Wczorajsza noc była nieziemska, dlatego poczułam rozczarowanie, kiedy o poranku nie zastałam Ethana obok siebie. Miałam usilną ochotę, aby wpełznąć na jego muskularne ciało, aby ponownie przeżyć ekstazę, odbierającą zdolność mowy i poruszania się. Niestety wezwały go obowiązki, więc moje pragnienia muszę pozostawić sobie na wieczór.W dobrym nastroju pojawiam się na śniadaniu, a mój uśmiech musi być zaraźliwy, ponieważ kilka osób go odwzajemnia. Podchodzę do lady z wystawionym siedzeniem i na talerz nakładam świeże pieczywo, kostkę masła, szynkę, pomidora, zielonego ogórka, paprykę oraz ugotowane kiełbaski. Następnie nalewam sobie kawy ze dzbanka, po czym zajmuję swoje stałe miejsce przy oknie.
Dzisiejsze promienie słońca odbijają się od śniegu, tworząc iście bajeczny krajobraz. Odnoszę wrażenie, jakby biały puch mienił się w kilku kolorach. Zajadając swój posiłek w głowie mam obraz nagiego Ethana i skłamałabym, gdybym nie chciała go teraz dotknąć. To możliwe, aby mieć obsesję na czyimś punkcie po jednej, wspólnie spędzonej nocy?
- Dolar za twoje myśli? – sugeruje Ethan, który pojawił się przy moim stoliku nie wiadomo skąd. Wyrósł przede mną nagle, jak kiełkujące nasionko rośliny. Uśmiecha się od ucha do ucha, jakby był równie szczęśliwy, co ja. Być może tak właśnie się czuje, a to pozwala mi odetchnąć z ulgą i ponownie utwierdzić się w przekonaniu, że przy nim mogę czuć się w pełni bezpiecznie.
- Jestem pewna, że sam odgadniesz, co krąży mi po głowie. – sugeruję kokieteryjnie.
- Zapewne, to samo co mnie. – nachyla się nad stolikiem, a jego twarz dzielą milimetry od moich ust. – Dziś zabieram cię na randkę.
- Taką prawdziwą? – Ethan parska śmiechem, jakby moje pytanie było absurdalne. – No co?
- India, India. Idziemy na prawdziwą randkę. – cmoka mnie w czoło, po czym prostuje swoją sylwetkę.
- Dokąd?
- To niespodzianka.
- Muszę wiedzieć jak się ubrać. – Oraz jaką bieliznę dopasować do stroju...Potrząsam głową, co ponownie rozbawia Ethana, jakby doskonale czytał w moich myślach. Mam ochotę pokazać mu język, ale to byłoby chyba zbyt dziecinne.
- Najcieplej jak tylko potrafisz. Może być zimno.
- Ethan! – nagły, melodyjny kobiecy krzyk rozbrzmiewa w pomieszczeniu. Marszczę brwi, a wtedy młoda dziewczyna o blond włosach uwiesza się na ramieniu Ethana, a jej uśmiech jest pełen euforii. Kim jesteś, młoda cholero? Mój dobry humor diabli wzięli, a moja posępna mina nie umyka uwadze Ethana, który wygląda na mocno zdezorientowanego. – Ethan, pamiętasz mnie? – blondyn odsuwa się od dziewczyny, jakby jej dotyk był dla niego nie do zniesienia.
- Wybacz, ale nie. – odpowiada.
- To ja, Susan! Spędziłam tutaj święta rok temu!
Czy właśnie zapoznałam się z jedną z dziewczyn, odhaczoną w kalendarzu Ethana, jako „przeleciałem ją i zostawiłem"? Ja pieprzę, dlaczego musiała pojawić się dzisiaj? Ba! Dlaczego w ogóle musiała tutaj powrócić?
- No tak. – Ethan drapie się po brodzie w geście zakłopotania. Jego przeszłość, z której nie jest dumny, a przynajmniej tak twierdzi, właśnie się odzywa i to w najgorszym z możliwych momentów. – Już pamiętam.
- Postanowiłam ci zrobić niespodziankę, dlatego zarezerwowałam pokój na dane mojej siostry!
- Jeśli mam być szczery, nie jest to dla mnie miła niespodzianka. – wypowiada Ethan, co zaskakuje nie tylko mnie. Sądziłam, że mimo niekorzystnych okoliczności będzie miły dla swojego gościa, a tutaj na wierzch wychodzi jego druga twarz, której imię brzmi „bezwzględność". Jeśli mam być w pełni szczera ze sobą, muszę przyznać, że podoba mi się ta cecha, zwłaszcza jeśli uwydatnia się podczas spotkania z jego ex kochanką. Mimowolnie unoszę kąciki ust, ale żeby nie wyjść na gburowatą, odwracam głowę w stronę okna. Ach, co za piękny widok...Och, nawet zaczął padać śnieg.
- Oj, przepraszam. – mamrota Susan. – Pewnie nie lubisz być zaskakiwany. Wybacz mi, proszę. – nie spoglądam na nich, ale oczami wyobraźni widzę, jak Ethan przewraca oczami, a Susan wydyma wargi. Mam ochotę złapać ją za włosy, wyprowadzić z pensjonatu i natrzeć jej twarz śniegiem, ale rzecz jasna muszę przyhamować swoje zapędy, aby nie wyjść na zazdrosną wariatkę. Przecież nie mogę wystawić aktu własności u notariusza na Ethana, choć gdyby istniała taka możliwość, mogłabym się na nią skusić. W podbrzuszu czuję dziwny skurcz, jakbym bała się, że wczorajsza noc i wcześniejsze słowa Ethana są wytworem mojej wyobraźni, a pojawienie się Susan może nam zaszkodzić.
- Życzę ci miłego pobytu w Aspen. – kwituje Ethan, a po chwili czuję dotyk męskiej dłoni na ramieniu. – Bądź gotowa na szóstą po południu. – po tych słowach słyszę oddalające się kroki, lecz kiedy odwracam głowę od razu łączę spojrzenie z blondynką. Szlag. Czas się ewakuować, więc wstaję od stolika i zbieram naczynia z prawie nietkniętym śniadaniem. I tak muszę jechać do centrum na zakupy, więc zjem na mieście.
- Łączą cię z Ethanem jakieś relacje? – pyta Susan. Co mam jej odpowiedzieć? Jeśli wyznam prawdę, czyli powiem „TAK" mogę zostać zlinczowana, jeśli dziewczyna jest zafiksowana na jego punkcie. Z kolei jeśli ją okłamię i wypowiem „NIE" uzna, że może się za nim uganiać, dlatego chyba wolę zostać zlinczowana.
- Tak. – kwituję cicho.
- Poważne?
- Myślę, że tak. – wzruszam ramionami.
- Em, w takim razie bardzo cię przepraszam. – wypowiada ze skruchą, co naprawdę mnie zaskakuje. – Nie wiedziałam, że Ethan kogoś ma i uznałam, że mogę tu przyjechać. – podgryza dolą wargę.
- Nikt nie ma ci za złe, że tutaj przyjechałaś. To przecież piękne miejsce. – wypowiadam przyjaźnie.
- To prawda, ale przyjechałam tutaj ze względu na Ethana.
- Nic dziwnego. Ma w sobie coś, co przyciąga kobiety.
- To taki typ „kochaj i rzuć" – parska śmiechem. – No nic. Ulotnię się do swojego pokoju i obiecuję, że nie będę wchodzić ci w drogę.
- To miłe z twojej strony.
- Tego wymaga zwyczajna uprzejmość i szacunek. Wyznaję zasadę, że nie podbija się do zajętych facetów. – uśmiecha się, a w jej policzkach pojawiają się dwa głębokie dołeczki. Blondynka jest śliczna o eterycznej twarzy i bardzo drobnym ciele. Jej oczy są koloru lazurowej wody, a usta są pełne i różowe. Jest moim przeciwieństwem, więc ciężko po tym stwierdzić, jaki typ kobiety odzwierciedla ideał Ethana. – Ale mam nadzieję, że nie czujesz do mnie niechęci. Nie wiedziałam, że Ethan kogoś ma.
- Susan, spokojnie. Nic się nie dzieje.
- To dobrze. W takim razie może napijemy się kawy abym mogła zetrzeć pierwsze złe wrażenie?
- W zasadzie chcę jechać na zakupy.
- Och, no dobra. Jeszcze raz przepraszam.
Może ta dziewczyna nie jest taka zła? Och, India. Nie bocz się na nią.
- Możesz chcesz wybrać się ze mną? – pytam i mam ochotę palnąć się w głowę. Jak zareaguję, jak zacznie opowiadać mi o swojej przygodzie z Ethanem? Poza tym łączy ich wspólna intymna przeszłość, a ja zapraszam ją na wspólne zakupy. Idiotka.
- Nie masz nic przeciwko? – nie wiem...
- Nie. – uśmiecham się. – Jedźmy.
______
Dzień dobry!
Wracam do was na całego!
CZYTASZ
Serce nie sługa, zakochać się musi
Romance„Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest" ( William Wharton) Górskie miasto. Początek grudnia. India Mills ma dość swojej przyszłej bratowej i jej koleżanek z wieczoru panieńskiego. Marzy jedynie o tym, aby zakopać...