ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY

574 87 9
                                    

Zdecydowanie jestem szalona. Tylko wariat mógłby odebrać sobie możliwość dotykania, całowania i rozmawiania z Ethanem tylko po to, aby dać mu nauczkę za wczorajszy niewinny żart, który o mały włos, a doprowadziłby mnie do palpitacji serca. To tylko trzy dni, India. Wytrwasz w swoim postanowieniu, a potem odbierzesz nagrodę. Kręcę głową, aby odpędzić od siebie myśli o blondynie. Powinnam się skupić na świętach, które rozpoczną się za trzy dni. Muszę udać się do miasta, aby zakupić paczuszki, do których schowam prezent dla Beatrice oraz jej syna. Poza tym chcę się rozejrzeć za lokalnymi atrakcjami, aby skorzystać z rady Susan. W najbliższym czasie chcę zaprosić Ethana na randkę, ale niestety nie znam tego miasta na tyle, abym mogła rzucić jakąś ciekawą propozycję. Dlatego też dzisiejszy dzień spędzę poza pensjonatem i to wcale nie jest ucieczka. No dobra, uciekam!

Po szybkim śniadaniu wracam do swojego pokoju, aby zabrać ze sobą ciepłe ubrania oraz torebkę, lecz na korytarzu natykam się na Sophie. Przystaję pośrodku korytarza i otwarcie się w nią wgapiam, żywiąc ogromną nadzieję, że mój umysł stroi sobie ze mnie żarty. Bo to żart, prawda? Aczkolwiek, gdy z pokoju wyłania się postać mojego brata, moje pięści zaciskają się, a w uszach zaczyna szumieć z wściekłości.

- Co wy tu robicie, do diabła!? – pytam bez ukrywania swojego gniewu. David spogląda na mnie, a na jego twarzy maluje się ten cyniczny uśmieszek, który pyta: „chyba nie sądziłaś, że spędzisz święta bez naszej dwójki?" Do diabła! Za moment wyjdę z siebie i stanę obok, aby później skopać mu tyłek.

- Cześć, siostrzyczko. – wita się. – Jak miło cię widzieć w ten piękny poranek. – od tej udawanej życzliwości z pewnością dostanie rozwolnienia. Kiedy ten proces się rozpocznie, życzę sobie, aby nie zdążył do toalety. Może obsrane majtki dałby mu nauczkę, aby nie wtrącać się w moje życie. – Nie cieszysz się?

- Ani trochę, palancie.

- Cześć, India! – wtrąca Sophie. – Dobrze cię widzieć.

- Mówiąc to samo, skłamałabym. – wypowiadam ozięble. – Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać? – tym razem zwracam się bezpośrednio do brata, który bez najmniejszego skrępowania odpowiada.

- Po lokalizacji w telefonie. – wzrusza ramionami. – Masz włączoną opcję kontroli rodzicielskiej.

- Słucham!? – otwieram szerzej oczy. Przesłyszałam się, prawda? – To twoja sprawka?

- Nie rozumiem, dlaczego się denerwujesz. Spędzisz święta z rodziną. W dodatku w tej zimowej krainie. Będzie wspaniale.

- Nie chcę spędzać z waszą dwójką świąt! Jesteś popieprzonym manipulantem, który w dodatku śledzi każdy mój ruch! To nie jest normalne. Masz jakieś zaburzenia psychiczne, jeśli uważasz, że twoje zachowanie względem mnie jest w porządku.

- India – wtrąca Sophie. – Proszę, abyś nie obrażała mojego misiaczka w moim towarzystwie.

- Wiesz co, Sophie? – prycham. – Nie lubię cię, ale mimo to współczuję wyboru małżonka. Zapewne oboje jesteście siebie warci, a wasza miłość kwitnie w najlepsze, ale jesteście w cholerę zepsuci.

- Ciągle złościsz się za incydent z limuzyną? – pyta blondynka ze znużeniem. – Dałabyś już spokój. W końcu za dwa tygodnie będziemy rodziną.

- Jeśli uważasz, że pozostawienie mnie na mrozie bez ciepłego ubrania i komórki było zabawne to z chęcią pokażę ci na czym ta zabawa polega. Wywiozę cię do lasu, zabiorę kurtkę i wyrzucę z samochodu. Jestem przekonana, że będziesz śmiała się z tego żartu przez kilka dni. – odpowiadam sarkastycznie.

Serce nie sługa, zakochać się musiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz