczuje do niej coś prawdziwego? ~*~ [zakończone ✔] [book one] [inspirowane serią Heartland] © text, cover and trailer by xrainbow_007...