27. Tranzakcja wiązana.

35 2 0
                                    

Archiwum kryjące się pod katedrą Św. Patryka choć dla więkoszości istot z krainy cienia prawie zapomniana, tamtego dnia tętniła drżącym, pełnym napięcia życiem. Sięgające wysokiego na kilka metrów sufitu drewniane regały zdawały się nie mieć końca, a ich układ przypominał raczej chaotycznie rozprzestrzeniający się labirynt niż cokolwiek co miałoby logiczny układ, który wydawałby się oczywisty w takim miejscu. Krążąc pomiędzy korytarzami ksiąg, regałów, puf, foteli i cokolwiek się tutaj znalazło do siedzenia, kompletnie traciło się poczucie czasu. Unoszący się wokół zapach kurzu i czasu otulał zebrane wokół istoty do chwilowego snu zapomnienia, którego poszukiwały wraz z cennymi informacjami ukrywającymi się przed przeciętnymi śmiertelnikami w tych głębokich podziemiach. Zaczytawszy się w księgach i mapach, bezmyślnie trafiało się zawsze do samego centrum pomieszczenia. Każda ukrywająca się wokół istota zdawała się być świadoma tej niepisanej zasady. Wszystko sprowadzało ich do głównego archiwisty. Każde pytanie mogło być odpowiedzialne, jeśli odważyło się na głos o nie spytać.

Chowając się za niebotycznych rozmiarów regałem, liczyła sekundy doskonale wiedząc, że za chwilę wpadnie wprost w jego małą zasadzkę. Liz nie była naiwna. Ziemia niczyja nigdy nie była odwiedzana przez zwykłych Nocnych Łowców. Przemykający raz po raz w cieniu ksiąg Cisi Bracia w jej mniemaniu się do nich nie zaliczali. Nigdy nie naruszali spokoju chowających się w ciemnościach istot, nie ważne jak ściąganych i pożądanych. Nie sądziła, że tak szybko stanie się ich nieliczną częścią. Prawdziwym złoczyńcą, poszukiwanym za pomocą groteskowego listu gończego zawieszonego tuż nad głową głównego archiwisty tego miejsca, którego pomocy teraz desperacko potrzebowała. Nie była pewna czy stary goblin wzrostem ledwie dorównującym pięciolatkowi pozostanie obojętny nagrodzie jaką Clave wyznaczyło za jej głowę. Nie miała jednak wyjścia. Musiała spróbować.

Przestępując nerwowo z nogi z na nogę na grubym, zabrudzonym przez czas dywanie, podjęła decyzję, która, choć jeszcze tego nie wiedziała, miała na długie tygodnie wywrócić jej życie do góry nogami. Ukrytymi w rękawiczkach dłońmi po raz ostatni odgarnęła jasne włosy z twarzy i wcisnęła je niedbale za poły płaszcza i przybierając na twarzy wyraz absolutnej obojętności postawiła krok przed siebie, wprost w stronę samego centrum archiwów katedry. Wychodząc z cienia nie czuła się komfortowo. Dlatego mało, która istota decydowała się na ten krok. Centrum archiwów było jedynym miejscem w tym pomieszczeniu będącym na otwartej przestrzeni, na tyle dużej by narazić się na niechciany widok, na tyle wąskim aby nie być w stanie szybko zniknąć z pola widzenia. Nie miała przy sobie nawet broni, której brak w tamtym momencie wyjątkowo dotkliwie jej doskwierał. Nie udało się jej nawet przemycić jednego, małego ostrza w bucie. Ponury wilkołak pilnujący wejścia do środka nigdy nie dał się oszukać. Czasami zastanawiała się jakim cudem wiedział o całej jej broni, wszystkich skrytkach w jej ubraniach. Jeśli dano mu dar magicznego widzenia, nie chciała o tym wiedzieć.

Podchodząc pewnym krokiem do serca skąpanego w półcieniu pomieszczenia, uśmiechnęła się szeroko do stojącego za wysoką, grubą ladą goblina, który nawet nie zaszczycił jej swoim spojrzeniem. Wysoki stołek, na którym siedział dawał mu idealny widok na całe pomieszczenie. Okrągłe stanowisko, przy którym zasiadał niemalże uginało się od ciężaru położonych na nim ksiąg, a on sam choć drobnej postury, wyśmienicie pasował do otaczających ich zwojów pergaminu, centymetrów wilgotnego kurzu i czasu. Choć odwiedzała to miejsce dziesiątki razy, nigdy nie odważyła się z nim porozmawiać. Rzucając ostatnie uważne spojrzenie wokół, upewniając się, że jeszcze nie wywołała swoją osobą sensacji, stanęła na palcach, delikatnie wychylając się za szeroką ladę i otworzyła usta by, z udawaną uprzejmością, poprosić o pomoc. Goblin nie podnosząc nawet spojrzenia z nad księgi uderzył płasko dłonią o drewno przed jej twarzą i powiedział zaskakująco wysokim, słodkim głosem.

Golden ThreadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz