Rozdział 24

1.5K 74 11
                                    


Co mu odbiło ?! Przecież on nigdy taki nie był. Nie wiem co w niego wstąpiło. Pokazał swoją drugą twarz, która poz żadnym względem mi się nie podobała. On mnie przerażał!

Odepchnęłam go od siebie i rzuciłam się w stronę drzwi przymierzalni, które ten zjeb zablokował zamkiem. Szybko je otworzyłam i w ostatniej chwili, zamin Neymar nie złapał mnie za rękę, wybiegłam z pomieszczenia i skierowałam się biegiem w stronę kas. Zauważyłam przy nich Rose, która szukała czegoś wzrokiem.

Po jej reakcji na mój widok już wiedziałam, że szukała mnie. Podbiegłam do niej i przytuliłam, a moich oczu poleciały niepohamowane łzy. 

- Jezu,ci ci jest ? - spytała zdenerwowana przyjaciółka.

- Wyjaśnię ci w domu - powiedziałam roztrzęsiona i chwytając Rose za rękę zaczęłam ciągnąć ją do wyjścia.

W sklepie zrobiło się głośno. Pewie ktoś w końcu zauważył Mike'a leżącego na podłodze i zwijającego się z bólu. 


Wow, szybcy są...


Wychodząc popatrzyłam na miejsce, na którym to się wydarzyło. Chłopaka tam nie było. Wybiegłam ze sklepu z przyjaciółką i skierowałam się prosto na parking.


***


*Neymar pov*


Uciekła mi. Kurwa. Przestraszyłem ją.

Dopiero teraz zrozumiałem co tak naprawdę zrobiłem. Myślałem, że...w sumie to nie myślałem. Myślałem tylko o tym, żeby mieć ją dla siebie i żeby ona wiedziała jak mi na niej zależy. Ale działałem pod wpływam emocji, gniewu, który mną targał. Nie myślałem o konsekwencjach tego działania. Ja po prostu robiłem to co chciałem.

Chciałem za nią biec, ale wiedziałem, że nie było sensu. Pogorszyłbym sytuację, która już i bez tego była beznadziejna. Otrząsnąłem się i wyszedłem z przymierzalni. Caro nie było w sklepie. Wybiegła razem z jakąś dziewczyną za rękę. 


Pewnie przyjaciółka.


Skierowałem się w stronę wyjścia. Kedy już miałem wyjść ze sklepu poczułem na swoim ramieniu mocny ścisk czyjejś dłoni. Odwróciłem się i zobaczyłem ochroniarza. Tuż za nim stał ten...Kurwa nawet nie mam słów, żeby go nazwać.

Moja złość wróciła. Próbowałem się wyrwać z uścisku ochroniarza, ale trzymał mnie już za dwa nadgarstki, które czułem na plecach.

- Nie szarp się gówniarzu, bo inaczej będziemy rozmawiać. - warknął gościu za moimi plecami i umocnił swój uścisk na co syknąłem, bo dosyć to bolało.

Odpuściłem. Nie wiem czemu się poddałem. Spojrzałem na Mike'a. Jego wzrok pokazywał jego słabość, zmęczenie, a z ust wyrwało mu się bezdźwięczne: -dleczego?


***

*Mike pov*

Próbowałem podnieść się z podłogi, ale każda próba kończyła się ponownym zaryciem twarzą o twarde kafle w sklepie. Próbowałem krzyczeć, ale ból w brzuchu i klatce piersiowej był tak silny, że n ie zdołałem wydać z siebie żadnego dźwięku.

Nagle na plecach poczułem czyjeś dłonie. Wzdrygnąłem się. To była ta koleżanka Caro. 

- Ludzie, kurwa, tu leży człowiek. - krzyknęła, a ja usłyszałem jak w sklepie robi się zamieszanie i kilku ludzi podbiega do mnie - gdzie jest Caro ? - spytała roztrzęsiona pochylając się na wysokość mojej twarzy.

- Ney...Neymar gdzieeś ją zaciągnnął - wydyszałem jąkając się ledwo słyszalnie.

Dziewczyna odbiegła w nieznanym mi kierunku a ja dalej leżałęm, dopuki nie poczułe, że ktoś mnie podnosi i stawia do pionu. Ledwo co mogłem ustać na nogach. Ból przeszył moje ciało z góry na dół. Był okropny. Zgiąłęm się w pół sycząc z bólu.

- Kto ci to zrobił ? - spytał ostro ochroniarz. W tym też momencie zobaczyłem Neymara, który zmierzał prosto do wyjścia. Nie chciałem, żeby miał jakieś konsekwencje. Kochałem go jak brata i nie zależało mi na jego cierpieniu. Chciałem mu to wszystko wyjaśnić i zacząć od nowa, ale  niestety ochroniarz zorientował się, że wpatruje się właśnie w Neya.

- Ja się nim zajmę. - Póścił mnie i ruszył w stronę chłopaka, a ja o mało co nie wylądowałem na podłodze. Kręciło mi się w głowie i zbierało na wymioty, ale złapałem równowagę i kulejąc ruszyłem w stronę Neymara i ochroniarza, który rzeczywiście już się nim zajął.

Chłopak miał ręce z tyłu, tzrymał je ochroniarz. Neya to bolało, widziłem to po jego grymasie na twarzy. Kiedy mnie zauwarzył jego wyraz twarzy najpierw był naprawdę groźny i przez chwilę myślałem, że znowu się na mnie rzuci. Ale potem nagle złagodniała. Tak jakby....Zmiękł ? Nie to do nigo nie podobne. Jednak było mi go naprawdę żal, a jednocześnie było mi w chuj przykro, że pomyślał, że mogę zrobić mu takie świństwo. Naprawdę przykro. Neymar skanował moją twarz ze spokojem, a z moich ust wyrwało się w ogóle nie słyszalne: -dleczego?...

------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się spodoba ;) Zostawiajcie opinię w komentarzach, to naprawdę ważne, a przede wszystkim daję motywację ;) Także miłego czytania rozdziału 24 :)

Do następnego xx




Everything is possibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz