*Car pov*
Rose spojrzała się na mnie zdezorientowana, a ja rzuciłam się jej na szyję i z płaczem w głosie powiedziałam
-On tu wrócił
-Kto wrócił ?! - zapytała Rose po czym odsunęła się, złapała mnie za ramiona i spojrzała prosto w oczy.
-Neymar - odpowiedziałam jej, a do oczu napłynęło mi jeszcze więcej łez.
Przyjaźnie się z nią od roku więc nie mogła wiedzieć co się wydarzyło. Od razu spytała o co chodzi i czemu z jego powodu tak płaczę. No i musiałam jej wszystko wytłumaczyć od początku.
-To było 2 lata temu - zaczęłam - na początku to był normalny związek dwójki kochających się nastolatków - zatrzymałam się na chwilę i wzięłam głęboki wdech - dopóki nie zaszłam w ciąże... - przerwałam, bo wzruszenie ścisnęło mnie w gardle.
Rose spojrzała na mnie z niedowierzaniem i pokazała gest ręką, żebym kontynuowała. Więc zaczęłam mówić.
-Załamaliśmy się z Neymarem. To był szok, zwłaszcza dla niego. Rozmawiałam z rodzicami, mówili, że nam pomogą, zrobią wszystko, żeby nam było dobrze. I wtedy - znowu się zatzrymałam - on ze mną zerwał - wydusiłam z siebie - mówił, że on tego nie wytrzyma, że on nie będzie umiał być dobrym ojcem. Po tygodniu wyjechał z miasta i tyle go widziałam. Ale najgorszym ciosem było jego zdjęcie na Instagramie z jakąś dziewczyną. Nie wytrzymałam tego psychicznie. I wtedy... - urwałam spoglądając na Rose.
- I co wtedy ? - spytała z rozpaczą w gardle.
- Obudziłam się pewnej nocy. Spojrzałam pod kołdrę. Była tam kałuża krwi - powiedziałam cicho - ja poroniła rozumiesz ?! Poroniłam ! Nie wytrzymałam psychicznie ! Straciłam dar, który miałam kochać nad życie. Mojego synka.
Rose tylko podeszła i przytuliła mnie z całej siły, a ja tylko płakałąm. Wrócił ten ból sprzed dwóch lat.
No i się rozwiązało. dzisiaj tylko Caroline, bo i tak rozdział wyszedł długi, a na Neymara nie starczyło mi czasu :) Jego przeżycia dodam jutro, a tym czasem macie 5 rozdział o Caroline :)