ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY

849 140 3
                                    

Jestem totalną idiotką, która nie myśli racjonalnie. Mam ochotę walnąć sobie w głowę czymś ciężkim, aby wbić sobie do głowy, że nigdy nie bierze się ze sobą na zakupy ex faceta, z którym aktualnie się spotykam. Pomimo faktu, że Susan nie wypowiedziała ani jednego słowa związanego z Ethanem, krew we mnie wrze, ponieważ boję się, że prędzej czy później powie coś, czego nie chcę usłyszeć.

Gdyby nie fakt, że jest jego byłą kochanką i jakiś czas temu razem spędzali upojne noce w łóżku, myślę że mogłabym ją nawet polubić, ponieważ jej towarzyska dusza ma w sobie coś odprężającego. Jednakże okoliczności naszego poznania na ten moment skreślają ją, jako osobę, którą powinnam skategoryzować jako „osoba, z którą miło jest spędzić czas". Ethan mnie zabije. Ta myśl jest delikatnie rzecz ujmując dołująca. Pewnie uznał mnie za wariatkę, która z własnej woli pojechała na zakupy z Susan. Jaka normalna laska tak postępuje?

- Lubię to miasto za jego oryginalność i ten iście górski klimat. – kwituje Susan. – Jakiś czas temu przyjechałam tutaj na weekend ze swoim ex, ale jak się wtedy okazało, zabrał mnie ze sobą tylko po to, abym przyłapała go na waleniu konia na kamerce z moją kuzynką. – parska śmiechem. – Dasz wiarę? Ten złamas zdradzał mnie w momencie, w którym brałam prysznic za ścianą i nawet nie czuł się skrępowany, że został przeze mnie przyłapany na gorącym uczynku.

Co powinnam odpowiedzieć? Em, przykro mi? Nie, zdecydowanie kiepska opcja. Może najlepiej zadać jakieś pytanie?

- Miałaś bliskie relacje z tą kuzynką? – pytam, choć w głębi siebie czuję, że nie powinnam dociekać, nawet jeśli ta część jej historii wydaje się nawet ciekawa. Aczkolwiek im więcej pytań jej zadam, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że Susan rozpocznie pogawędkę o Ethanie, a naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej chcę jest słuchanie, jak blondyn posuwał inną kobietę. Wystarczy mi sama świadomość, że przede mną było kilkanaście innych dziewczyn.

- Niespecjalnie. – wzrusza ramionami. – Powiedzmy, że nasze poglądy są zupełnie odmienne, co często powodowało kłótnię podczas rodzinnych spotkań. Ja jestem monogamistką, dla której najważniejsza jest wierność i lojalność. Z kolei Lara uważa, że tylko poligamia daje wolność i jest jedyną dobrą możliwością w tworzeniu relacji międzyludzkich. Och! – przystaje raptownie przy jednej z witryn sklepowych. – Spójrz jaka piękna sukienka. – zerka na mnie z pełnym radości uśmiechem. – Musisz ją przymierzyć!

- Ja? – unoszę brew i spoglądam na elegancką, czarną sukienkę, która wygląda na obcisłą. Rzeczywiście jest piękna, ale czy jest mi potrzebna? Ethan jasno się wyraził: „ubierz się ciepło". Ta kiecka jest zaprzeczeniem słowa: „ciepło".

- Będziesz w niej świetnie wyglądać. – kwituje entuzjastycznie. – Chodź. – chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie do sklepu. Kiedy przystajemy przy manekinie dostrzegam, że ta sukienka ma odkryte plecy, przez które przeplatany jest jedynie cienki srebrny łańcuszek, dodając całej kreacji szyku i seksapilu.

- Zaczynam żałować, że zgodziłam się na randkę, w której muszę ubrać się jak bałwan. – stwierdzam ze śmiechem.

- Zawsze możesz jutro zaprosić Ethana na randkę, na której ty będziesz dyktować warunki. – sugeruje. – Przymierz tą kieckę, a potem daj temu facetowi nacieszyć oczy. – klaszcze entuzjastycznie w dłonie, a kiedy nie reaguję na jej zachowanie, zerka na mnie spod przymrużonych powiek. – No co? Przemawia przeze mnie dusza kusicielki.

- Hm, po prostu zastanawiam się, czy – twoje zachowanie względem mnie jest szczere? To pytanie uderza we mnie niczym piorun, ale nie dokańczam tego zdania w ten sposób. – ta sukienka nie jest zbyt wyzywająca? – bojaźliwa kretynka!

- Żartujesz sobie? Jest idealna! – zdejmuje z wieszaka dwie takie same sukienki o dwóch rozmiarach i wciska mi je w dłonie. – Przestań się niepotrzebnie zamartwiać i idź do przymierzalni. – wzdycham, ale posłusznie znikam w jednej z kabin. Przez chwilę przyglądam się własnemu odbiciu w lustrze z rezygnacją. Czuję się żałośnie, ponieważ spędzam czas z ex Ethana i co gorsza, nawet ją lubię. Nieważne jak bardzo chcę temu zaprzeczyć, nie potrafię. Bije od niej pozytywna energia, której w moim życiu jest zdecydowanie za mało. Co prawda nie ufam jej, przez co neguję jej dobre intencje, ale nic na to nie poradzę.

Po chwili zadręczania się nad samą sobą, przebieram się w sukienkę, a kiedy zerkam na siebie w lustrze, otwieram mimowolnie usta. Do licha! Gorąco mi! Materiał na manekinie wyglądał niepozornie, lecz na moim ciele prezentuje się seksownie jak diabli. Nieskromnie stwierdzę, że mam ochotę rzucić się sama na siebie z wygłodniałymi pocałunkami. Zakup tej sukienki to inwestycja w przyszłe doznania, dlatego nie biorę nawet pod uwagę, aby jej nie zakupić.

- I jak? – pyta Susan zza drzwi przymierzalni. – Zaniemówiłaś?

- Być może. – odpowiadam pełna zaskoczenia. To co widzę dodaje mi pewności siebie i odbudowuje jakąś cząstkę wiary w swoje możliwości. Nie sądziłam, że jedna sukienka sprawi, że poczuję się lepiej we własnej skórze, ale jak widać, tak się właśnie stało. Może Susan ma rację i powinnam zaprosić Ethana na randkę, którą samodzielnie zorganizuję? Chcę zaprezentować się przed nim w tej kreacji, aby spojrzał na mnie i pomyślał: „ja pierdolę, ona jest taka piękna".

~***~

Po zakupach, wstąpiłyśmy na zimową herbatę do przytulnego lokalu, prowadzonego przez miłą staruszkę. Wnętrze budynku jest przestarzałe, jakby z lat osiemdziesiątych, aczkolwiek dodaje to tylko uroku dla górskiego otoczenia. Poza tym nie ma tutaj tłoku, co jest relaksujące po dwugodzinnych zakupach.

Oprócz sukienki, kupiłam sobie gruby szalik z bawełny wraz z czapką i rękawiczkami bez palców do kompletu oraz piżamę w sklepie z bielizną, która wyjątkowo ma jednolity fioletowy kolor bez jakichkolwiek wzorów. Dotychczas spałam w spodenkach bądź spodniach i koszulce, lecz dzisiejszej nocy zaprezentuję się w jedwabnej, krótkiej i ponętnej piżamie. To również był pomysł Susan i sądzę, że jest całkiem niezły. Zmieniam się w kokietkę i bardzo chcę sprawdzić do czego mnie do doprowadzi.

Jako że zbliżają się święta postanowiłam zakupić również prezent dla Ethana oraz jego mamy. Dla Beatrice wybrałam zestaw herbat z dzbankiem do zaparzania oraz miody różnych smaków. Do tego dorzucę kulę do kąpieli o zapachu jaśminu oraz opaskę do włosów. Natomiast dla Ethana wybrałam perfumy z Prady, bokserki z nadrukiem Grincha na tyłku oraz breloczek w kształcie siekiery, aby za każdym razem, gdy weźmie do ręki klucze, przypominał sobie, że bezwstydnie podglądałam go podczas rąbania drewna.

- Jestem wykończona. – mamrota Susan. – A mimo to uwielbiam zakupy.

- Ja ich nienawidzę. – stwierdzam. – Chociaż dzisiejsze nawet mi się podobały.

- To dobrze. – wypowiada dość sztywno i wyczuwam, że właśnie leci w moim kierunku bomba nuklearna, która doszczętnie zniszczy mi nastrój. – Dlaczego nie zapytałaś mnie o to, co mnie łączyło z Ethanem? – masz babo placek...Stało się. Rozmawiamy o Ethanie. Supi dupi...

- To proste. – wzruszam ramionami. – Nie chcę tego wiedzieć.

- Dlaczego?

- Nie zaglądam nikomu do łóżka. – oznajmiam wyniośle. – Poza tym nie chcę słyszeć, co razem robiliście.

- To w takim razie, dlaczego zabrałaś mnie na zakupy?

- Jeśli mam być szczera to nie wiem. To był impuls.

- Jesteś na mnie zła za to, że byłam z Ethanem przed tobą?

Jeny, ile jeszcze tych pytań?

- Nie mam do tego prawa. – wzruszam ramionami. – Ale jeśli zaczniesz go podrywać, wyrwę ci włosy. – uśmiecham się ze słodyczą. Niech Susan wie, że jestem gotowa rozszarpać ją na strzępy.

- Możesz być spokojna. Nie mam takiego zamiaru.

- W takim razie, napijmy się herbaty. 

_____

Hej kochani,
Szczęśliwych walentynek 🥰

Serce nie sługa, zakochać się musiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz