ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

1.4K 156 15
                                    

Ethan zabrał mnie na kulig. Słońce już dawno zaszło za horyzontem, jedynie księżyc oświetla ciemną noc. Drobne lampki przy saniach wskazują nam drogę, przez którą mkną dwa konie. Ta cała otoczka tworzy iście romantyczną atmosferę. Uśmiecham się od ucha do ucha, ponieważ pierwszy raz w życiu mam okazję brać udział w kuligu. W dodatku przewodnik wycieczki to cholernie przystojny właściciel pensjonatu, który codziennie sprawia, że czuję się wyjątkowo.

Ethan pomyślał o wszystkim. Zabrał ze sobą grube koce, herbatę imbirową oraz zupę gulaszową w termosach, dzięki czemu nie odczuwamy chłodu. Blondyn prowadzi konie przez leśną drogę i mój umysł wręcz krzyczy, abyśmy zawrócili, ponieważ możemy natknąć się na niedźwiedzie, wilki czy stwora Yeti, aczkolwiek uparcie milczę. Powoli uczę się, aby przełamywać swój strach przed nieznanym.

Jeśli spotkamy niedźwiedzia? Co najwyżej nas zabije...

Jeśli spotkamy wilka? Uch, co najwyżej nas zabije.

Jeśli spotkamy stwora Yeti? Ech, być może zeżre nam jedynie zupę przygotowaną przed Beatrice.

- Jest tutaj bezpiecznie? – pytam, zanim pomyślę, aby przymknąć usta. Miałam delektować się czasem spędzonym z Ethanem, a nie roztrząsać, czy ten las nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Mój mózg ewidentnie się popsuł i nie współgra z tym, co wypowiadają moje nieszczęsne usta.

- Jak w chatce Baby Jagi. – odpowiada.

- Baba jaga jadła dzieci. – burczę. – Czy w takim razie nas też coś pożre? – blondyn spogląda na mnie z politowaniem. – No co? W lasach grasują dzikie zwierzęta.

- Hm, niedźwiedzie na przykład zapadają w sen zimowy. Wilków w tych lasach nie ma od lat. Co najwyżej możemy natknąć się na jakąś sarnę, ale ona nie zrobi nam krzywdy. Bo wiesz – parska śmiechem. – Uciekają, gdy tylko usłyszą podejrzany dźwięk.

- Zupełnie tak jak ja. Czyli jestem sarną?

- Nogi masz tak samo zgrabne jak sarna. – kwituje kokieteryjnie.

- To najdziwniejszy komplement, jaki usłyszałam. Ale dziękuję.

- Nie dziękuj za komplementy. – stwierdza. – Jesteśmy na miejscu. – wskazuje przed siebie, po czym zatrzymuje konie. Znajdujemy się na leśnej polanie, skąd rozpościera się widok na oświetlone Aspen, a księżycowa poświata rzuca cień na górskie szczyty. Wokół nas słychać jedynie wiatr uderzający echem o drzewa. Noc jest spokojna, cicha i taka tajemnicza. Gwiazdy na niebie świecą jasno, niektóre z nich migoczą. Co chwilę jedna z nich spada i gaśnie.

- Mamy dziś noc spadających gwiazd?

- Tak. – odpowiada z zachwytem. – Pomyśl życzenie. – zamykam oczy, aby się skupić. Życzenia mają moc, dlatego wierzę, że te najbardziej szczere zawsze się spełniają.

Chcę spędzić w tym miejscu resztę swojego życia. U boku Ethana. Z dala od Green River. Pragnę zacząć od nowa, by w końcu zaznaczać szczęścia.

- Jesteś taka piękna. – wypowiada szeptem wprost do mojego ucha. – Każdego dnia budzę się z myślą o tobie. Wiem, że brzmi to tandetnie, jak z filmów romantycznych, ale mówię naprawdę szczerze. Podobasz mi się Indio Mills.

India, nie palnij teraz niczego głupiego. Nie niszcz tej romantycznej otoczki. Postaraj się!

- Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi, że mogę się mu podobać. – wyznaję szczerze i czuję, jak na policzki wpełza mi rumieniec.

- Dlaczego?

- Nie wiem. – wzruszam ramionami. – Może dlatego, że jestem dość dziwna i skomplikowana? To najczęściej zraża do mnie ludzi. – wypowiadam ze smutkiem. - W szkole podstawowej nie miałam znajomych, ponieważ uważano mnie za dziwoląga, tylko dlatego, że nie potrafiłam się przełamać, by porozmawiać z nowo poznaną osobą. No wiesz, byłam bardzo nieśmiała. Potem w liceum zostałam odsunięta z życia szkolnego, bo byłam za cicha i nie wyróżniałam się niczym szczególnym. Poza tym mój przyrodni brat był królem tej szkoły, więc musiałam siedzieć cicho. Ostatecznie nauczyłam się żyć bez ludzi, a każdy poznany mężczyzna po krótkim czasie zdawał sobie sprawę, że jednak nie jest mną zainteresowany i kończył znajomość. Tylko jeden został na dłużej, ale jak już wiesz, zostawił mnie, gdy ukazało się, że jestem w ciąży. Dlatego czuję się niepewnie, kiedy prawisz mi komplementy. Po prostu nigdy ich nie dostawałam.

- Pieprzyć tamto życie. – stwierdza hardo. – Teraz jesteś tutaj ze mną i jeśli mnie chcesz, będę cały twój.

- Jeśli cię chcę?

- Mam ogromną nadzieję, że mnie chcesz. – spogląda na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. – Bo wiesz...Kręcą mnie dziwolągi.

- Ej! – uderzam go żartobliwie w ramię.

- No co? – szczerzy zęby w uśmiechu. – Dziwolągi są nieobliczalne, więc życie u ich boku musi być ekscytujące i napełnione adrenaliną.

- Czy mi się wydaje, czy jesteś masochistą? – pytam z rozbawieniem. – Nie będziesz miał ze mną łatwego życia.

- Prosiłem gwiazdy o to, aby żyć u twojego boku. Nie prosiłem ich o łatwe i spokojne życie. To spora różnica. – nachyla się nade mną. – Jeśli chcesz ze mną być, pocałuj mnie. – niemal błaga. – Jeśli czujesz, że powinnaś mnie odrzucić, spoliczkuj. Zrozumiem. – niemal od razu wpijam się w jego soczyste wargi. Oczywiście, że chcę zostać jego dziewczyną. O niczym innym nie mogłabym marzyć. To iście świąteczny cud, który zdarzył się dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia. Nasze życie nie będzie usłane różami, ale w tym momencie nie chcę o tym myśleć. Pragnę tylko Ethana i jego ust.

Całujemy się tak, jakby jutro miało nie nadejść. Swoje dłonie zaplatam na jego szyi, aby być jeszcze bliżej niego. Gdyby nie fakt, że rozebranie się pośrodku lasu grozi hipotermią, zdjęłabym z siebie wszystkie ubrania, by te gwiazdy widziały, jak bardzo pragnę tego mężczyzny. Pomimo swoich obaw odnośnie do jego przeszłości, chcę z nim być. Zależy mi na nim, a to oznacza, że zaczynam mu ufać.

- Wracajmy do pensjonatu. – szepcze w moje usta.

- Dobrze. – dyszę.

- Tam pokażę ci, co to znaczy, że jesteś moja. 

______
Hej kochani,
Dość długo mnie tutaj nie było😐
Niestety praca nad Aniołkiem z różkami pochłania mi znaczną część pracy.
Postaram się skończyćksiążkę do końca marca.

Serce nie sługa, zakochać się musiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz