Grzane wino krąży w moim krwiobiegu i dość szybko sprawiło, że moja głowa stała się lekka. Jest przyjemnie, ponieważ jedyne myśli jakie pojawiają się w moim umyśle są związane z Ethanem i świętami, a moje nieszczęsne życie w Green River poszło w zapomnienie.
Razem z Ethanem, siedzę w jednej z restauracji i czekamy na zamówione posiłki. Wokół nas panuje iście świąteczna atmosfera. Kolędy płyną z głośników, za oknem powoli spadają płatki śniegu, a migoczące światełka z choinek tworzą przyjemny obraz dla oka.
- Mogę cię o coś zapytać? – pyta Ethan.
- Oczywiście. – kieruję swoje spojrzenie na jego twarz, która wyraża coś w rodzaju udręki. Jakby bał się odpowiedzi na jeszcze niezadane pytanie, co daje mi jasny sygnał, że od moich słów zależy jego własne samopoczucie. Jako, że nie myślę na tyle trzeźwo, na ile chciałabym w tym momencie, zwężam powieki, co jest oznaką wejścia w stan skupienia.
- Czy moja przeszłość jest dla ciebie problematyczna?
Przez kilka sekund próbuję sobie przypomnieć, o jakiej przeszłości mowa, ale po chwili odpowiedź pojawia się w mojej głowie. Przed moim wyjazdem do domu, blondyn wspomniał o uwodzeniu samotnych kobiet, które spędzały czas w jego pensjonacie, a każdy flirt kończył się igraszkami w łóżku. Nie zamierzam oceniać go pod tym kątem, ponieważ jego przeszłość powinna tam właśnie pozostać. Mam prawo ocenić go dopiero od momentu naszego poznania się, dlatego też jego dawne sprawy nie są dla mnie istotne. Niemniej jednak miło jest wiedzieć, co ukształtowało danego człowieka, by móc go w pełni rozumieć.
- Nie, jeśli te same metody nie są stosowane na mnie. – wypowiadam, a w moim głosie wybrzmiewa delikatna nutka groźby. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęłabym w te święta to pozostanie wykorzystaną przez mężczyznę, którego naprawdę zaczynam lubić.
- Zapewniam cię, że nie chcę cię wykorzystać. – chwyta moją dłoń. – Wydoroślałem.
- Nie twierdzę, że jesteś dziecinny. – tłumaczę. – Ale swoim urokiem osobistym potrafisz wiele zdziałać i nawet ja nie jestem na niego odporna.
- Wiem. – uśmiecha się przyjaźnie. – Dlatego powinnaś zdawać sobie sprawę, że gdybym chciał cię wykorzystać, zrobiłbym to dwa tygodnie temu, kiedy zaprosiłaś mnie do swojej sypialni.
- W tamtym momencie chciałam być wykorzystana. – przyznaję i dopiero po chwili orientuję się, co właśnie wypowiedziały moje zdradzieckie usta. Do diabła! Jasny gwint! Kuźwa! Rumieniec w pełnej okazałości odznacza się na mojej twarzy, a ciepło pojawia się nie tylko na twarzy, ale również w dłoniach.
- W jaki sposób? – pyta Ethan, a napięcie w jego głosie zdążyło wyparować. Dałam mu dość dobry pretekst do zmiany tematu. W dodatku naprowadziłam go na tematy, w których czuje się jak ryba w wodzie. Co powinnam odpowiedzieć? Szlag! Jesteś niesamowitą paplą, India.
- No wiesz... - dukam i zerkam na swoje dłonie. Ponownie wpakowałam się w bagno i tym razem jest gorzej niż ostatnio. Pączki z lukrem już zdołałam przełknąć, ale otwarte przyznanie się do tego o czym fantazjowałam tamtej nocy, kiedy pozostałam sama ze swoimi myślami, wydaje się krępujące i zbyt intymne. Przecież w moich myślach był nagi Ethan z głową schowaną między moimi nogami, drażniąc moją najczulszą część kobiecości swoim bezwstydnym językiem. Poza tym wyobrażałam sobie moje własne wargi, biorące w posiadanie jego męskość. Z całą pewnością nie wypowiem tego na głos.
- Niech zgadnę. – blondyn drapie się po brodzie. – Chciałaś abym doprowadził cię do orgazmu moim językiem. – kurwa jego mać. – Potem odwdzięczyłabyś się i to twoje ponętne usta wzięłyby w posiadanie mojego fiuta. – skąd to wie do licha!? – A kiedy doszedłbym w twoich ustach, wziąłbym w posiadanie ciebie całą. O tym marzyłaś?
- Czyli znów wypowiedziałam swoje myśli głośno? – pytam z niezadowoleniem, na co Ethan unosi brew, jakby moje pytanie go zszokowało.
- Nie tym razem. – odpowiada z zadowoleniem. Co? Jak to? Nie wypowiedziałam niczego na głos? Ethan zgadł, a ja po prostu się przyznałam do swoich fantazji? Cholera jasna! – Ale dobrze wiedzieć, że oboje mamy obsesję na swoim punkcie. – już otwieram usta, aby się wybronić, ale Ethan mi je zamyka następnymi słowami – Jeśli twoje usta mają zamiar wypowiedzieć chociaż jedną wymówkę, która ma wyjaśnić, że nie masz obsesji na moim punkcie to niech mają świadomość, że każdą wymówkę pożrę własnymi ustami.
- To brzmi jak groźba.
- To obietnica i to od ciebie zależy, czy ją spełnię.
- Ale to ty stwierdzasz, że mam obsesję na twoim punkcie, a co jeśli jest inaczej?
Owszem, mam obsesję i chcę, aby Ethan mnie posiadł, ale przyznanie się do tego zepsuje całą zabawę, dlatego zamierzam udawać, że się myli. Co prawda może to być trudne zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że sama dwukrotnie przyznałam się do własnych fantazji, ale kto nie próbuje wygrać starcia, ten wiele może stracić. Tutaj przegrana równa się z pocałunkiem, więc mogłabym wziąć porażkę na klatę ale wygrana wygląda równie obiecująco, ponieważ sama wybiorę sobie nagrodę.
- Czy to nie ty powiedziałaś, że masz ochotę zlizać ze mnie lukier?
- Nie przypominam sobie. – kłamię.
- Ach tak? No dobra. – blondyn odchyla się i opiera plecy o oparcie kanapy. – Obiło mi się nawet o uszy, że jestem jak pączek, które chciałabyś skosztować.
- Zdecydowanie śniłeś o tym.
- Nie raz. – przyznaje, a w jego oczach tańczą rozweselone chochliki. Och, czyli podoba mu się ta zabawa. Nie ukrywam mnie też. – Ale jestem pewny, że jakiś czynnik musiał zapoczątkować tą senną fantazję.
- Może po prostu byłeś w cukierni?
- Może byliśmy tam razem? – sugeruje.
- Zdecydowanie nie. Wiesz, unikam pustych kalorii, więc nie bywam zbyt blisko słodkości. – spoglądam na swoje paznokcie. Rany, ale odrost.
- W takim razie to nie ty popijasz gorącą czekoladę z piankami?
- Och, nie posądzaj mnie o tak haniebny czyn. Jestem pewna, że z kimś mnie pomyliłeś. Nie jestem tą, która o tobie fantazjuje. – zerkam wprost w jego oczy i już wiem, że leci w moim kierunku bomba, po której się mentalnie nie pozbieram.
- Jaka szkoda. – wydyma wargi. – Bo miałem ochotę polać się lukrem, który miałby spływać po mojej klatce piersiowej. No wiesz, najpierw szyja, potem klatka piersiowa i brzuch, aż zniknąłby pod paskiem moich spodni. – och! Cholera! Jest tutaj za gorąco. – Pozwoliłbym ci mnie skosztować. Obserwowałbym twój język, podczas smakowania przez ciebie lukru, podniecając się na sam widok. Czekałbym cierpliwie, aż pozbędziesz się dolnej części mojej garderoby, a potem wziąłbym w posiadanie twoje usta...
- Ethan, przestań...
- Dlaczego?
- Jesteśmy w miejscu publicznym.
- India, sama rozpoczęłaś tą grę i wiesz co? Bardzo mi się podoba. – mnie kurwa też...
- Co ci się w niej najbardziej podoba?
- Wizja ciebie, wykrzykującej moje imię.
____
Trochę czas podkręcić temperaturę 😅😛
CZYTASZ
Serce nie sługa, zakochać się musi
Romance„Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest" ( William Wharton) Górskie miasto. Początek grudnia. India Mills ma dość swojej przyszłej bratowej i jej koleżanek z wieczoru panieńskiego. Marzy jedynie o tym, aby zakopać...