Poranek następnego dnia nie jest dla mnie zbyt łaskawy, ponieważ dopada mnie zmęczenie. Spałam zaledwie trzy godziny, a przede mną cały dzień przygotowań do świąt. Obiecałam Ethanowi, że pomogę mu z dekoracjami w budynku, ale teraz tego żałuję. Ciężko opadam na poduszki z głośnym westchnieniem. Pieprzony David i jego nocne telefony. To właśnie jego słowa spowodowały, że przez natłok myśli nie mogłam zasnąć, aż do piątej nad ranem. Chciałam wybrać się dziś na stok narciarski, ale już teraz wiem, że zapięcie nart na nogach będzie zbyt dużym wysiłkiem, a o samej jeździe nie wspomnę.
Poza tym powinnam porozmawiać szczerze z Ethanem. Uznałam, że muszę opowiedzieć mu swoją historię zanim pozwolę sobie na świąteczny romans. Chcę, aby blondyn był świadomy z kim tak naprawdę ma do czynienia. No dobra. Czas wstać. Mozolnie podnoszę się z materaca, po czym kolejne piętnaście minut spędzam w łazience, więc w części jadalnej pojawiam się dopiero po dwudziestu minutach. Wewnątrz pomieszczenia pachnie kawą i piernikami, a szwedzki stół wręcz przywołuje mnie do siebie. Jestem głodna jak wilk i zamierzam spróbować wszystkiego, co dziś serwują kucharze.
Najpierw nakładam sobie ciemne pieczywo i masło, a następnie przechodzę do wędlin i warzyw. Słodkiej części śniadania również nie może zabraknąć, więc zabieram z półki babeczkę czekoladową, a następnie przysiadam przy wolnym stoliku tuż koło okna. To moja ulubiona część dnia – śniadanie w towarzystwie zaśnieżonych pasm górskich. Życie w tym miejscu byłoby spełnieniem najskrytszych marzeń.
- Masz ochotę na towarzystwo starej zrzędy? – unoszę wzrok na mamę Ethana, a jej uśmiech jest rozbrajający.
- Oczywiście, że tak. – odwzajemniam uśmiech, a Beatrice zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. – Pyszne śniadanie. – przyznaję z uznaniem. Naprawdę kucharze znają się tutaj na smaku potraw, ponieważ wszystkie zawierają odpowiednią ilość przypraw.
- Miód dla moich uszu. – wypowiadam z dumą. – Jedzenie to najlepsza wizytówka danego miejsca. Być może dlatego wiele gości do nas wraca. Tak jak ty. – puszcza w moim kierunku oczko. – Myślałam, że mój zidiociały syn cię odstraszył, kiedy ostatnim razem wyjeżdżałaś w pośpiechu. Zastanawiałam się co zrobił, ale milczał jak zaklęty, więc proszę bądź łaskawsza dla mojej ciekawości i zdradź mi, co wtedy zrobił. Proszę.
Marszczę brwi i przez chwilę zastanawiam się, co powinnam powiedzieć. Nie mam pojęcia, jak dużo Beatrice wie o swoim synu. Równie dobrze może nie mieć świadomości, że Ethan sypiał z gośćmi pensjonatu i zapisywał swoje podboje w kalendarzu, więc wyznanie jej prawdy może być błędem. W gruncie rzeczy nie jestem odpowiednią osobą do wyjawiania czyiś sekretów, a sprawy między mną, a Ethanem raczej powinny pozostać między naszą dwójką. Rozumiem ciekawość jego mamy, ale nie spełnię jej oczekiwań i przemilczę ten temat.
- Ethan nie zrobił nic złego. – odpowiadam. – Po prostu mój urlop się skończył i musiałam wrócić do Green River. – starsza kobieta przez chwilę przygląda się mojej twarzy w milczeniu, jakby doszukiwała się w niej fałszerstwa, aczkolwiek jestem pewna, że go nie odnajdzie, ponieważ wyznałam jej prawdę, pomijając jedynie historię jej syna. Nie uciekłam do Ethana. Po prostu wróciłam do swojego życia w Green River, które jak się okazało było mdłe i bez wyrazu.
- Na pewno? – przytakuję. – Jeśli cię skrzywdził mogę go zdzielić gazetą. – sugeruje. Wizja Beatrice uderzającej swojego syna gazetą po głowie jest dość zabawna, dlatego parskam śmiechem, co odrobinę rozluźnia atmosferę. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że jestem w trakcie jakiegoś testu, od którego zależy moje „być" albo „nie być" w świecie Ethana. Zupełnie jakby Beatrice z góry założyła, że stanę się częścią jego życia. To dość dziwne, zważając na fakt, że jeszcze nie znamy się zbyt dobrze, a w ciągu dwóch tygodni może wydarzyć się wiele sytuacji, które sprawią, że znienawidzimy siebie nawzajem.
- Nie ma takiej potrzeby. – wypowiadam i biorę łyk swojej kawy. – Między nami nie wydarzyło się nic, czym trzeba byłoby się martwić.
- Właśnie w tym sęk, że nie wydarzyło się między wami „nic", co mnie odrobinę martwi.
- Dlaczego?
- Bo was obserwuję i widzę, że was do siebie ciągnie, ale żadne z was nic z tym nie robi. Kręcicie się wokół siebie jak pies z suką i jedyne, na co was stać to obwąchanie sobie tyłków.
- Może po prostu się przyjaźnimy? – sugeruję.
- Pieprzysz głupoty. – mamrota pod nosem. – Jestem może stara, ale wzrok mam sokoli. Widzę więcej niż wam się wydaje.
- Co na przykład?
- Ethan ma ochotę ci pocałować. – zasycha mi w ustach na samą myśl o jego ustach dotykających moich warg. India, nawet sobie tego nie wyobrażaj w tym momencie. Zostaw to sobie na noc! Nie teraz. Nie przy jego matce! W moim brzuchu pojawiają się motylki, a to bardzo zły znak. Zaczynam nabierać ochoty na pocałunki z Ethanem na samą myśl o tym, że on tego pragnie. Szlag by to! Nie mogę o tym myśleć, ponieważ moje ciało bywa zdradzieckie, choć o dziwo w dalszym ciągu moich policzków nie zabarwił na czerwono rumieniec. – Nawet myślałam, żeby mu pomóc i zakupiłam już kilkanaście świeżych jemiół. Porozwieszam je w całym pensjonacie. Nie mogę obserwować, jak Ethan się męczy...
- Męczy?
- Kochaniutka, zdradzę ci sekret, dobra? – zgadzam się skinieniem głowy. – Mężczyźni są dzikimi zwierzętami, które polują na swoją ofiarę tak długo, jak ich ofiara chce być ofiarą. Jeśli kobieta, której pragnie mężczyzna zbyt długo się opiera, jego pragnienia często przemieniają się w obsesję.
- Kobiety funkcjonują dokładnie tak samo. – kwituję.
- Otóż to. – uśmiecha się. – Więc dlaczego kobieta opiera się mężczyźnie, którego pragnie?
- Próbujesz załatwić swojemu synowi, seks? – dopytuję sceptycznie, ponieważ jej wypowiedź ma jednoznaczny wydźwięk, a nie jestem osobą, która idzie do łóżka z kimkolwiek, do kogo nie czuje niczego szczególnego, a sam pociąg seksualny to dla mnie za mało. Muszę coś czuć. Chociażby sympatię. Co prawda jestem zainteresowana Ethanem, ale to nie jest powód, aby jego matka ingerowała w nasze sprawy. Tym bardziej jeśli mowa o tej intymnej strefie.
- Oczywiście, że nie. – unoszę brew. – Jedynie wyjawiam ci, co widzę, a ty masz prawo zrobić z tymi informacjami, co tylko zechcesz.
Nadal to brzmi jak zachęcanie mnie do seksu z Ethanem, prawda?
- Doskonale. – kwituję zjadliwie, po czym wstaję od stolika. – Jestem pewna, że Ethan nie potrzebuje żadnej pomocy, by zdobyć kobietę, więc nie musi pani ingerować w jego życie. To zaradny chłopak. Samodzielnie sobie poradzi. – posyłam jej przesłodzony uśmiech. – Życzę miłego dnia. – zabieram ze stolika swoje talerze, po czym odkładam je w okienku z napisem „zwrot naczyń". Jestem poirytowana i nie zamierzam udawać, że jest wszystko w porządku. Dlaczego każdy w moim życiu musi kłaść na mnie nacisk? Cóż, jedynie Ethan szanuje moje granice. Jednakże David, Sophie i Beatrice próbują niepotrzebnie namieszać w moim życiu. Chcą wpłynąć na moje decyzje, więc środkowy palec leci w ich stronę.
Co więcej, jaka matka próbuje załatwić swojemu synowi seks z kobietą? Zwłaszcza jeśli jej syn nie ma najmniejszego problemu ze zdobyciem kobiety...Być może źle to wszystko odebrałam, ale nie mogę też ignorować swoich odczuć. Nawet jeśli Beatrice użyła jedynie niekorzystnych słów, sens jej wypowiedzi wybrzmiał aż nadto zrozumiale. India, twoje życie jest zbyt skomplikowane, aby mogło być nudne...
_____
Dzień dobry,
Ten rozdział może trochę nudny, ale chcę aby akcja w tej książce toczyła się wolniej niż w moich poprzednich historiach 😊
CZYTASZ
Serce nie sługa, zakochać się musi
Romance„Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest" ( William Wharton) Górskie miasto. Początek grudnia. India Mills ma dość swojej przyszłej bratowej i jej koleżanek z wieczoru panieńskiego. Marzy jedynie o tym, aby zakopać...